I

16.7K 674 167
                                    

Swiat wilków jest brutalny. Moja wataha jak każda inna została odcięta od reszty cywilizacji. Zostało już niewiele z naszego gatunku. Żyjemy w małym miasteczku w głębi lasu. Raz na miesiąc dostajemy jakiś zasiłek od ludzi potrzebny nam na ochrone słabszych osobników, głównie niezmieszanych i bezbronnych omeg.
To nie tak że omegi są słabe. Oczywiście zdarzały sie omegi na równi siłą z alfami ale raczej ja taką nie jestem. Jestem omegą, nazywam sie Eren. Los chciał abym urodziłem sie z oznaczeniem. Każdy kto sie z nim urodzi powinnien mieć na celu obranie przywódctwa. Nie ważne czy jest sie Alfą, Betą czy omegą każdy posiadający oznaczenie może zostać przywódcą stada. Z nikomu nieznanych powodów oznaczeni są cholernie silni i najcześciej należą do Alf. Jednak w moim przypadku, jestem dość słaby. Tak naprawdę to nawet nie udało mi sie jeszcze przemienić. Zazwyczaj pierwsza przemiana następuje w wieku 14-15 lat a u oznaczonych koło 13 roku życia. Jednak fakt że jestem omegą troche nagieło tą zasade. Mam 16 lat i nadal nie przeżyłem pierwszej przemiany. Według zasad naszej watachy osobnik który do 18 roku życia nie przeżył pierwszej przemiany jest uważany za nieudacznika. Jesteśmy najczęściej wypedzani ze stada. Chyba że znajdziemy swojego przeznaczonego. Ale jak to na mnie przystało nawet przeznaczonego znaleść nie moge. Końcowo zostane wygnany albo w najlepszym wypadu przeznaczony do ochrony niezmieszanych. Głownie z ich powodu jeszcze dostajemy jakieś zasiłki. Końcowo ludzie bedą chronić tylko ludzi. Tak niezmieszani to ludzie, no dobra coś w stylu człowieka. Pozostało jeszcze nie wielu takich. Są oni czymś między człowiekiem a wilkiem. W przypadku gdy taki sie narodzi w 18 roku życia podaje im sie krew aktualnego lidera stada co w 80% skutkuje pierwszą przemianą. Jednak podanie krwi wcześniej jest kompletnie nielegalne i osobniki umieraja po upływie 5 godzin. Jedną z najbardziej upierdliwych reguł panujących we wszystkich stadach jest fakt iż wszystcy oznaczeni muszą stoczyć ze sobą walke o władze nie ważne czy chcą czy nie. Dla silnych Alf czy bet takie walki są niczym trudnym, jednak omegi takie jak ja, nie mają żadnych szans. Szczeście w nieszczęściu ze jeszcze nie miałem przemiany. Wtedy też musiał bym brać udział w walkach.

***

Siedziałem własnie na swoim wyrku i słuchałem jakiejś pedalskiej muzyki. Lepiej żeby nikt nie dowiedział sie czego słucham, niech wyszyscy uważają że słucham jakiegość rapu czy coś. Już wystarczająco jestem prześladowany. W sumie męska omega nie jest niczym wyjątkowym takie sie zdarzają cały czas, ale pewne dupki-bety są w stanie nękać cie za każdy szczegół.
Nagle mój telefon zabrzęczał. Mój kumpel Jean własnie napisał.
Jean: stary rusz tą dupe zaraz idziemy do szkoły
Eren: Już zaraz tylko sie ogarne
Jean : Stoje pod drzwiami masz wyjść za 5 min
Eren: Tak tak wiem mamusiu

Zerwałem sie z łóżka i w pośpiechu zacząłem szukać spodni i jakiejś koszulki. Szkoda lubie ten kawałek, chciałbym go dosłuchać.
Jedyne co było pod ręka to czarne rurki i szara koszulka z jakimś nadrukiem. Spojrzałem w lusto i stwierdziłem że wyglądam jak trzy dupy. Nie ma sie co dziwić to typowy dla mnie wygląd. Przeczesałem ręką swoje kasztanowe włosy ,wzrokiem błądząc po biórku w poszukiwaniu soczewek. Nie nie mam wady wzroku. Od urodzenia posiadam mocno turkusowe teńczówki. Przyciąga to uwagę której definitywnie mam już za dużo, więc dla świetego spokoju nosze zwyczajne brązowe soczewki.
Są! Jak zwykle musiałem je położyć w ostatnim miejscu o jakim bym pomyślał, czyli w pudełku z przedmiotami do rysowania. Pośpiesznie wyjąłem z niego opakowanie z soczewkami. Załozenie ich zajeło mi dłuższą chwilę przyznam ale mowi sie trudno, Jean poczeka. Zakładając swoje czerwone trampki, otworzyłem drzwi swojego mieszkania. Na przeciwko mnie stał dobrze mi znajomy ciemnooki brunet. Zmierzył mnie wzrokiem, lekko westchnął i odwrócił sie w stronę drogi. Zamknąlem drzwi mieszkania na klucz i podbieglem do zaprzyjaźnionej bety.
Około pięć minut później stalismy już w budynku nazwyanym tutaj szkołą. Choć zapewne od zwyczajnej szkoły ludzi nie ma co naszej porównywać.
Budynek miał 1 pietro i podziemie. Alfy, bety i omegi mają odobny tok nauczania. Każdy rodzaj uczą czegoś innego. Wiele razy żałuje i narzekam że tak jak Jean nie jestem betą. Tok nauczania omeg jest powolny i strasznie babski. I teraz mam na myśli zajecia WDŻ na których w środku wręcz umieram. Jakaś kobitka tłumaczy nam jak zadbać o siebie aby przypodobać sie swojej alfie, jak dbać o swoją alfę, czego nie robić przy alfie i inne takie pierdoły. W skrócie wszystko co ma związek z naszymi ,,kochanymi" alfami. Aż wymiotować mi sie chce jak myśle o tym przesłodzonym gównie. Entuzjazm z jakim inne omegi biorą udział w zajeciach dobija mnie całkowicie. Co gorsza w mojej klasie jestem jedyną męską omegą. Reszta to babsztyle które swoimi różowymi tipsami mogły by wydrapać oczy. Nie rozumiem o co im łazi. Jak znajdą swoją alfę to raczej wygląd nie powinien mieć nic do gadania. Jak już coś alfa zwraca uwage bardziej na zapach. Ale co im po zapachu jak wszystkie pachną jak jakieś za mocne kwiatowe perfumy? Nie rozumiem jak alfom może sie podobać taki zapach. Właściwie to nie wiem w sumie jaki zapach mam ja. Nikt nie chiał mi nigdy jakoś odpowiedzieć na to pytanie. Czyżbym walił na kilometr jakimś odorem i nikt nie chciał by mi o tym powiedzieć? Dość możliwe. Korzystając z okazji spojrzałem z ciekawością na Jeana
-Co sie tak patrzysz jak dupa na sedes?
-Ejjj Jeeeannn
-Czego chcesz?
-Mam do ciebie pytanko
spojrzałem na niego wzrokiem szczeniaczka. Każdy wie że na niego to działa jak miód na pszczoły
-Dajesz
-Jaki mam zapach?
Westchnął. Pytałem sie go o to już chyba 62522625 raz, ale nie zaszkodzi spróbować
-A co cie to tak interesuje, co?
-Poprostu chce wiedzieć czy pachne jak te wypindrzone lafiryndy z mojej klasy
Po raz kolejny westchnął. Zaczesał swoje brązowe włosy do tyłu i spojrzał na mnie
-Mogę ci zagwarantować że nie pachniesz jak żadna omega z twojej klasy
-Noo weź..!-stęknąłem-nie mógł byś tego jakoś opisać?
Otworzył usta. Wyglądało jakby zaraz miał już mi odpowiedzieć jednak mój ukochany dźwięk dzwonku rozbrzmiał na korytarzu.
Kolejna lekcja z tymi pustostanami. Własnie o tym marzyłem. Dobra co my teraz mamy? Spytałem sam siebie na głos po czym spojrzałem na plan lekcji w telefonie. O jak miło WF. Znowu nie ćwiczę. No sory to nie moja lub mojego lenistwa wina. Poprostu zajecia wychowania fizycznego u nas odbywają sie trochę...inaczej? Tak to tego słowa właśnie szukam. U nas zajecia te odbywają się pod postacią wilka. Najczęściej w terenie. Jakie to rozczarowanie pisało sie na twarzy nowego trenera gdy dowiedział sie że oznaczony z jego grupy nie będzie brał udziału w zajęciach. W tym czasie trener daje mi wolną ręke i moge sobie robić co chcę byle tylko nie oddalać sie zbytnio od grupy i oczywiście nie przekraczać granicy, ale na to nie odważy się żaden wilk. Każdy mały wilczek wie że ci którzy przekraczają granice nigdy nie wracają. Większość rodziców straszy małe ciekawskie wilczki że grasuje tam potwór czychający na małe niegrzczne dzieci. Ile w tym prawdy wiadomo.
Tak czy inaczej, mało mnie obchodzi co tam jest i lepiej niech tak pozostanie.
Wspiąłem się na grubą gałąź drzewa i zasiadłem ze szkicownikiem. W spokoju rysowałem sobie leżące przedemną gniazdo. W tej chwili żałowałem że nie zabrałem ze sobą słuchawek. Idealnie by mi sie teraz przydały. Jak ja kocham życie.

***

Siedząc wciąż na gałęzi i szkicując sobie nature usłyszałem dźwięk łamanych gałęzi na ziemi .Ktoś przebiegał obok drzewa na którym sie znajdowałem. Olałem to, w końcu moja grupa ma w pobliżu zajecia wiec to raczej normalne że ktoś tu biega. Spojrzałem na zegarek. Cholera! Lekcja skończyła sie 20 minut temu. Spóźnie się na biologię. W sumie mniej czasu z tymi pustostanami mi nie przeszkadza ale wychowawczyni truje mi że opuszczam za dużo lekcji. Zebrałem do torby pośpiesznie szkicownik i zestaw ołówków po czym z gracją i w kilku skokach zszedłem z drzewa. Nie było to dla mnie jakimś dużym wysiłkiem mimo iż drzewo ma około 13 metrów. Mimo swojej drobnej postury byłem dość wysportowany i wygimnastykowany. Większym problemem jednak okazał sie chłopak stojący teraz tuż przedemną. Już wiadomo kto tędy przebiegał.

_______________________________________
To by było na tyle w tym rozdziale :3
Napiszcie czy coś takiego wam sie podoba. Jest to troszeczke zmieniony wątek omegaverse i choć z początku miałam plan żeby zrobić z tego opowiadanie z własnymi postaciami, potem Erwin×Armin a skończyło się na Ereri :')
Z góry przepraszam za wszelakie błędy ortograficzne, zdarza mi sie popełnianie ich często xD
Kto nie lubi boy×boy nie znajdzie radości w tej książeczce
~Ann

🐾Oznaczeni 🐾 [Ereri/Riren]Where stories live. Discover now