Rozdział 24

3.9K 244 89
                                    

Bianca's pov:

Szłam samotnie uliczkami PyeongChangu. Jeżeli teren wioski olimpijskiej można określić jakimś miastem, a przejścia pomiędzy wielkimi halami i namiotami, uliczkami- to tak właśnie było.

Już sobie wyobrażam ta burze w mediach...

„Andreas Wellinger znowu singlem? Czemu nie ułożyło mu się z niemiecka dziennikarka?"

Wzdycham, starając się wymazać takie scenariusze z głowy, chociaż zdaje sobie sprawę, że tak prawdopodobnie będzie.

Tak naprawdę moja rozpacz przerodziła się teraz w oschłość wobec blondyna. Denerwuje mnie, tak jak za czasów, do których wolałabym nie wracać.
Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Ja mu mówię o miłości, a on zrywa ze mną. Jeszcze będzie tego żałował, prędzej czy później.

- Nie wiem czy się zgubiłaś, czy wyruszyłaś na samotna ekspedycje. Chociaż nie ma tutaj co zwiedzać- ze stołówkowego pawilonu wyłonił się Johann Andre Forfang.

- Johann- uśmiechnęłam się. Znałam go, głównie ze względu wywiadów, ale tez naszego życia na walizkach. Często graliśmy w karty, czekając na samolot. No i znałam jego dziewczynę.

- To jak? Która opcja jest prawdziwa?- dołączył do mnie, a następnie ruszyliśmy przed siebie.

- Chyba druga- mruknęłam.

- Coś nie w nastroju- włożył ręce do kieszeni, stwierdzając fakt. Owszem był prawdziwy. Przerażająco prawdziwy- stresujesz się igrzyskami?

- To nie ja skacze na odległość 120 metrów z potężnej wysokości- spojrzałam na niego.

- Czyli jednak humor nie jest do końca popsuty- zaśmiał się kręcąc głowa- chcesz o tym pogadać?

- Chyba nie- przymrużyłam oczy. Nie będę zawracała mu głowy swoimi problemami. Na pewno ma masę swoich- co tam u Celiny? Ostatnio nie miałam głowy żeby do niej zadzwonić i zapytać o cokolwiek...

Wychodząc z otoczenia budynków zobaczyliśmy piękne, gwieździstego niebo, rozciągnięte nad Korea.

- Bardzo dobrze- uśmiechnął się na samo jej wspomnienie. Jejku oni są para idealna. Przysięgam- w ciągu sezonu widzimy się bardzo rzadko, ale dajemy radę.

- Gratuluje wytrwałości- odwzajemniłam gest.

- Tak się zastanawiałem... może chciałabyś pójść na koleżeńską herbatę? Za rogiem jest naprawdę świetna kawiarnia, która przetestowaliśmy z Danielem.

- Nawet nie wiesz jak od dawna marze o herbacie- zamknęłam oczy.

- Tylko załóż kaptur, bo będzie nieciekawie jeśli zachowujesz- naciągnął mi materiał na głowę.

Okej, on jest mega kochany.
Jak starszy brat, którego nie mam.
Uwielbiam z nim rozmawiać. Jest inteligentny i zawsze wie co powiedzieć.

Żwawym krokiem udaliśmy się do wcześniej wspomnianej restauracyjki.
Po zdjęciu kurtek, zajęliśmy miejsce na stołkach przy barze.

- Poprosimy dwie herbaty- zwrócił się do barmana.

Po złożeniu zamówienia nasza rozmowa znowu wróciła na stary tor.

- Mogę cie o coś zapytać?- przygryzł wewnętrzna stronę policzka- nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz...- spojrzał na mnie.

- Możesz pytać- przełknęłam ślinę.

- Co jest... pomiędzy tobą, a Andreasem? Pytam ogólnie o cały sezon, bo to chyba zaczęło się od zawodów w Wiśle?

- Umm, nawet nie wiem od czego zacząć- wyprostowałam się, starając jak najlepiej odpowiedzieć na pytanie. W tej chwili to jest dla mnie trochę trudne- Wiec... Andreas chodził ze mną i Richim do szkoły. Jest o rok starszy. Spotykałam go na ich treningach, różnych imprezach okolicznościowych... Ogólnie nie lubiłam go, co chyba sobie wmawiałam, bo podświadomie wiedziałam, ze tak nie jest. Drażnił mnie i może miałam za bardzo wyrobione zdanie o nim słysząc różne plotki. Potem jakoś tak wyszło i skończyliśmy razem...

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin