V

7.8K 543 93
                                    

Obudziłem się późnym porankiem. Rozejrzałem się wokół. Siedziałem w swoim salonie na kanapie. Obok mnie na fotelu siedział skulony Armin. Wczorajsze wydarzenia zaczęły do mnie powracać. Przypomniałem sobie o całej wczorajszej imprezie, oraz o czarnowłosej alfie. Levi Ackerman, najprzystojniejsza alfa jaką w życiu widziałem. Ciekawe jaki on jest. Chcę go poznać. Każdy najmniejszy fragment jego duszy i ciała. Zatopić się w jego ramionach i być otoczonym jego boskim zapachem całymi godzinami. Ciekawe czy on też o mnie myśli.
O tobie? Chyba zwariowałeś. Jest wiele innych ładniejszych omeg. Tylko ty jesteś taki beznadziejny. Na pewno woli jakąś piękną kobiecą omegę, a nie takie gówno jakim jesteś.
Zamknij się! Nie chcę ciebie słuchać! Czym ty w ogóle do kurwy nędzy jesteś co?
Jestem tobą idioto.
Mógł byś wyrażać się jaśniej?
Jestem częścią ciebie,omegą, twoją naturą tempaku.
Każda omega męczy się z kimś takim jak ty?
A bo to ja wiem? Nie mój interes, spytaj się jakiejś jak chcesz wiedzieć.
Skoro nie zamierzasz współpracować, to łaskawie się zamknij.
C

hciałbyś. Nie ma mowy dopóki nie spotkasz się z moją alfą!
Dobra ,dobra spotkam sie z nim ale daj mi spokój.
Nie odezwał się już. Niby tego chciałem ale teraz jest tak trochę cicho. Dobra mniejsza z tym, muszę ogarnąć dupę. Wstałem z kanapy, a przynajmniej chciałem to zrobić. Cholera jestem beznadziejny,upadłem na podłogę. Na pewno obudziłem tym Armina. Spojrzałem na niego z ukosa. Tak jak myślałem,obudziłem go. Powoli się rozbudzał. Gdy zauważył mnie leżącego na podłodze jego oczy gwałtownie się rozszerzyły.
-Eren co robisz? Powinieneś odpoczywać!
-Chciałem tylko wstać z kanapy, ale jak to ja upadłem na ziemie.
Było mi trochę głupio. To musiało wyglądać żałośnie.
-Nie powinieneś wstawać-powiedział zatroskanym tonem-twój organizm własnie przechodzi ogromne zmiany. Nic dziwnego że nie jesteś w stanie wstać.
-Armin?
-Tak?-odpowiedział łagodnie.
-Chce do niego. Chce do mojej alfy.
Podszedł do mnie i pogładził mnie po głowie.
-To jasne że chcesz spotkać się ze swoją alfą. Przeszedłem to samo. Razem z Erwinem wymyślimy coś jak tylko wydobrzejesz.
-Dzięki Armin. Za to wszystko.
-Nie ma za co-uśmiechnął się łagodnie-A tak z innej beczki, co to ma być?
Powiedział po czym pokazał mi trzymane pudełko. Cholerka, pudełko od soczewek.
-To trochę żenujące-powiedziałem po czym zaczerwieniłem się cały-mógł byś o tym nikomu nie mówić?
-Ale czemu?-zapytał zdziwiony.
-Wolał bym unikać zbędnej uwagi.
-Ehh-westchnął-niech ci będzie Eren
-Dzięki Armin.
-Ale mam jeden warunek
-Jaki?-zapytałem niepewnie
-Nie będziesz w nich chodził gdy będziemy sami.
W odpowiedzi poprosiłem gestem o pudełko od soczewek. Trochę mozolnie je zdjąłem i odłożyłem do pudełka. Niepewnie spojrzałem na Armina swoimi turkusowymi ślepiami.
-Eren-urwał w zadumie-one są piękne.
-Dzięki, ale mimo wszystko proszę cie nie mów o tym nikomu.
-Przecież obiecałem-powiedział i uśmiechnął się radośnie.

*time skip*

Od wydarzeń w moim domu minął już tydzień. Mimo iż byłem już w świetnej kondycji, moja dusza umierała z każdą sekundą bez mojej alfy. Chciałem jak najszybciej go spotkać mimo iż widziałem go tylko raz w życiu. W dodatku od wczoraj moja zniecierpliwiona omega nie daje mi spokoju. Tak jak ja potrzebuje jego obecności.
Kiedy pójdziesz do mojej alfy co?
Kiedy tylko będę mogł.
Ale ja chcee teraaz
Armin powinien niedługo coś wymyślić.
*pukanie do drzwi*
Chyba to Armin. Pomyślałem po czym wstałem do drzwi. Tak jak się spodziewałem stał w nich uradowany Armin.
-Hej,nie miałeś pisać?
-Miałem ale chciałem ci zrobić niespodziankę!-powiedział rozentuzjazmowany.
-Niespodziankę?
-Jutro są urodziny Erwina!
-Złóż mu ode mnie życzenia-powiedziałem obojętnym tonem.
-Eren! Nie rozumiesz? Levi tam będzie.
Moje serce zaczęło bić jak szalone. Miałem wrażenie jakby miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Boże naprawdę aż tak reaguję na samą myśl o nim?
-Wytrzymałeś bez swojej alfy ponad tydzień! Jesteś bardzo dzielny. Większość omeg już by zwariowała. Ja na przykład nie wytrzymał bym bez mojego Erwina dwóch dni a co dopiero tygodnia!
-Okej, okej rozumiem ale jesteś pewien że Levi będzie na urodzinach Erwina?
-Tak jestem pewny. Od tygodnia planujemy jak by was zeswatać.
-Wielkie dzięki Armin-uśmiechnąłem się radośnie
-To ja chyba będę się zbierać-powiedział niezręcznie.
-Armin masz jakieś plany na wieczór?
-Raczej nie, a co?-zapytał zaciekawiony.
-Wiesz to trochę głupie, ale..-zrobiłem się czerwony jak burak- wiesz, chciał bym wyglądać ładnie, jak go wiesz spotkam.
Matko Boska Częstochowska co ja palnąłem. Tempy idiota ze mnie. Zaniemówił. Zajebiście, ma mnie za debila. Brawo ty, Eren.
-Mówisz serio?!-wyrwał się podekscytowany-Pewnie że tak!
Na ekscytacje Armina zareagowałem donośnym śmiechem. Zanim zauważyłem śmialiśmy się we dwoje.
_______________________________________

To by było na tyle w tym rozdziale ^^
Wiem wiem że to Ereri i troche za dużo Armina za mało Levisia kochanego tutaj, ale od następnego rozdziału zamierzam to nadrobić :*

~Ann

🐾Oznaczeni 🐾 [Ereri/Riren]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang