Prolog

33 5 3
                                    


Oklaski. Tłum ludzi którym się to podoba. Uwielbiają mnie i mój śpiew. Właśnie stoję na scenie kończąc swój pierwszy koncert. Jak widać chyba nawet z powodzeniem. Nagle czuję jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwracam się w tamtą stronę i...

Budzik. Znów ten cholerny budzik. Od tygodnia mam ten sam sen i cały czas kończy się w tym samym momencie. Z westchnieniem biorę telefon i przeglądam media społecznościowe. Nic ciekawego tam nie ma więc tylko odczytuje snapy od znajomych i przyjaciół, po czym wstaję i ruszam w stronę łazienki. Tam wykonuję całą poranną toaletę i robie sobie delikatny makijaż. Gdy już to zrobię, wybieram jakieś ubranie na dzisiaj. Z racji, że jest ciepło, jak na Kalifornię przystało, biorę krótkie czarne spodenki, białą bluzkę z adidasa i do tego tradycyjne superstary. Biorę torbę i idę do kuchni po coś do jedzenia. W domu nikogo nie ma, gdyż rodzice są w pracy. W kuchni robię sobie kanapki i je zjadam. Po czym wychodzę do szkoły, wcześniej zakluczając drzwi. Mam przed sobą około piętnaście minut drogi. Zapomniałam ze sobą dzisiaj słuchawek, więc podziwiam część małego miasto jakim jest Maywood. Znajduje się ono niedaleko Los Angeles. Jak na takie miasteczko przystało wszyscy powinni się tu znać, jednak tutaj tak nie jest. Znają się tylko ci którzy w jakiś sposób mają ze sobą styczność. Nim się obejrzałam, stałam na dziedzińcu szkoły szukając moich przyjaciół. Jak zwykle stali przy jednym z murków.

Vanessa James. Jedna z dwóch moich najlepszych przyjaciółek. Dosyć wysoka blondynka z pięknymi włosami za łopatki, których nie jedna dziewczyna jej zazdrości. Uwielbia taniec i dlatego uczęszcza na zajęcia dodatkowe z baletu. Bardzo dobrze się uczy, więc jest uważana za kujonkę, jednak nie jedną imprezę już rozkręciła.

Sophie Brown. Moja druga najlepsza przyjaciółka. Niska, również blondynka, ale z włosami krótszymi niż Van. Jest troszeczkę grubsza, ale nam ani co ważniejsze jej to nie przeszkadza. Jest odpowiedzialna za wszystkie imprezy. Jak mamy przypał to tylko przez nią. Zawsze coś odwali, a potem my też za to płacimy.

Olivier Lawrence. Jedyny w naszej paczce chłopak. Wysoki, bardzo wysportowany chłopak z rudymi włosami. Nie jedna dziewczyna chce z nim być, ale on o dziwo nie czerpie z tego korzyści. Dziewczynę miał tylko raz i narazie nie chce mieć kolejnej. Nie wykorzystuje dziewczyn i się nimi nie bawi. Dlatego tak bardzo go lubimy.

A no i ja. Natalie Sharewood. Również wysoka, ale szatynka z włosami do ramion. Mam figurę podobną do Van, ale jestem troszkę chudsza. Mimo to nie widać między nami wielkiej różnicy, bo obie mamy umięśnione ciało. Jestem zakochana w muzyce i wszystkim co z nią związane, ale najbardziej kocham śpiewać. Oprócz tego moją miłością jest też aktorstwo. Brałam udział kiedyś w spektaklach teatralnych, ale co roku jest ten sam spektakl, tylko inna obsada wiec po jednym razie się skończyło. Bardzo bym chciała wiązać przyszłość z jedną z tych rzeczy, ale zobaczymy co los przyniesie.

Nie minęło pięć minut, a usłyszeliśmy dzwonek oznaczający rozpoczęcie pierwszej lekcji.

________________________________________________________________________________

Hej wszystkim!

Jestem tutaj nowa i to moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Z góry przepraszam za błędy, ale nie obrażę się jeśli pomożecie mi ich szukać.

Pozdrawiam

6DreamerGirl6 ^^

Walka o marzeniaWhere stories live. Discover now