Rozdział 47

457 26 3
                                    

Jimin

Nie mam pojęcia kto się bardziej stresował, on czy ja? Spokojnie, wdech, wydech, wdech, wydech, wdech... Co było dalej?

– Jimin, długo jeszcze? – Głos Yoongiego dobiegał zza drzwi łazienki. – Zaraz się spóźnimy!

– Chwilę!

– Wyłaź stamtąd!

Westchnąłem ciężko. Przejrzałem się w lustrze. Elegancko i stonowanie. Nie chciałem na zakończeniu roku jakoś specjalnie się odznaczać. Ten jeden raz mogę nie wyróżniać się w tłumie, by cała uwaga skupiła się na mojej gwieździe.

Ostatni tydzień Kookie cały dzień ćwiczył głos, unikając jednak zaśpiewania samej piosenki na zakończenie. Tak było, gdy byliśmy we dwójkę. Po zjawieniu się hyunga, młodszy nieco cichł. Naprawdę nie rozumiem dlaczego wstydzi się swojego głosu.

Wyszedłem z łazienki, którą natychmiast zajął Yoongi. Nim odszedłem, usłyszałem podnoszoną z trzaskiem klapę od ubikacji. Zacząłem się ubierać. Pogoda zaczynała się robić coraz bardziej wiosenna, jednak nadal nie można było zapomnieć o ciepłych ciuchach.

Po zaledwie kilku minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Taksówka już czekała na dole. Kierowca oczywiście nie mógł się powstrzymać by nie skomentować naszego małego spóźnienia. Na szczęście podczas drogi nie odezwał się już ani słowem. Yoongi zajął się rachunkiem, a ja zacząłem już powoli zmierzać w stronę szkoły.

Gdy hyung do mnie dołączył mogliśmy już spokojnie udać się do auli. Imponująca sala przypominającą tą w teatrze była już niemal pełna. Wraz z Yoongim zajęliśmy miejsca, które były zarezerwowane dla rodzin absolwentów. W końcu będziemy jedynymi osobami od Jungkooka. Nie rozmawialiśmy o tym, jednak byłem tego pewien. Jego rodzice tak szybko nie wybaczą mu związku ze mną, jeśli w ogóle, w co jednak mam nadzieję.

Równo o dziesiątej wszystkie światła, poza tymi skierowanymi na scenę, zgasły. Zaczyna się.


Jungkook

Wspominałem kiedyś, że stresują mnie publiczne występy? Nie? To teraz to mówię. Natomiast jeśli tak, to swojego zdania nie zmieniłem.

A co jeśli zapomnę teksu? Hyung tam jest? A jeśli nie trafię tonem? Jimin będzie patrzał? A jeżeli potknę się w trakcie wchodzenia na środek sceny? A jeśli dostanę czkawki? A jak coś pomylę? Jiminnie będzie ze mnie dumny?

W końcu jednak nadeszła moja kolej. Oczywiście dostałem kopa w tyłek od Taehyunga. Poczułem mały uścisk w gardle, widząc tyle osób. Mimowolnie zacząłem szukać wzrokiem mojego hyunga. Odnalazłem go szybciej niż się spodziewałem. Czyżbym już automatycznie umiał go odnaleźć w tłumie, z którego wyjątkowo się nie wyróżniał. Siedział daleko, jednak mogłem zauważyć jak przystojnie wygląda. Znowu zmienił kolor, specjalnie na moje zakończenie.

Muzyka rozbrzmiała. Czułem mocne bicie swojego serca. Wziąłem wdech, następnie zaczynając śpiewać. Starałem się nie skupiać na widowni. Byłem tylko ja i muzyka. W ten sposób niemal cały stres znikał.

Nim się obejrzałem piosenka dobiegła końca. W końcu było to tylko trzy i pół minuty. Stałem na środku sceny wraz z innymi absolwentami. Taehyungowi udało się dopchać obok mnie. W sali rozbrzmiały brawa, a my zaczęliśmy się kłaniać, dziękując za obejrzenie naszego występu.

Wszyscy artyści zajęli miejsca na widowni, dołączając do swoich klas. Zaczęło się prawdziwe zakończenie. Pragnąłem już końca uroczystości by móc spytać Jimina, czy podobał mu się mój występ. Na razie nie myślałem o czekających mnie egzaminach. Dzisiaj było zakończenie i tylko ten dzień był w mojej głowie.

Let's talk  » JiKook «Where stories live. Discover now