Rozdział 5

1.5K 115 55
                                    

Znajdowałam się już w szkole, było jeszcze około dziesięciu minut do dzwonka na lekcje. Znowu będę musiała znosić chłodne spojrzenia Adriena. Powinnam się już tym nie przejmować i dać sobie z nim spokój. Wczoraj poznałam ciekawego kolegę, wydawał się być miły, o ciepłym spojrzeniu.

Nie to co Adrien, zimny drań.

Marinette nie myśl już o nim. Przecież Cię on nie obchodzi, prawda?

Tak, tak, masz rację.

Gadałam ze sobą w myślach, jak zwykle. Ale chyba każdy tak robi, czyż się nie mylę?

Zobaczyłam idących w tą stronę Chloe i Adriena. Jak zawsze na ich twarzach gościły wredne uśmiechy. Chloe trzymała go za rękę. I wzajemnie.

Spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się złośliwie w moją stronę, gdy mnie ujrzeli.

Siedziałam sama na ławce, a o kilka miejsc dalej rozmawiało wesoło parę kolegów z klasy.

Chloe śmiało podeszła i usiadła koło mnie. Blondyn natomiast zasiadł koło niej.

- Posuń się.- warknęła w moją stronę i zanim się obejrzałam, mocno pchnęła mnie zwalając z ławki. Siedziałam jak głupia na zimnej podłodze. W tej chwili wstałam i otrzepałam się. Zachowuje się gorzej niż przedszkolak.

- Hejj, co to ma być? - usłyszałam znajomy, nieoczekiwany głos.

Podniosłam głowę i ujrzałam Nicholasa. Na jego widok kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze.

Oburzony patrzył złowrogo na Chloe.

- Co się tak lampisz, coś nie tak? - syknęła do niego śmiało pyskata blondynka.

- Jakim prawem zwalasz Marinette z ławki? Wszyscy mogą tu siedzieć a nie tylko ty! - warknął do niej, ale ona prychnęła śmiechem.

- Odezwał się. - fuknęła.- lepiej ze mną nie igraj, bo przekonasz się do czego jestem zdolna i popamiętasz.

Słysząc jej groźby zaśmiał się tylko w głos i stanął koło mnie. Objął mnie ramieniem.

- Fuuj, Adrien zobacz co on obejmuje.

- Jeśli wredna małpo masz coś do Marinette, to masz coś również do mnie.- burknął nienawistnie i objął mnie jeszcze mocniej, dzięki czemu poczułam się bezpieczniej.

Adrien skrzywił się. Objechał mojego nowo poznanego kolegę morderczym wzrokiem.

- Już sobie znalazłaś nowego? - zwrócił się do mnie.- Rzuci cię niedługo tak jak ja cwaniaro.

Zabolało. Znowu.

- Tyle, że to ja zerwałam z tobą, a nie ty ze mną pieprzony zdrajco! - w moich oczach pojawiły się delikatne łzy. Wykrzyczałam mu to w twarz, wściekła jego bezczelnością.

Chloe zarechotała głośno w tym momencie, jak jakaś wariatka.

- Bo sobie coś ubzdurałaś, nie moja wina! - odpowiedział mi blondyn. Jaki on był żałosny.

Wpadłam w furię, był bezczelny, co ja mu takiego zrobiłam?! Wyrwałam się z uścisku Nicholasa, podeszłam do Adriena i natychmiast, jak to mówią, strzeliłam mu z liścia.
Zasłużył sobie za to wszystko.

Wtem pusta i zirytowana blondynka rzuciła się na mnie i złapała za ciemne, długie włosy. Nie pozostałam jej dłużna, również pociągnęłam za jej fryzurę. W tle słyszałam krzyk nakazujący nam przestać. Szarpnęła nimi tak, że pod wpływem tego cofnęłam się chwiejnie na nogach i uderzyłam dość mocno plecami o szafkę. Syknęłam z bólu.

Żałuję || MiraculousWhere stories live. Discover now