Rozdział VIII. Wciąż jesteś piękny

66 4 0
                                    


[Jongin]

My place is rather discreet for the concert

My gun is my bag

And when Jimin sing "Lie"

Boom!

He will die!

Gapiłem się na post coraz bardziej mając nadzieję, że to co widzę nie dzieje się naprawdę. Tuż obok mnie, Jimin miał godną podziwu pokerową twarz, chociaż lekko zbladł. Post był opstrzony malowniczymi wyzwiskami, pedał i zboczeniec były w porównaniu z resztą dość łagodne. Ale nie to było z tego najgorsze, bo coś takiego zdarzało się często. Najgorsze było to, że pod postem rozgrzała się dyskusja, czy w zasadzie coś takiego nie jest TERAZ usprawiedliwione.

-Aha, czyli jak bym wolał kobiety, to by nie mogła grozić... Ale że mam faceta i jestem gejem, to już jest w porządku. Tak? Jest jakaś luka w moim rozumowaniu? – spytał Jimin zbyt pewnym siebie głosem.

-Przecież nie mamy żadnego koncertu – rzucił Suga. – Ani promocji, bo mamy przymusową przerwę. Swoją drogą zapomniałem ci za to podziękować.

-Suga, ja cię błagam, nie dokładaj mi jeszcze...

-Nie, ale ja serio chciałem! Wiesz, ile będę miał czasu wolnego? Bez pisania, komponowania, tylko treningi i czas wolny! Jimin, wasz związek to najlepsze co nam się przytrafiło! – Reszta zespołu przyłączyła się do śmiechu.

-Przerwa nam dobrze zrobi, Yoongi ma rację – dodał szybko Namjoon. – Poza tym może i ludzie ochłoną i to się skończy. A jak będziemy iść gdziekolwiek to zadbam o to, abyśmy mieli ochronę. Nie macie się o co bać.

-Ja się nie o siebie boję – warknął Jimin i odszedł od komputera. Otworzył lodówkę i zaczął szukac jakiegoś soku. Mimo wszystko poczułem jak mi serce rośnie na te słowa.

-O mnie tez nie musisz – dodałem luźno. Jimin spojrzał na mnie z powątpieniem, wziął spory łyk soku z kaktusa prosto z butelki i odstawił go z powrotem.

-Jeśli ty mi powiesz, że to cię ani trochę nie ruszyło to chyba mamy do porozmawiania – mruknął z poważnym wyrazem twarzy. – To nie zabawa, a takie groźby są już bardzo serio. A jak ci się coś stanie? Jongin, ja sobie tego nie wybaczę, rozumiesz?

Wstałem, aż krzesło odsunęło się z hukiem i nie przejąłem się obecnością chłopaków, podszedłem do niego i położyłem mu dłonie na ramionach. Jimin patrzył na mnie zaszklonymi, ciemnymi oczami, ale, jak zwykle, nie płakał. Chociaż doskonale wiedziałem, że ma na to ochotę. Jimin był chyba na skraju wytrzymałości nerwowej.

-Nic nam się nie stanie, nie pozwolę a to – powiedziałem dobitnie.

-Są sytuacje, których się nie da przewidzieć, Jongin – szepnął.

-Ale nie siedzimy w tym sami, prawda? Jest sporo osób, które nas wspierają. Jeszcze nie przegraliśmy, Jimin.

-Wiem – westchnął ciężko i przysnął się, aby się do mnie przytulić. Pocałowałem go w czoło i oparłem brodę o jego głowę, głaszcząc go uspokajająco. Po chwili podszedł do nas Hobi i objął nas obu ramionami. Z drugiej strony pojawił się Taehyung.

-Spokojnie, Jimin – rzucił kojąco Hoseok. – Jest w porządku. Nikt nie ma żalu. Wiesz, że wszyscy was wspieramy, to się nie zmieni.

-Ja się cieszę, ze się przyznaliście – stwierdził Namjoon. – Naprawdę.

-Właśnie. To nic złego być innym, Jimin. – dodał Yoongi. – Idziemy dzisiaj z Namjoonem do Sejina trochę go pocieszyć, bo biedny ma depresję. A tak serio, to chcemy z nim omówić szczegółowo ochronę. Nie masz o co martwić.

Trzecia Wojna FandomowaWhere stories live. Discover now