Rozdział 7

891 53 7
                                    

Jimin

Wziąłem głęboki wdech. Wcale nie było tak łatwo jak przypuszczałem. Przynajmniej miła była perspektywa, że z czasem będzie lepiej. Głównym problemem w tej chwili było moje małe zorientowanie w sprawach firmy, jak i zespołu do którego należałem. Z czasem powinno być lepiej, a teraz tylko muszę to jakoś przetrwać.

Cały stresujący dzień w pracy mogłem puścić w niepamięć, mając w perspektywie spotkanie z Jungkookiem. Dzisiaj jest dzień naszego treningu. Taniec wychodził mu coraz lepiej, więc musiałem wymyślać mu kolejne wyzwania.

Dzisiaj ponownie musiałem zostać dłużej w pracy. Może powinienem się do tego przyzwyczaić, bo wrócenie o normalnej godzinie do domu chyba graniczyło z cudem. Kończąc swoją robotę na dzisiaj, pożegnałem się z kolegami i koleżankami z zespołu, szybko kierując się w stronę wyjścia. Idąc, spojrzałem na zegarek. Nie zdążę zajść do domu.

Udałem się prosto w stronę szkoły Jungkooka. W czasie drogi wysłałem chłopakowi wiadomość z prośbą o jakąś koszulkę dla mnie. Miałem nadzieję, że się za bardzo nie spóźnię, bo autobusowi wyraźnie się nie spieszyło z przyjazdem.

Ostatnie kilka minut jechałem niemal wpatrzony w zegarek. Nie chciałem stracić żadnej minuty, którą mogłem spędzić z chłopakiem. Niemal biegiem wpadłem do szkoły, szybko udając się do jej właściwiej części. Chłopak czekał na mnie przed jedną z szatni już przebrany.

- Nie spóźniłem się, prawda?

- Nie.- Powiedział z uśmiechem.- W szatni leży bluzka dla ciebie. Będę się już rozgrzewał na sali.

Skinąłem głową. Szybko udałem się przebrać przynajmniej tę bluzkę. Nie chciałem sobie przepocić koszulki, a co gorsza w jakiś sposób ją zniszczyć. Poza tym będę miał okazję pochodzić trochę w ubraniu Kookiego.

Przebrany i gotowy do działania wszedłem na salę. Była pusta, co bardzo mnie cieszyło. Od razu dołączyłem do rozgrzewającego się w rogu króliczka.

- Dobra, chyba starczy.- Wyprostowałem się.- To może sprawdzimy jak ci idzie cały układ. Ostatnio ćwiczyliśmy go tylko partiami. Dasz radę?- Spytałem nieco wyzywająco.

Widziałem jego wzrok podejmujący to wyzwanie. Z uśmiechem podszedłem do telefonu porzuconego przy lustrach, by włączyć podkład. Muzyka zaczęła grać, a ja wycofałem się do poziomu Jungkooka, by móc z nim zatańczyć.

Przez cały czas obserwowałem jego odbicie w lustrze. Bez problemu mi dorównywał, świetnie się przy tym bawiąc, co mogłem wyczytać z jego zadowolonej buzi. Chcąc jeszcze bardziej rozluźnić atmosferę, zacząłem się momentami nieco wygłupiać. Chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu, starając się jednocześnie za bardzo nie wypaść z rytmu.

Podkład się skończył, a my patrzeliśmy na siebie, nie przestając się wesoło śmiać. Zdziwiłem się lekko, słysząc nagle echo oklasków rozbrzmiewające w sali. Oboje zamilkliśmy, spoglądając w stronę drzwi. Zmarszczyłem brwi widząc tam przyjaciela.

Podczas tańca, kątem oka widziałem jak kilka dzieciaków wchodzi i rozgrzewa się z boku sali. Jednak jego przyjście jakoś umknęło mojej uwadze.

- No nieźle. Jimin, czyżbyś chciał mi brać posadę jako nauczyciel tańca?- Zażartował, podchodząc do nas.

- Nie bój się, mam już komplet uczniów.

Miło, że zajrzał, ale mógłby już sobie pójść. Nie podobało mi się jak patrzał na nas... naszą relację z Kookiem. Nie musiał nic mówić, wystarczało to spojrzenie pełne wyższości i rozbawienia posyłane Jungkookowi, który nawet nie miał o tym pojęcia.

Let's talk  » JiKook «Where stories live. Discover now