Rozdział XII

62 19 0
                                    

  Luka stwierdził że lepiej nie pytać o co chodzi z tym kamieniem. Zamiast tego uniósł swój miecz na wysokość piersi i zaszarżował na nożownika. Mężczyzna skrzyżował swoje noże, blokując cios w taki sposób, że ostrze miecza znalazło się między skrzyżowanymi końcami noży.
  Drake z całej siły uniósł noże nad głowę. Zrobił to tak gwałtownie, że miecz Lukea omal nie wyleciał mu z rąk. Żołnierz zachwiał się. Zrobił dwa kroki w tył, aby nie upaść na ziemię, wciąż trzymając miecz na głową. Drake skorzystał z okazji i ciął go w odsłonięty tors. Ostrze jego noża odbiło się od napierśnika z metalicznym zgrzytem.
  "Cholera, nie przebije się!" - Pomyślał Drake. - "Muszę celować w szyję i ręce."
  Drake odskoczył, przymierzając się do rzutu, jednym z noży. Luka błyskawicznie doskoczył do niego i chwycił go za nadgarstek, lewą ręką. Drake szybko zablokował drugim nożem, miecz Luki, który omal nie zrobił mu w żołądku potężnej dziury. Gwałtownym ruchem wyrwał swój nadgarstek z uścisku Luki, jednocześnie uchylając, od kolejnego ciosu. Cofnął się kilka kroków, czekając na kolejny ruch przeciwnika.
  - Przestań uciekać! - krzyknął poirytowany Luka.
  - To mnie nie goń. - Drake ponownie uskoczył przed ostrzem miecza, które ze świstem przecięło powietrze tuż obok niego.
  - Ja tu dalej wiszę - wtrącił się Gabe.
  Drake sparował kolejny atak Luki.
  - Jeśli chcesz to możemy się zamienić  - odparł.
  Dopiero te słowa uświadomiła Gabea, że jest na najbezpieczniejszej pozycji, zdała od śmiercionośnych broni, które co rusz zdarzają się ze sobą, tuż pod nim.
  Gabe udał że rozważa propozycję.
  - Dzięki, ale chyba nie skorzystam.
  Luka zaszarżował na Drakea, który zwinnie uniknął ataku i sam zamachnął się nożem, na szyję przeciwnika. Żołnierz spróbował uchylić się od ciosu, ale siła rozpędu mu na to nie pozwała. Zamiast tego, gwałtownie szarpnął głową na bok. Ostrze noża rozcięło mu prawy policzek, pozostawiając na nim pokaźnych rozmiarów ranę, ciągnącą się od kącika ust aż po ucho.
  - Będzie blizna - stwierdził na głos.
  - Spokojnie... Nie dożyjesz tego - pocieszył go Drake.
  Luka już chciał coś odpowiedzieć, ale zorientował się że Drake coś knuje. Najemnik podczas swojej wypowiedzi cofnął się o trzy kroki, wciąż pozostając w swojej bitewnej pozycji. Wyglądało to całkiem naturalnie, ale Luka z jakiegoś powodu czuł niepokój.
  Jego przypuszczenia się sprawdziły. Drake chciał tylko zwiększyć dystans między nimi i właśnie przymierzał się do rzutu jednym ze swoich noży.
  Luka błyskawicznie kucnął, a nóż przeleciał tuż nad nim. Zdawało się mu nawet że ostrze musnęło jego włosy.
  O mały włos - pomyślał.
  Nie minęło nawet kilka sekund, a Drake ruszył do ataku. Wziął rozbieg i z impetem staranował przeciwnika. Luka nie zdążył nawet zorientować się w sytuacji. Najemnik naparł na niego własnym ciałem, uderzając go barkiem o pierś. Żołnierz został przygwożdżony do drzewa.
  Pod wpływem uderzenia, Luka wypuścił powietrze z płuc z głośnym "puf", miecz wyjechał mu z ręki, a on sam był mocno otumaniony. Przez chwilę całkowicie zapomniał gdzie jest, skupiał się tylko na przytłaczającym bólu. Był pewien że gdyby nie miał na sobie napierśnika, nożownik połamał by mu żebra.
  Drake nie czekał aż wróg oprzytomnieje. Cofnął się o dwa kroki i z całej siły kopnął go w lewe ramię. Rozległ się nieprzyjemny trzask łamanych kości. Żołnierz wrzasnął i bezwładnie padł na ziemię.
  Drake odwrócił się do wciąż wiszącego do góry nogami Gabea.
  - Dobra, teraz kamień - powiedział.
  Gabe był zbyt słaby żeby cokolwiek zrobić.
  - Zdejmij mnie - wymamrotał.
  Drake ruszył w kierunku Gabea, kiedy nagle usłyszał czyiś głos za swoimi plecami.
  - Nie tak prędko. - Luka podniósł się z ziemi. W prawej ręce trzymał miecz, a lewa bezpłatnie wisiała wzdłuż jego ciała. Plecami podpierał się o pień drzewa, do którego wcześniej przycisnął go najemnik. Gołym okiem było widać że jest niezdolny do walki, w końcu ledwo stał na nogach. Wgięcie napierśniku uciekało mu klatkę piersiową, utrudniając mu oddychania. Wynik tej walki już był z góry przesądzony.
    Drake westchnął.
  -  Nie odpuścisz, co?
  Luka w odpowiedzi ruszył do ataku. Uniósł zdrową rękę na wysokość pasa, ustawioną tak, aby trzymany w niej miecz, przeszył tors najemnika.
  Drake jakby od niechcenia sięgnął do kieszeni płaszcza po kolejny nóż. Bez chwili wahania cisnął nim w żołnierza. Ostrze noża zagłębiło się w sam środek jego czoła.
  Luka osunął się na kolana. Ostatnim co zobaczył, był jego oprawca patrzący na niego z politowaniem.
  Drake wykonał znak krzyża.
  - Spoczywaj w pokoju - powiedział do żołnierza. - To była dobra walka.
  Luka oczywiście nie mógł tego usłyszeć, ponieważ już nie żył.
  - Luka! - wstrząsnął ktoś za plecami Drakea.
  Najemnik błyskawicznie się odwrócił. Ujrzał dwójkę żołnierzy zmierzających w jego kierunku.
  Jeden z nich, muskularny blondyn, był ubrany w czarny podkoszulek i spodnie moro. Nad lewym okiem widniała pokaźnych rozmiarów blizna. Tem drugi  wyglądał nieco bardziej profesjonalnie, mimo że nie dysponował siłą fizyczną swojego towarzysza. Jego ubiór wskazywał na to że jest typem człowieka, który zawsze musi dobrze wyglądać. Ubrany był w ciemno-zielone spodnie, czarną koszulkę z krótkim rękawem, na którą zarzucony miał czarny płaszcz bez kaptura. Czarne włosy zaczesane do tyłu "na Elvisa", idealnie się do niego dopasowały. W ręce dzierżył groźnie wyglądającą włócznię.
  Blondyn natarł na Drakea. Najemnik prawował ciosy, ciągle cofając się w tył. Kontem oka dostrzegł włócznika, który próbował zajść go od tyłu. Drake uniknął ostrza miecza Garetha i odwracając się przez ramię, wyrzucił nóż w powietrze.
  Oskar zatrzymał się, nie rozumiejąc ruchu przeciwnika. Najemnik zwyczajnie rzucił nożem do góry.
  Żołnierz dopiero po chwili zrozumiał, że Drake celował w sznur, oglądający nogę Gabea. W dodatku trafił i co gorsza, Oskar znajdował się tuż pod nim. Nie przytomny Gaba zawalił się na włócznika. Zamroczony Oskar padł na ziemię cicho pojękując.
  Obezwładniony - ocenił w myślach Drake.
  Gareth z niedowierzaniem spojrzał na swojego towarzysza, przygniecionego przez nieprzytomnego Gabea. Drake skorzystał z okazji i uderzył rozproszonego żołnierza w skroń, rękojeścią noża. Gareth bezwładnie osunął się na ziemię.
  Drake westchnął z ulgą. Jeszcze chwila i zrobiło by się nie ciekawie. Nie był pewny czy dałby radę pokonać choćby jednego z nich, a co dopiero walczyć z dwoma na raz.
   Najemnik podszedł do Gabea. Podniósł go z żołnierza, który tak perfidnie chciał zaatakować go od tyłu. Położył wciąż nieprzytomnego Gabea na grzbiecie swojego konia, po czym wrócił do Oskara. Wziął mały rozbieg i kopnął go między nogi. To miała być forma lekcji pod tytułem "Nie warto atakować od tyłu". Spojrzał na jego twarz bez wyrazu. Wciąż miał zamknięte oczy.
  - Poczujesz jak się obudzisz - zapewnił go Dreke.
  Następnie chwycił za lejce i wprowadził swojego wierzchowca w las.
  - Kamień będzie musiał poczekać.

  Gareth ocknął się w miejscu, gdzie wcześniej znokautował go Drake. Tajemniczy najemnik i jego znajomy znikli bez śladu. Wzrok żołnierza spoczął na Oskarze, który siedział dziwnie skulony, trzymając się za krocze.
  - Boli - jęknął.
  Gareth nagle poderwał się na nogi. Podbiegł do martwego ciała Luki. Chwycił go za ramiona i przytulił go do siebie.
  - Luka... nie... - Po jego policzkach spłynęła łza.
  Żołnierz ostrożnie położył nieżywego Luke na ziemi. Przetarł oczy wierzchem dłoni i sięgnął po swój miecz.
  - Pomszczę cię Luka - obiecał. - Przysięgam że nie spocznę dopóki nie zabiję tych dwóch.

 

Masters Of The GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz