Rozdział IX. To wszystko nie tak!

56 3 0
                                    


[Jongin]

Jimin wyszedł ze szpitala po dwóch tygodniach i choć na początku całkiem dobry humor, jak na ofiarę ataku, rzecz jasna, go nie opuszczał, o tyle, gdy zdjął opatrunki, przeszło mu jak ręką odjął. Oparzenie zaczynało się od lewego kącika oka, ciągnęło się przez cały policzek, zahaczając o usta, potem miał paskudne zacieki na szyi, które kończyły się dopiero na ramieniu.

-Przecież ja wyglądam jak chodzący koszmar – poskarżył się i wskazał na swoje oparzenia. Siedzieliśmy razem w pokoju, wciąż w dormie BTS. – Tego się nawet podkładem nie da zakryć. I co, i teraz będę straszył ludzi?

-Jak się zagoi, można je usunąć – oznajmiłem łagodnie, chwytając go za rękę. – Ale wiedz, że dla mnie jesteś piękny, nawet z tymi bliznami.

Ostrożnie przycisnąłem usta do jego ramienia. Ostrożnie muskałem wargami poranione miejsca, delikatnie je całując. Jimin uśmiechnął się i odchylił głowę, gdy przeniosłem usta na zranioną szyję.

-Prawdziwym fanom to nie będzie przeszkadzać, Jimin – wyszeptałem, gdy całowałem jego policzek. – Tak samo, jak im nie przeszkadza nasza relacja. Jesteś idealny. Nigdy nie sądź, że jest inaczej.

Nie chciałem mu mówić o tym, że na Twitterze pojawiły się komentarze chwalące całą akcję, bo „pedał w końcu ma na co zasłużył". Jimin nikomu krzywdy nie zrobił, a durni ludzie cieszyli się, że ktoś go trwale okaleczył, to trzeba być potworem, żeby coś takiego uważać. Pojawiło się jednak sporo, dużo więcej niż ostatnio, komentarzy wsparcia. W końcu też został złożony pozew, adwokaci z SM i z BigHit już pracowali nad sprawą. Z tego co wiem, szukali też tej psychopatki co oblała Jimina kwasem, ale szczerze wątpiłem, by ją znaleźli, tam była naprawdę masa ludzi. Teraz właściwie wygranie procesu nie było aż tak trudne, doszło do ataku, ale Sejin i Kyoso się zawzięli i dołączyli do tego też publikowanie naszych zdjęć i chyba tak się rozpędzili, że chcieli pozwać Kim Seorin, która przeprowadzała z nami wywiad, ale nie byłem pewien, czy to przejdzie.

-Przykro mi, ze to się stało – powiedziałem jeszcze, ostrożnie przesuwając po bliznach palce.

-Cóż... teraz to już nic, czasu nie cofniesz – westchnął Jimin. – Kai, położę się już. Boli mnie głowa.

-Idź. Dobranoc – ucałowałem jeszcze Jimina w czoło, a potem wyszedłem z pokoju. Miałem dwa nieodebrane połączenia od taty, chciałem skorzystać z chwili samotności i oddzwonić. Usiadłem na korytarzu, opierając się o ścianę i przyłożyłem telefon do ucha.

-Cześć, tato – rzuciłem nieco ponuro.

-Hej, Jongin. Powiedz mi, jak ta sytuacja wygląda – poprosił. No cóż... Nie musiał wyjaśniać, o co mu chodzi. Mimo, że minęło sporo czasu, nie rozmawiałem z nim, wiecznie coś się działo i nie miałem kiedy wyskrobać tej chwilki, by z nim pomówić.

-Cóż... Przez pierwszych parę dni nie widział, ogólnie organizm nie zareagował źle, tylko mu blizny zostały, ciągle o tym mówi.

-Biedne dziecko – skomentował mój ojciec.

-To ja powinienem leżeć w tym szpitalu, tato – mruknąłem. – Fanka chciała oblać mnie. Ja... Jimin mnie zasłonił i poleciało na niego, ale... to miałem być ja.

-Musi cię mocno kochać – rzucił poważnie mój ojciec.

-Sam nie wiem, tato... To skomplikowane.

-Nigdy nie miałeś takich problemów z określeniem się, Jongin. Co się stało?

-Po prostu z Jiminem jest inaczej. Całe to zabieganie, te cyrki, życie gwiazdy... To stawia naszą relację w zupełnie innym świetle. Nie umiem jej określić – wyznałem. – I on chyba też nie umie. Jimin ma masę problemów ze sobą, ma zaburzenia odżywiania, ojciec się go wyrzekł po tym wszystkim... Sytuacja naprawdę jest popieprzona. I jeszcze teraz to.

Trzecia Wojna FandomowaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang