Rozdział VII. Co by było, gdyby Jimin był kobietą?

58 5 0
                                    


[Jimin]

Po MAMie, kiedy zeszliśmy ze sceny, Jongin zasłonił mnie nagle sobą. Najwidoczniej myślał, że Sejin się na mnie rzuci. Namjoon z Yoongim stanęli po naszych bokach, chcąc w razie czego nas odciągać od wkurwionego menagera.

-Daj spokój, Sejin – odezwał się dziarsko Kyoso.

-Nie wymawiaj. Mojego. Imienia – warknął Sejin, odwracając się w jego stronę. Byłem pewien, ze zaraz mu piana pójdzie z ust. Och, niedobrze to wróży... - Wyście poszaleli.

-BTS już raz oficjalnie wsparło związki homoseksualne – odezwał się Namjoon. – Nikt z nas się tego nigdy nie wypierał. Dobrze się stało, to może być...

-Zamknij się! – wrzasnął Sejin. – Kosztem czego, kariery? Naprawdę takie macie priorytety? Jimin, nie spodziewałem się po tobie czegoś takiego!

-Przecież to ja, a nie on – wtrącił szybko Kai. Sejin niemalże rwał sobie włosy z głowy.

-Jesteśmy skończeni – jęczał, chodząc po pomieszczeniu.

-Nic złego się nie stało – odparł jednak spokojnie Xiumin. – Wszyscy przecież wiedzieliśmy, jakie mogą być konsekwencje.

-Ja nie żałuję – postanowiłem w końcu się odezwać, a nie stać jak pierdoła. Stanąłem obok Kaia i złapałem go za rękę, aby sobie dodać trochę odwagi, bo ewidentnie bałem się, że menager zaraz mnie rozszarpie.

-Zająłem się już wywiadami. – Kyoso najwidoczniej podchodził do całego pomysłu entuzjastycznie. – I nawet całkiem sporo programów chciało was przyjąć. Tego się i tak nie da cofnąć, Sejin, trzeba iść za ciosem.

Sejin chyba zrezygnował z robienia awantury. Machnął ręką, jakby chciał powiedzieć „róbcie co chcecie", odwrócił się i odszedł. Cały zespół odetchnął. Jongin puścił moją dłoń, aby za to przytulić mnie do siebie.

-Widzisz? – szepnął mi do ucha. –Nie było tak źle.

-Obawiam się, że będzie gorzej – mruknąłem.

-Skąd ten pesymizm, skarbie? Będzie dobrze, zobaczysz.

Nasza relacja nie uległa żadnej zmianie. Wciąż żaden z nas nie powiedział słowa „kocham", ale w zasadzie... czy była taka potrzeba?

Jesteś obrzydliwy, Jimin. To co czujesz jest obrzydliwe – zabrzmiało w mojej głowie tak, jakby ktoś to obok mnie wykrzyczał. Zadrżałem tak gwałtownie, że aż Jongin wzmocnił swój uścisk, gładząc mnie po plecach. To koiło nerwy, uspokajało. A jednak chęć wypowiedzenia na głos odbiegła ode mnie równie szybko, jak się pojawiła. Obaj byliśmy zagubieni, zżerani przez wątpliwości. I dlatego żaden z nas nie miał chęci mówić o uczuciach. Zresztą, nie potrzebowaliśmy tego. Przecież to, co dla siebie nawzajem robiliśmy wystarczyło. Jest tyle par, które powtarzają to sobie non stop i jednocześnie nic z tym nie robią, dlaczego my nie mogliśmy żyć odwrotnie?

-Wracajmy do dormu – poprosił Jungkook. – Jestem zmęczony. I chcę do domu.

-Tak, Kookie ma rację, to dobry pomysł – poparł go Jin.

-Kai, jedziesz, czy wracasz do nas? – spytał Sehun. Kai spojrzał na niego i chyba przez chwilę się wahał, ale ostatecznie stwierdził:

-Jadę z nimi.

Sehun skinął głową ze zrozumieniem i uśmiechnął się do mnie krzepiąco.

Gdy szliśmy na wywiad, byłem zestresowany. Co ja mówię, byłem kłębkiem nerwów. Siedzieliśmy razem na kanapie, a ja nerwowo przytupywałem, bawiąc się swoimi palcami.

Trzecia Wojna FandomowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz