X - Wszyscy jesteśmy potępieńcami

2.8K 238 71
                                    


Sky nie spodziewał się, że może tak dobrze się z kimś bawić. Może była to wina paru lampek szampana, a może to atmosfera Festiwalu tak na niego działała. Być może jednak... Nie. Niemożliwe. Jakiś przypadkowy chłopak, który znalazł się w Piekle ledwie dzień czy dwa temu nie mógł przecież być odpowiedzialny za jego lepszy nastrój. Przecież Sky nigdy nie był w lepszym nastroju. Odkąd skończył trzynaście lat, nigdy nie był w lepszym nastroju i jakiś bezczelny, zupełnie zwyczajny dwudziestolatek nie mógł tak po prostu tego zmienić.

- Kurczę, to naprawdę ładnie wygląda... - odezwał się teraz ów dwudziestolatek, wpatrując się w niecodzienny widok szeroko otwartymi oczami. Sam ładnie wyglądał, mimo że te jego farbowane włosy nie pasowały mu wcale do prawie białej cery, a długie rzęsy były tak jasne, że niemal niewidoczne. Nie, żeby Sky mu o tym powiedział. Wygląd chłopaka i tak nie miał żadnego znaczenia. Sky spotkał już mnóstwo pięknych ludzi i nigdy ich urok nie przeważył szali. Nie chodziło nawet tylko o niepewność, niezdecydowanie, jak wiele ludzi to postrzegało. Chodziło o szansę. O możliwość. Nie chciał jej zaprzepaścić z tak trywialnego powodu jakim było pożądanie.

- Niestety tylko w czasie Festiwalu – odpowiedział jedynie Sky.

Leżeli z Heaven'em na środku brukowanej kośćmi drogi, na obrzeżach miasta, podziwiając to jak, mocniejsze niż w ciągu pozostałej części roku, światła miasta odbijają się od wysoko zawieszonego firmamentu, swoim rozdygotanym blaskiem imitując gwiazdy.

- Zawsze wtedy przychodzisz tu popatrzeć? – spytał zaciekawiony Heaven.

- Zwykle – przytaknął Sky, kątem oka przyglądając się chłopakowi obok. Chłopakowi z ładnym imieniem i jeszcze ładniejszą twarzą, który pojawił się nagle, bez ostrzeżenia i choć nie było w nim z pozoru nic wyjątkowego, trudno było odwrócić od niego wzrok.

No, może i przesadzał traktując go jakby był najbardziej przeciętnym człowiekiem w historii. Sam fakt, że się tu znalazł dużo o nim świadczył. Musiał być odważny, silny, uparty. Sprzeciwić się Bogu. Piekło zamieszkiwały obecnie tysiące ludzi, ale w porównaniu z populacją Nieba, była to garstka tak mała jak ziarno maku pośród drobin piasku wypełniających całą plażę. Heaven był więc wyjątkowy. Nie bardziej jednak wyjątkowy niż cała reszta otaczających Sky'a ludzi. W Piekle nie było miejsca dla słabych i niezdecydowanych... może poza nim samym.

Wracając jednak do tematu, Heaven oczywiście był wyjątkowy, ale nie do tego stopnia, żeby zwrócić jego uwagę. Dlaczego więc mu się to udawało? Sky nawet nie miał ochoty iść na ten cały Festiwal, planował zostać w Chatce Outsidersów, jak zwykł ją nazywać, z dala od tego hałasu i zamieszania, a jednak poszedł. Z powodu chłopaka. Poszedł. I całkiem dobrze się bawił. Obserwowanie jak nowe doświadczenia zdumiewają, jedno po drugim, Heaven'a, picie z nim szampana, wysłuchanie kilku koncertów i włóczenie się po kiermaszu było z jakiegoś powodu przyjemne. Chłopak nie narzucał się, mimo swoich żartobliwych gróźb. Sky wiedział, że podoba się Heavenowi, ale ten naprawdę trzymał się swojej deklaracji i ani razu nie naruszył w żaden fizyczny czy słowny sposób jego strefy osobistej.

To była nowość.

Poza tą niewielką grupką dziwaków zamieszkujących Portiernię, niewiele ludzi traktowało Sky'a w taki zwykły, pozbawiony ukrytych intencji sposób. Oczywiście, fakt ten zawdzięczał prawdopodobnie temu, że Heaven był nowy i o niczym jeszcze nie wiedział, mimo wszystko jednak czuł się w obecności chłopaka po prostu dobrze. Czy to zmieni się z czasem czy nie – nie miało na razie znaczenia.

- Tęsknisz za rodziną? – Sky nie miał pojęcia dlaczego zadał takie osobiste pytanie. Sekundę po tym jak słowa opuściły jego usta miał ochotę je cofnąć. Poczuł delikatne pieczenie wstydu na policzkach. On i Heaven nie byli przyjaciółmi, nie miał prawa pytać go o takie rzeczy.

Heaven (boyxboy)Where stories live. Discover now