Rozdział 10

1.3K 99 51
                                    

  Nagle poczułam na drugim ramieniu czyjąś rękę. Przez niemalże sekundę myślałam, iż to mój szatyn, jednak moment później stwierdziłam, że uścisk był zbyt kurczowy. Poczułam jak ktoś zasłania mi oczy i zatyka agresywnie usta. Usłyszałam jeszcze paniczne wołanie Nicholasa, po czym poczułam jak jestem przez kogoś mocno popychana w jakąś stronę. Wszystko działo się niesamowicie szybko, nawet nie zdążyłam jakkolwiek zareagować. Przerażona i roztrzęsiona próbowałam wyrwać się z silnych rąk, które popychały mnie gdzieś w bok, a wręcz szarpały mną. W tle zdołałam dosłyszeć jeszcze sprzeciw Nicholasa. Coś jednak sprawiło, że nie skończył tego zdania. Przeraziło mnie to. Później już go nie usłyszałam.

Nagle wrzucono mnie na jakieś siedzenie, chyba było to tylne miejsce samochodu, bo okazało się nie za miękkie, sztywne. Gdy usłyszałam dźwięk odpalanego silnika, byłam już co do tego pewna. Miałam na oczach ciemną opaskę przez co nie mogłam nic zobaczyć. Panicznie starałam się jej pozbyć, aczkolwiek bez skutecznie. Byłam także czymś związana, z trudnością poruszałam rękami czy nogami, zdaje się mocną taśmą klejącą. Nerwowo wierciłam się po siedzeniu, na leżąco. Moje usta również pozostały teraz bezużyteczne, gdyż przykleili mi na nie taśmę.

Strasznie się bałam.

Spod moich zasłoniętych powiek wydobyła się łza przerażenia.

Podróż ta potrwała może jakieś pół godziny lub mniej. Uczułam jak samochód staje w miejscu. Następnie słyszałam trzaśnięcie samochodowymi drzwiami. Zaraz potem kolejna osoba je otworzyła. I znów trzaśnięcie. A kolejnym razem miałam przeczucia, że otworzyli drzwi tuż przy mnie. Poczułam jak jestem siłą wyciągana z samochodu przez niejedną osobę.

- Wiecie gdzie ich zanosimy? - usłyszałam męski, ale nieprzyjemny głos. Twardy i lekko zachrypnięty. I chłodny.

Ich? To ktoś ze mną jest?...

Nicholas...

Zostałam położona na jakimś materacu. Nadal jednak miałam zawiniętą na oczy czarną i grubą chustę. Zabrali mi jednak z rąk taśmę. Z panicznego strachu pojawiły się u mnie nieprzyjemne dreszcze.

Na chwilę wyszli chyba z pomieszczenia, bo nie słyszałam nikogo ani niczego.

Minęła chwila, a usłyszałam rozmawiających ponurych facetów. Szli tutaj. Moje serce mocno załomotało. 

Poczułam jak ktoś ląduje przy mnie na materacu. To na pewno Nicholas. Ktoś dotknął naprawdę zimną dłonią mojego policzka, przez co zadrżałam. Następnie była zrywana z mojej buzi wcześniej przyklejona taśma. Krótko zabolało. Później rozwiązywali też pasek na oczach. 

Mojemu rówieśnikowi chyba robiono właśnie to samo.

Kiedy w końcu opaska została mi odebrana, spojrzałam na rówieśnika obok, pewna, że to szatyn, którego poznałam zaledwie kilkanaście dni temu.

Ale to nie był Nicholas.

Oczy zaokrągliły mi się ze zdziwienia. Prawie pisnęłam z wrażenia. Obok mnie znajdował się...

... Adrien Agreste.

To niemożliwe, to podstęp, jak!!

Zdumiona i niemal przerażona patrzyłam na niego. 

Rozejrzałam się wokół. 

Wcale nie była to jakaś stara piwnica czy całkowicie opustoszałe miejsce. 

Był to maleńki pokoik, co prawda meble, które tu stały wyglądały na bardzo stare. Zobaczyłam też białe drzwi. Prowadziły pewnie do łazienki.

Żałuję || MiraculousWhere stories live. Discover now