Rozdział 24

4.2K 143 12
                                    

Przez to wszystko, nie chciał mi się spać i obudziłam się o 6 rano po krótkiej drzemce. Ciekawe jak później będę funkcjonować...

Mimo to wstaję z łóżka i zakładam swój sportowy strój, idę pobiegać to na pewno pomoże mi się rozluźnić.

Pobiegałam chwilę chodnikami naszego osiedla, na szczęście z nikim się dzisiaj nie zderzałam, muzyka z moich słuchawek pozwoliła mi odpłynąć i zapomnieć o otaczającym świecie.

Wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic, znowu zaczęłam się stresować, ale dlaczego tak się boje RANDKI ? Trochę przypominają mi się czasy mieszkania w Los Angeles, ale szybko je odganiam, nie po to tyle czasu starałam się zapomnieć, żeby teraz to do mnie wróciło.

Ubrałam na siebie pierwsze lepsze dresy i luźny t-shirt i zbiegłam na dół żeby zająć się robieniem śniadania. Zaczęłam piec pancakesy, ale niechcący zrobiłam dwie porcje, cóż więcej smażenia i więcej czasu nie myślenia o wieczorze.

Nagle usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe, a po chwili stanął w nich mój tata.

Posłał mi swój szczery uśmiech, a ja od razu podbiegłam i mocno go przytuliłam, co od razu odzwajemnił.

-Cześć skarbie, jak sobie radziłyście?

-Jakoś zleciało, ale wiesz nudno bez ciebie

-Już ja cię znam, pewnie nawet o mnie nie pomyślałaś

-No wiesz co? O własnej córce takie opinie pfff.

-No chodź tu do mnie stęskniłem się.

Znowu przytulił mnie i obrócił dookoła, tak jak to robił kiedy byłam młodsza

-A co u Kate, jak się czuje?

-Myślę, że wszystko dobrze, nie było żadnych kłopotów.

Jak na zawołanie na schodach zjawia się kobieta i z szerokim uśmiecham podchodzi do nas, a następnie witają się z tatą. Ja jako grzeczna córeczka wolę na to nie patrzeć i wracam do kuchni.

Po kilkunastu minutach gotowania, stawiam ogromną górę placków na stole a tuż obok dzbanek z sokiem pomarańczowym i talerze wraz ze szklankami i sztućcami.

Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i niczym, jak większość szczęśliwych rodzin codziennie. Podoba mi się to i mam nadzieję, że będziemy tak spędzać częściej poranki.

Po śniadaniu pojechaliśmy na małe zakupy, trochę pochodziliśmy po galeriach i skończyliśmy w jednej z droższych włoskich restauracji. Nie ukrywam, kocham spaghetti, a kiedy ktoś proponuje nie jestem w stanie odmówić.

Wróciliśmy do domu około 13 i nieprzespana noc zaczęła dawać o sobie znać, postanowiłam, że skoro mam wybrane ciuchy i zostaje mi tylko kilka czynności jak fryzura czy makijaż mogę się zdrzemnąć, mam jeszcze jakieś 5 godzin. Ubieram luźne szorty i podkoszulek i układam się wygodnie na łóżku. Nastawiłam budzik na 17, więc zostanie mi dwie godziny na przygotowanie się, w sam raz. Nie muszę długo czekać, a już czuję jak zasypiam.

Wyłączam się całkiem, staram nie myśleć o niczym i oddaję się w błogi sen.

Z tego stanu wyrywa mnie uciążliwe pikanie budzika w telefonie, wyciągam rękę w stronę szafki nocnej i nie mogę znaleźć tego durnego telefonu... Jestem zmuszona podnieść głowę i ciało, aby go dosięgnąć. Otwieram ciężkie powieki i od razu zeskakuję z łóżka z sercem walącym jak młot, no proszę sen od razu mija.

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz