Chapter 2

21 2 0
                                    

Ubrana w czarne leginsy i luźną, szarą bluzę Oliviera, stoję przed lustrem i myślę co zrobić z włosami. Jak zwykle ten sam problem. Wszystko zrobiłam została mi tylko fryzura. Postawiłam na wygodę w stroju, zrobiłam sobie szybkiego luźnego koka. Spojrzałam na zegarek i ruszyłam w stronę wyjścia, bo Olivier powinien zaraz przyjechać. Założyłam czarne, krótkie converse i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Nie myliłam się bo chwile później zobaczyłam pod domem czarne bmw. Schowałam walizkę do bagażnika i wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek.

—Jedziemy teraz po dziewczyny—oznajmił, a ja przytaknęłam.

Spojrzałam na chłopaka i jak zwykle wyglądał nienagannie. Biała bluzka na krótki rękaw, opinająca jego mięśnie, czarne dresy i superstary.

15 minut póżniej wszyscy już byliśmy w samochodzie gotowi do podróży. Wszyscy dzisiaj postawili na wygodę. Sophie ubrała się podobnie do mnie. Miała czarne leginsy, czarną bluzę i czarne superstary. Za to Vanessa przypasowała się bardziej do Oliviera. Miała na sobie białą bluzkę, czerwone dresy i białe conversy.

—To kto jest gotowy na podbój LA?!—krzyknęła zafascynowana Sophie.

—Haha nie podniecaj się tak—zaśmiała się Van, a my razem z nią.

—Oj no nie moja wina, że nie mogę się doczekać.

—Do Los Angeles jedzie się tylko 30 minut. Myślę, że tyle wytrzymasz — oznajmił Olivier.

—Dobra. Może to nam pomoże miło przetrwać tą podróż — zaśmiałam się i włączyłam radio. Nie minęło kilka sekund, a wszyscy zaczęliśmy głośno śpiewać i tak do samego końca.

*******

—Witam w królestwie mojej cioci—powiedział Olivier otwierając przed nami drzwi.

Gdy weszłam do środka zaniemówiłam. Tu jest cudownie! Wszystko jest zachowane w odcieniach bieli i jasnego drewna. Wielki salon z aneksem kuchennym, a obok korytarz prowadzący do 4 sypialni. Za wskazówkami Oliviera kieruję się w stronę mojego tymczasowego pokoju. I tym razem się nie zawiodłam. Pokój nie jest duży ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podoba. Kolorystyka pozostała taka jak w reszcie mieszkania. Na środku pokoju stoi wielkie, dwuosobowe łóżko, a po prawej stronie również wielka szafa. Nie zbyt wiele myśląc rzucam się na łóżko. Jednak nie trwa to długo, bo chwile później czuje jak coś mnie przygniata, a dokładniej ktoś.

—Nie ma spania!—krzyczy mi Olivier do ucha.

—To ze mnie wstań grubasie!

—Ja gruby?! Odwołaj to!

—Nie!

—No i się doigrałaś!

I tak zaczęła się bitwa na poduszki, bo oczywiście dziewczyny też się dołączyły.

Po naszej bardzo dojrzałej zabawie przyszedł czas na zaplanowanie naszych dni w Los Angeles. Nie chcieliśmy ich spędzić tak jak w naszym miasteczku, więc zaczęliśmy szukać festiwalów i innych tego typu imprez. Skończyło się na tym, że dzisiaj wieczorem idziemy do klubu z karaoke, a jutro na festiwal. Postanowiliśmy też zostać tutaj dzień dłużej, więc w poniedziałek robimy sobie wolne od szkoły. Bardzo podoba mi się taki obrót wydarzeń, no bo proszę was, kto by się nie cieszył.

Żeby nie marnować całego dnia, wzięliśmy stroje kąpielowe i ruszyliśmy w stronę plaży. Gdy ja z dziewczynami wylegiwałyśmy się na plaży, Olivier poszedł pływać na desce, którą wypożyczył. Próbował nas kiedyś nauczyć serfować, ale jakoś żadna z nas się w to nie wciągnęła. Niby lubię pływać, ale deska nie jest dla mnie.

Po godzinnym leżeniu plackiem poszłam się trochę schłodzić, ale z mój przyjaciel nie rozumie słowa TROCHĘ, więc gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie, wziął na ręce i wrzucił do lodowatej wody. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji, dlatego zostałam trochę dłużej pod wodą.

—Natalie!—usłyszałam stłumione, ciągłe nawoływanie mojego przyjaciela. Jednak ja nie miałam zamiaru wychodzić spod wody, do momentu aż zabraknie mi powietrza, a nieskromnie mówiąc potrafię długo je wstrzymywać. Kiedy nadszedł moment mojego wyłowienia napotkałam się z torsem mojego przyjaciela.

—Myślałaś, że nie wiem co wymyśliłaś?—zapytał śmiejąc się. Z prychnięciem ruszyłam w stronę dziewczyn.

—Nie chce wam nic mówić, ale za jakąś godzinę powinniśmy się zbierać, żeby o rozsądnej porze dotrzeć do klubu—oznajmiła Van.

—Nie ma sprawy. Muszę się tylko trochę ogrzać —powiedziałam z wyrzutem patrząc na Oliviera, który nic sobie z tego nie robiąc wycierał się MOIM ręcznikiem. Ja z nim nie wytrzymam...

Tak jak zaplanowaliśmy, 1,5 godziny później byliśmy w apartamencie. Była już 17, więc wszyscy zaczęli się szykować. Po szybkim prysznicu, poszłam zrobić sobie makijaż. Nałożyłam podład, puder matujący, a następnie wzięłam się za cienie. Zrobiłam sobie ciemne smokey eyes, a na koniec pomalowałam usta czerwoną, matową szminką. Zadowolona z efektu podeszłam do szafy. Postawiłam na czarną, przylegającą do ciała sukienkę przed kolano, a do tego czerwone szpilki. I jak zwykle zostały mi włosy. Miałam jeszcze pół godziny, więc zaczęłam kręcić włosy na prostownicę. Efekt okazał się lepszy niż się spodziewałam. Gdy chowałam prostownicę, do mojego pokoju weszły wystrojone dziewczyny.

Sophie założyła czerwoną obcisłą sukienkę i tego samego koloru szpilki. Włosy wyprostowała, a makijaż miała identyczny do mojego. Za to Vanessa ubrała się w błękitną, rozkloszowaną sukienkę i czarne szpilki. Makijaż miała bardzo delikatny, ale w takim jest jej najlepiej.

—To co gotowa na zabawę?—krzyknęła podekscytowana Soph, a Van spojrzała na nią jak na wariatkę.

—Jak zawsze—zaśmiałam się.

—No to idziemy.

Wszystkie wyszłyśmy na zewnątrz, gdzie czekała na nas taksówka, a obok niej Olivier. W czarnych spodniach i białej koszuli wyglądał świetnie. Niby elegancko, ale przełamał to zakładając superstary i czarne okulary przeciwsłoneczne na nos.

—Witam piękne panie—powiedział otwierając nam drzwi od taksówki, a my z uśmiechem na ustach weszłyśmy do środka.

Już od godziny bawimy się w klubie i muszę powiedzieć, że jest świetnie! Jesteśmy już lekko wstawieni, ale żadne z nas nie chce się dziś zalać w trupa.

—Nat! Chodź zaśpiewasz ze mną—powiedział Olivier ciągnąc mnie w stronę sceny na której odbywało się konkurs z karaoke. No tak zapomniałam wam powiedzieć, że mój przyjaciel również bardzo lubi śpiewać i mu to wychodzi. Jednak to ja jestem bardziej zajarana muzyką, a on wybrał sport, dlatego też jest kapitanem naszej szkolnej drużyny fotbollowej. Wracając. Okazało się, że Oli wybrał nam piosenkę Never Forget You (piosenka w mediach).

Śpiewaliśmy razem nie raz, ale to co zrobiliśmy teraz było nie do opisania. Uwielbiam śpiewać. Sprawia mi to ogromną przyjemność i moi przyjaciele doskonale o tym wiedzą, dlatego też przyszliśmy tutaj dzisiaj. Jestem im za to ogromnie wdzięczna. Gdy siedzieliśmy razem przy stoliku popijając drinki i śmiejąc się, oznajmiłam reszcie, że muszę iść do toalety. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie w nieznane mi miejsce.

Walka o marzeniaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum