64

9K 606 281
                                    

Od kilku dni Alicja dbała i pielęgnowała majora, jak tylko potrafiła. Nie było to łatwe, bo Werner nie należał do przyjemnych ludzi. Ciągle wpadał złość, że z powodu bólu klatki piersiowej nie był wstanie nawet nałożyć samodzielnie koszuli.

Wpadł furię, kiedy nie była przy nim, a zaraz krzyczał na nią dlaczego siedzi jak głupia przy jego łóżku, skoro jest tyle pracy.

Ona była cierpliwa. Znosiła jego humory ze stoickim spokojem.

Pewnego dnia zapytał ją o to, dlaczego to robi?

Długo nie była wstanie odpowiedzieć na to pytanie.

- Jestem pana gosposią - odpowiedziała w końcu. 

- Szczerze!

On chce szczerości? Przecież to nie możliwe. Milczała. W końcu odwróciła od niego wzrok.

- Nie rozumiem was kobiet - pokręcił głową. 

- Dlaczego?

- Macie skłonności do wysokich poświęceń i nie oczekujecie niczego w zamian.

- Ktoś musi odbudować cywilizację, skoro mężczyźni za wszelką cenę starają się ją zniszczyć. To na kobietach ciąży obowiązek dbania o was, żebyście się nie pozabijali.

Werner wybuchnął gromkim śmiechem, ale raptem złapał się za klatkę piersiową i skrzywił się z bólu.
Alicja wstała i chciała mu jakoś pomóc, ale on ją odtrącił.

- Wyjdź! Chcę zostać sam. 

- Proszę, panie majorze...

- Powiedziałem, wyjdź! - warknął przez zęby. 

Wstała i bez słowa wyszła, zamykając cichutko za sobą drzwi. Nie rozumiała jego zachowania. Nie mogła wiedzieć, że major czuł ogromny smutek. Nie mógł pogodzić się z myślą, że wkrótce od niego odejdzie. Lada dzień Żydzi opuszczą jego willę i będzie musiał pozwolić jej odejść.

Zrozumiał to wtedy, kiedy wybaczył Alicji to co uczyniła. Po wybaczeniu przyszło poczucie winy. Poczucie winy przerodziło się w gniew, które wyładowywał na niej.

Pierwszy raz poczuł strach, że ona od niego odejdzie. Zostawi go. Nie miał już na to wpływu.

Ta niemoc powodowała u niego ból nie do zniesienia.

****
Alicja tego dnia, po pracy, nie spieszyła się z powrotem do willi. Major czuł się coraz lepiej i nie potrzebował jej pomocy. Usiadła na ławeczce, okrywając się szczelnie płaszczem. Było zimno. Wszędzie leżał śnieg. Z jej ust szła biała para. Chciała chwilę pomyśleć. Zebrać myśli.

W oddali zobaczyła parę -żołnierza Werhmachtu z młodą śliczną dziewczyną. Spacerowali. Młody mężczyzna próbował coś opowiadać pokazując na migi. Było to tak zabawne, że dziewczyna uśmiechała się do niego rozbawiona. Nagle żołnierz zdjął swój płaszcz i chciał ją okryć, ale dziewczyna zaczęła machać dłońmi, że nie chce. Chciała się odsunąć, a on ją złapał za łokieć.

Znowu zaczął coś tłumaczyć, ale ona jakby się przestraszyła. Próbowała się wyrwać.

Alicja wstała i podeszła do nich.

- On tylko chcę, żeby było ci ciepło. Zobaczył, że drżysz z zimna- dziewczyna spojrzała na nią zaskoczona, a następnie na swój podarty płaszcz. Faktycznie wyglądała na zziębniętą.

- Umiesz niemiecki? - zapytała.

- Tak.

- Powiedz mu, że nie mogę przyjąć płaszcza. 

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz