Rozdział 21

157 15 8
                                    

Peter, Will, Uriah, Tobias, Cara, Matthew, Harrison, kilku Nieustraszonych i żołnierze z Agencji.
Zeke najwyraźniej został z Shauną.
Samochdy zatrzymują się, ale nie przed siedzibą Prawości, tak jak się spodziewałam, tylko za nią.
- Co my robimy? - pytam Matthew, ale odpowiada mi Cztery.
- Wchodzimy tylnym wejściem, żeby... Cara nie zobaczyła was przed przesłuchaniem.
- Cara?! - siostra Willa wytrzeszcza oczy. - Ona tu przyjedzie?!
- Powinna być za dziesięć minut - informuje nas Jack Kang, który właśnie wyłonił się z pojedynczych drzwi z tyłu białego budynku.
- Szybko - rzuca Tobias, wymija Kanga i idzie szybkim krokiem w stronę drzwi.
Wzdycham, zerkam na resztę i ruszam za nim. Dopiero teraz naprawdę zaczynam się bać, chociaż nie wiem czego, skoro prawda jest po naszej stronie.
Patrzę na Tobiasa. To o niego się martwię. Boję się, że obojętność, która przez ostatnie trzy dni była niemal namacalna, zostanie między nami nawet po przesłuchaniu i już nigdy się od niej nie uwolnimy.
Drzwi na osiemnastym piętrze otwierają się, a mnie przechodzi dreszcz. Nienawidzę tu być, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę.
- Usiądzie po prawej stronie - mówi Jack. Zerkam na rząd krzeseł i siadam między Christiną a Uriahem. Ich obecność dodaje mi otuchy.
- Będzie dobrze - mówi Christina. - Oczywiście jeśli nie jesteś klonem.
Już mam rzucić jej mordercze spojrzenie, kiedy drzwi znów się otwierająi do sali wpada dziewczyna, blondynka w niebieskiej sukience, w towarzystwie drugiej, rudej.
- Już jestem, najmocniej... - Cara zauważa nas i zatrzymuje się w pół kroku. - Co...
- Dziękuję, Mel - Matthew podchodzi do Melanie i przejmuje od niej jakieś dokumenty. - Caro, czy zechciałabyś usiąść?
Dziewczyna patrzy na nas oczami pełnymi paniki, ale siada posłusznie. Zerkam na Tobiasa. Zamknął oczy. Cara nie zadaje pytań. Ona wie. To już właściwie dowód.
- Chyba możemy zaczynać - oznajmia Prawy, którego wcześniej nie zauważyłam, ale teraz wydaje się być dziwnie znajomy.
Niles, przypominam sobie. Przesłuchiwał nas ostatnim razem.
- Więc zaczniemy od... Cary James.
Zapada cisza, ktora jest niemal zabawna.
- Której? - pyta Uriah, a ja nie potrafię się powstrzymać od śmiechu, jednak szybko milknę. Po raz pierwszy zaczynam się nad tym zastanawiać - co się stanie z klonem Cary?
Po drobnym zamieszaniu Cara siedząca po drugiej stronie sali wychodzi na środek, a ja zaciskam ręce na brzegu koszulki.
Niles wbija igłę w szyję dziewczyny i zadaje pierwsze pytanie.
- Jak masz na imię?
- Cara James.
Jack Kang marszczy brwi, a ja mam ochotę się uśmiechnąć, ale zamiast tego zerkam na Petera. Jemu nie.jest do śmiechu. Siedzi sztywno wyprostowany, wpatruje się prosto w dziewczynę na środku sali. On się o nią martwi.
- Czy jesteś liderką Erudycji?
- Tak.
- Czy masz rodzeństwo?
Nawet nie mam czasu, żeby zastanowić się, jaka powinna być odpowedź, to słowo już zostało wypowiedziane.
- Nie.
- A co z Willem Jamesem?
Cara bierze głęboki oddech.
- Will nie jest moim bratem. Nie mam biologicznej rodziny jako takiej. Istnieje między nami pewne podobieństwo, jeśli chodzi o geny, tak samo jak w przypadku rodzeństwa, jednak nie mamy wspólnych rodziców.
Niles przez chwilę zastanawia się, jak zadać kolejne pytanie, ale w tym momencie odzywa się Matthew.
- Wystarczy. Przesłuchajcie kolejną osobę.
Jack zerka na listę, unosi brwi i wzrusza ramionami.
- Cara James.
Po kolejnych krótkich pytaniach, które wykazały jedynie.pokrewieństwo,z Willem, przychodzi kolej na Petera.
Chłopak wstaje i patrzy ze strachem na igłe.
- M... mógłby to... - bierze głęboki wdech, a ja zastanaiwma się, czego aż tak się boi. - Mógłby to zrobić Cztery?
Jego prośba zaskakuje wszystkich, najbardziej chyba jego samego i Tobiasa, jednak zostaje spełniona.
- Jak się nazywasz?
- Peter Hayes.
Pierwszy raz słyszę nazwisko Petera.
- Podaj frakcję, w której się urodziłeś i którą wybrałeś.
- Prawość, potem Nieustraszoność.
Na twarzy Petera pojawiają się pierwsze krople potu.
- A co możesz nam powiedzieć na temat ostatnich wydarzeń?
- Nie.musieliście podawać mi serum - mówi i kręci głową. - Powiedziałbym wam to samo...
Peter opowiada o wszystkim, od naszego porwania w Milwaukee, przez odzyskanie wspomnień i swoją zdradę.
- Chciałem im pomóc, ale nie wiedziałem jak - ciągnie. - Dlatego postanowiłem zdobyć zaufanie porywaczy.
- Kim oni byli? Znasz nazwiska?
Peter przełyka i odwraca wzrok od Nilesa. Peter nie jest niezgodny, musi mieć bardzo silną wolę. Patrzy na Tobiasa.
- Jeanine Matthews, Max i Eric Caldor, Juanita Waters i.. Evelyn Johnson.
Nagle do mnie dociera. Tobias nie miał o tym pojęcia, a teraz patrzy na Petera, jakby widział go pierwszy raz w życiu.
- To nieprawda - oznajmia cicho, wątpię, żeby Jack czy Niles go usłyszeli. - To nieprawda - powtara głośniej. - Moja matka jest w Nowym Jorku.
W tym momencie drzwi otwierają się z hukiem i na salę wpada Zeke.

Deserted ✔Where stories live. Discover now