Rozdział 36

3.1K 175 14
                                    

- Planica, Planica snežena kraljica- podśpiewywałam sobie pod nosem, gdyż ta nieszczęsna piosenka wpadła mi w głowę. Wszyscy ja tutaj śpiewają. Przysięgam. A puszczana była przez głośniki, na skoczni z milion razy. Nie mogą włączyć czegoś innego?! Błagam...

Zaskoczyło mnie to, że dzień był znacznie cieplejszy niż wczorajszy, dlatego nie musiałam stać ubrana w dwie kurtki, wyglądając przy tym jak okutany bałwan.
Po przywitaniu się z rodzinami znajomych mi skoczków, udałam się na stanowisko EuroSportu, gdzie spędzę czas przez najbliższe 3 dni zawodów.

„Ostatnich w tym sezonie"

To zdanie dobija mnie odkąd tutaj przyjechaliśmy. Nie mam pojęcia czy wykładowca pozwoli mi na taka samą nieobecność w następnym roku. To, że dostałam propozycje z EuroSportu, nie oznacza, że będę mogła ja przyjąć. Może pan Zimmermann nie zgodzi się na to? Może postawi mi ultimatum- albo skończone studia, albo praca.
Nie mam pojęcia, jednak przeraża mnie to wszystko, przysięgam.
Nie ma nawet skali żeby porównać to jak moje życie wyglądało przed tym wszystkim. Nie żałuje ani jednej sekundy poświęconej skokom.
Jestem na tyle odważna by stwierdzić, że jestem największa szczęściarą na świecie. Dosłownie. Mam cudownego chłopaka, przyjaciół, nawet rodzine. Chociaż co do ostatniego nie jestem do końca przekonana, po ostatniej rozmowie.

- Bianca!- słyszę głos za plecami. Odwracam się i widzę trenera Schustera. Czy jestem zaskoczona? Może i tak. Czy się boje? Zdecydowanie.

- Nie powinien pan być już na wieży?- unoszę brwi zdziwiona jego obecnością.

- Tak, zaraz będę szedł, ale najpierw chce cie o coś zapytać- poprawił czapkę, starając się przy tym nie upuścić choragiewki, która wypuszcza zawodników.

- Chyba jestem w stanie się domyśleć o czym chce pan ze mną rozmawiać- spojrzałam na góry rozciągające się za jego plecami. Jeśli spojrzałabym w jego oczy, spanikowałabym. Pewność siebie uleciała nagle ze mnie, tak jak powietrze z balonika.

- Czyli jeśli zapytam cie, czemu mój zawodnik bijący jakiegoś faceta w barze, znajduje się na pierwszych stronach wszystkich portali internetowych razem z tobą, nie będziesz zaskoczona?- założył ręce na klatkę piersiowa.

- Ani trochę...- przełknęłam ślinę. Wręcz byłam pewna, że ta rozmowa jest jedynie kwestia czasu. Musiał o to zapytać.

- Wiec powiesz mi czy nie? Wolałem zapytać najpierw ciebie zanim opieprzyłbym go przed startem. To troszkę by go zestresowało, nie uważasz?

Werner jest jak taki nauczyciel, albo dyrektor. W każdym razie wszysycy zachowują wobec niego respekt. WSZYSCY.
Nie chce żeby przez to co się stało wczoraj no i dzisiaj, nie chciał mnie tu widzieć w przyszłym roku...

- Trenerze... to moja wina. Wiem, że zawaliłam z przyjazdem i dodatkowo teraz. Cały czas pana zawodzę. Nawet samą siebie... Andreas chciał mnie obronić. Nie był pijany, tak jak pan pewnie podejrzewa- pokręciłam głowa- przysięgam to moja wina. On nawet nie miałby jak się z tego wytłumaczyć- spuściłam wzrok- nie chce żeby to sprawiło, że wylecę z drużyny.

Chyba zobaczył szczerość w moich oczach oraz głosie, bo grymas na jego twarzy zniknął.

- W porządku Bianca. Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś... miałaś odwagę- wyprostował się- jak mógłbym wyrzucić cie z drużyny. Wszyscy cie uwielbiają i mam wrażenie, że Wellinger chcąc ci zaimponować skacze o wiele lepiej niż zazwyczaj- zaśmiał się- tak samo Freitag. Po prostu nie chce żeby takie sytuacje nie zdarzały się częściej. Najlepiej już nigdy. Zrozumiano?- powrócił do poważnej postawy.

- Zrozumiano- uśmiechnęłam się.

- A teraz wybacz, ale czeka mnie praca- powiedział słysząc wezwanie przez krótkofalówkę, przyczepiona do kurtki.

- Mnie tez- machnęłam ręka w stronę krzyczącego kamerzysty- powodzenia- podałam mu rękę.

- Nawzajem- uścisnął ja i odszedł.

Chłopcy nie wrócili po treningu do hotelu, dlatego nie wiem jakie maja nastroje przed startem. Oby jak najlepsze...

————————————————

Niestety żadnemu nie udało się zając miejsca na podium. Umiejscowili się w pierwszej dziesiątce- co jak dla mnie jest wielkim sukcesem.
Widziałam rozdrażnienie na twarzy zdejmującego narty Andreasa. Przez wyniki na Raw Air spadł na 4 miejsce w klasyfikacji ogólnej.

Po skończonym konkursie czekałam na nich, aż się przebiorą. Było już późno, ale ustaliliśmy, że pójdziemy wszyscy do jakiegoś baru. Oczywiście z umiarem.

- Bianca, mówią o tobie w wiadomościach, chodź!- mój kolega koordynator zawołał mnie machnięciem ręki. Podeszłam do trzymającego telefon mężczyzny.

„Andreasowi Wellingerowi idzie coraz gorzej po tryumfie na igrzyskach olimpijskich. Fanki zwracają nawet uwagę na brak jego wiecznie towarzyszącego mu uśmiechu. Czyżby zerwał z dziennikarka EuroSportu? Co stoi za przyczyna jego słabej formy?"

- To jest jakiś absurd- zmarszczyłam brwi- przepraszam cie, nie mogę tego dłużej słuchać- odeszłam od niego w natychmiastowym tempie.

- Do zobaczeni jutro!- udało mi się usłyszeć, mimo głośnych powiewów wiatru.

Zdawałam sobie sprawę, że zacznę być w centrum zainteresowania. Gdyby nie jego wypadek w Kussamo oraz moja panika, pewnie nikt by się o mnie nie dowiedział. Może tak byłoby lepiej? Pozostać anonimowa. Staram się nie zwracać uwagi na takie plotki i radzić sobie z hejtem, ale czasami to przerasta wszystkie moje pokłady pewności siebie.

Widząc, że chłopcy wychodzą już ze swojego domku, zmieniłam wyraz twarzy na pogodniejszy.

- Coś się stało?- Andreas objął mnie ramieniem.

- Nie, nic- uśmiechnęłam się- byliście niesamowici- pogratulowałam każdemu.

Od tej pory milczałem. Andiego wyraźnie dotknęło to milczenie, gdyż od tego czasu nie próbował ponownie dowiedzieć się o co mi chodziło. Nawet kiedy ktoś inny próbował, to przerywałam mu, bądź starałam się żeby rozmowa obrała inny kierunek, czy została przetoczona w żart, który każdy zrozumiał tak jak chciałam.

Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem, cała drużyna. Ostatni tak wieczór był na olimpiadzie. Zdecydowanie wyszło nam to na dobre. Mam nadzieje, że jutrzejszy dzień przyniesie chłopcom wygrana... i mam nadzieje że Andreas skupi się bardziej na sobie, bo nie chce dawać mu powodów do dekoncentracji.

***

AAAA KOCHANI JESTEM!
Wróciłam w niedziele ale wstawiam dopiero rozdział, bo staram się ogarnąć wszystko co zaległe xddd
Wybaczcie że taki krótki ale ten tydzień jest dość szalony i nie wiem w co włożyć ręce
Kolejny prawdopodobnie będzie w sobotę ❤️

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Where stories live. Discover now