61

8.7K 622 222
                                    

Werner był bardzo osłabiony. Większość czasu leżał w łóżku i spał. Lekarz twierdził, że to normalne z powodu tak poważnej rany.

- Miał pan cholerne szczęście. Gdyby nie szybka pomoc i transfuzja krwi, nie miałby pan żadnych szans - powiedział Piotr Czyżewski kończąc badanie. Zdjął z uszu stetoskop i zawiesił sobie na szyi, a następnie sprawdził opatrunek- Rana dobrze się goi, wraca pan do zdrowia, proszę odpoczywać.

- Nic innego nie robię- burknął niezadowolony major. Dni mu cholernie się dłużyły, a bezczynność jego wykańczała - Jak długo, panie doktorze będę jeszcze leżał?

- Myślę, że za tydzień pana wypiszemy.

- Za tydzień?! - jęknął Werner i opadł ciężko na poduszkę. Piotr pokręcił głową i poklepał pacjenta po ramieniu.

- Cierpliwości, niedawno pan wrócił za światów. Był pan na prawdę w tragicznym stanie. Jeśli mam pocieszyć to jutro spróbujemy wstawać z łóżka. Dobrze?

Major patrzył w sufit zasępiony. Spodziewał się, że z nim było źle. Sny jakie miał były na granicy świadomości, które daleko odbiegały od normalności.

- Ktoś chce pana odwiedzić, może to pana rozweseli - uśmiechnął się do niego Piotr.

- Kto? - spojrzał na lekarza zaskoczony. Kto to mógłby być? Pomyślał. Raczej nikt kogo znał nie chciał go oglądać.

Lekarz wstał, podszedł do drzwi i je otworzył. A kiedy stanęła w nich Alicja Werner zaniemówił. Miał wrażenie, że jego serce przyspieszyło na najwyższy bieg, a czas wokół jakby zamarł. Na prawdę przyszła do niego? Nie mógł w to uwierzyć. Patrzył na nią i nie mógł oderwać wzroku od ślicznej buzi.

Wyglądała jak zwykle pięknie. Biło z niej ulotne, a mimo to niewyczerpane ciepło i dobroć. Sama jej obecność koiła skuteczniej niż morfina. Promienne oczy, zaróżowione policzki, cudownie rozchylone drobne usteczka. Ona musiała być aniołem. Pomyślał. Tak bardzo chciał ją przytulić, poczuć jej ciepłe i delikatne ciało. Kochać ją do utraty tchu. Zagryzł zęby. Znowu wróciły do niego wspomnienia. Przecież go zdradziła. Zawiodła jego zaufanie. Zdeptała jego godność i szacunek. A mimo to nie umiał na nią się gniewać. Już nie.

Przyszła do niego. Pomyślał ponownie.

Alicja również wstrzymała oddech. Czuła jego intensywne spojrzenie i bała się podejść. Czy major nie będzie na nią zły, że tu przyszła? Pomyślała.

Kiedy dowiedziała się, że wreszcie się obudził, nie mogła się doczekać, aż tu przyjdzie. Przez całą drogę prawie biegła, a teraz poczuła strach i obawę.

- Masz piętnaście minut - powiedział do niej Piotr i wyszedł.

Przełknęła ślinę. Nieśmiało podeszła do łóżka, a następnie usiadła na krześle. Patrzeli na siebie w milczeniu. Werner nie mógł od niej oderwać oczu. Przez głowę przetaczały się tysiące słów, które chciał jej powiedzieć, ale jak zwykle nie przechodziły mu przez gardło. Nie umiał powiedzieć ani wyrazić to co było najprostsze - kochał ją. Tak bardzo ją kochał. Cholernie się cieszył, że przyszła do niego. Sprawiła mu tym ogromną radość. Jego serce przepełniło się szczęściem, które zaznał tylko raz w życiu. Ona była tą radością.

Alicja również nie wiedziała co powiedzieć. Uczucie, które darzyła Wernera nigdy nie powinny istnieć. Mimo to cieszyła się każdym skradzionymi chwilami, które spędzała z nim. To była jedyna pociecha i ukojenie zbolałego serca. Tęsknota za człowiekiem, który mimo, że ją skrzywdził, wciąż go kochała.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz