•18•

214 39 65
                                    

WangPuppy🐶
Tęsknię za Tobą 😫😫😫

WangPuppy🐶
A ostatnie dwa dni odpisujesz mi jeszcze rzadziej niż normalnie 😢

Markkie🐻
Przepraszam, Jackie

Markkie🐻
Ja za Tobą też

WangPuppy🐶
Zimno mi bez Ciebie 😢

Markkie🐻
Już niedługo kochanie

WangPuppy🐶
Wcale nie, bo ty wtedy jedziesz 😣 a ja przez to chyba umrę 💀

Mark przeczytał ostatnią wiadomość i pokręcił głową z niedowierzaniem. Jackson zawsze był zbyt dramatyczny. Już miał odpisać, kiedy rozległ się komunikat o niekorzystaniu z urządzeń elektronicznych, ponieważ samolot podchodzi do lądowania. Westchnął więc tylko, chowając komórkę do kieszeni. Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu, widząc przez okno zbliżającą się ziemię.

━━━━━

Mark poprawił torbę na ramieniu i, przechodząc obok lustra w hotelowym holu, upewnił się, że maska wciąż zasłania jego twarz. Unikanie fanów było ciężkie i może nawet wywoływało w nim wyrzuty sumienia, ale wiedział, że było konieczne. Spojrzał pytająco na menadżera Jacksona, który właśnie wszedł do pomieszczenia, a ten tylko pokiwał głową.

— Jest już u siebie — potwierdził mężczyzna, więc Mark ruszył w stronę windy, czując rosnące zdenerwowanie. Co, jeśli tak naprawdę Jackson wcale nie chciał go widzieć? Może wciąż był zły albo miał do niego żal o tamtą sprzeczkę? Tuan mocno zacisnął palce na pasku torby, próbując jakoś uspokoić swoje bezsensowne myśli. Przecież Jackson go kocha, oczywiście, że ucieszy się na jego widok.

Jednakże — co jeśli nie? Może chciał od niego odpocząć? Drzwi windy w końcu się otworzyły, a Mark prawie nie zdążył wysiąść, bo wszystkie złe scenariusze jakby związały mu nogi. W ostatniej chwili wsunął stopę w zamykające się przejście. Wziął głęboki oddech i poszedł w stronę odpowiedniego pokoju. Stanął przed drzwiami i cała chwilowa pewność znowu go opuściła. Miał ochotę uderzyć w nie głową, czasami naprawdę nienawidził swojego umysłu za wszystkie takie bzdurne myśli. W końcu jednak potrzeba zobaczenia chłopaka, która w ogóle popchnęła go do lotu do Chin, wygrała i szybko zapukał. Zdjął jeszcze maskę, wciskając ją do kieszeni kurtki, i miał wrażenie, że jego serce zaraz eksploduje. Przygryzł wargę w nerwowym oczekiwaniu. W końcu po czasie, który dla Marka był jak mała wieczność, Jackson otworzył drzwi i nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo już miał w ramionach wyższego chłopaka. Od razu, jakby to był odruch bezwarunkowy, oplótł go rękoma w pasie, przyciskając do siebie mocniej, a wszystkie obawy starszego rozwiały się, jakby nigdy ich nie było.

— Mark, co ty tu robisz? — zapytał w końcu Jackson, wciąż jednak go nie puszczając.

— Mówiłem, że niedługo, nie? — odpowiedział pytaniem Mark, bardziej mrucząc słowa w jego szyję. Stali tak jeszcze przez chwilę, po czym starszy z ociąganiem się odsunął, żeby zamknąć drzwi. Nikogo co prawda jak na razie na korytarzu nie było, ale woleli nie ryzykować.

— Możesz mi teraz wytłumaczyć, jak właściwie to zrobiłeś? — zapytał Jackson, wciąż do końca nie dowierzając w to, że na jego kolanach leży właśnie ten Mark Tuan i że to jego włosami się bawi. Mark otworzył oczy i spotkał się z nim spojrzeniem, jakby automatycznie się przez to uśmiechając.

— Pojechałem do JYP i grzecznie zapytałem, czy mogę dołączyć do chłopaków w trasie po Japonii z Chin. Bo pospieszyłem się z wszystkim, co miałem zrobić, no i jestem — wyjaśnił Mark, z powrotem zamykając oczy. Jednak podróż była całkiem męcząca, a teraz było mu tak dobrze, że jego ciało samo wręcz zasypiało wbrew jego woli. Jackson uśmiechnął się lekko, widząc to i pochylił, całując Marka w czoło.

— Chodź spać, słońce — powiedział, wysuwając się spod Marka, co spotkało się z niezadowolonym mruknięciem.

Jackson parsknął.

— Przecież nigdzie nie idę, po prostu połóż się normalnie.

— Mhm. — Mark posłusznie obrócił się tak, żeby leżeć wzdłuż, a nie w poprzek łóżka i od razu wyciągnął ręce, czekając, aż jego chłopak zajmie miejsce obok.

Stało się to chwilę później, Jackson wtulił się w jego pierś i cicho odetchnął. W pokoju panowała teraz idealna cisza, którą zakłócał jedynie dźwięk ich oddechów i gdy młodszy przysunął się bliżej — bicie serca Marka. Poczuł, jak chłopak cmoknął go w czubek głowy i nie mógł powstrzymać poszerzającego się uśmiechu. Wszystko było tak, jak powinno.

Jackson zastanawiał się nad tym, od kiedy znalazł się w Chinach, bo przecież to był jego dom, więc powinien czuć się tam najlepiej. A mimo to nie był w stanie tego szczerze powiedzieć. Dość długo zastanawiało go, czemu właściwie tak jest. Teraz, mając obok siebie Marka, jego spokojny oddech nad uchem i ręce luźno leżące na swoim biodrze, wiedział. Dopiero mając chłopaka obok, był w stanie myśleć o czymś takim jak dom, bo to obecność Tuana była dla niego równoznaczna z tym słowem.

Z tymi myślami krążącymi po głowie i ciepłem bijącym od ciała obok, szybko udało mu się zasnąć.

~
nwm co myśleć o tej części w sumie.
btw powinnam czytać "przedwiośnie", ale dla was piszę, a moja beta powinna się uczyć, a to sprawdziła, proszę docenić naszą pracę xd

Btw btw to krzyczę troszkę przez teaserowe zdjęcia Bama, god help.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
!DISCONTINUED! forever yours [markson]Where stories live. Discover now