Chapter 5

15 1 0
                                    


Wszyscy siedzieliśmy w samochodzie, gotowi na podróż powrotną. Nigdy bym nie pomyślała, że przez te trzy dni tyle się zmieni. Czuję się jak w jakimś filmie i boję się, że to tylko sen i zaraz się obudzę.

Po tym jak podałam Nathanowi moją odpowiedź, zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Jak już się uspokoił stwierdziliśmy, że najlepiej będzie się spotkać z nim i jego menadżerem, żeby dogadać szczegóły, a z racji, że mam szkołę dogadaliśmy się, że to oni przyjadą do mnie już w środę.

Przez całą drogę do Maywood, śpiewaliśmy piosenki i śmialiśmy się na cały głos. Dalej mam obawy, że przez moją decyzję ich zaniedbam, że stracimy kontakt i... Dobra koniec, nie chcę się zamartwiać, zobaczymy co będzie potem.

Gdy weszłam do domu, zostałam wyściskana przez mamę i tatę. Następne dwie godziny spędziłam z nimi, rozmawiając na przeróżne tematy. Po wspólnym obiedzie poszłam o pokoju nadrobić zaległości z dzisiejszego dnia. Napisałam do jednej z dziewczyn z mojej klasy, z prośbą o wysłanie notatek i chwilę później zabrałam się za przepisywanie.

Okazało się, że nie było tego dużo, więc postanowiłam obejrzeć jakiś film. Padło na „Bezpieczną przystań". Skończyło się łzami, jak to zwykle bywa po ekranizacjach Nicholasa Sparksa. Cała zapłakana poszłam do łazienki się ogarnąć. Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę składającą się z luźnej koszulki i krótkich spodenek.

Jak to zwykle miałam w zwyczaju przed snem, zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Najbardziej mnie zaciekawił post Olly'ego. Wstawił swoje zdjęcie co nie było czymś nadzwyczajnym, jednak podpis lekko mnie zaskoczył.

Kochani w niedalekiej przyszłości możecie się spodziewać nowej płyty, a co za tym idzie? Trasa koncertowa! W dodatku nie zobaczycie mnie samego na scenie, ale o tym dowiecie się w swoim czasie!

Nie muszę chyba tłumaczyć kogo miał na myśli. Niby mogłam się tego spodziewać, ale strasznie szybko wszystko się dzieje. Mam nadzieję, że nie przerośnie mnie to i podołam zadaniu. Z takimi myślami odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Jest 7:55, a ja dalej czekam na moich przyjaciół pod szkołą. Już dawno powinni być, ale prawdopodobnie budzik ich nie obudził. Westchnęłam i poszłam w stronę szafek. Wzięłam potrzebne mi książki i udałam się pod salę od angielskiego.

Zadzwonił dzwonek, a ja w tym samym czasie poczułam jak ktoś na mnie wpada. Tym kimś okazał się Mike.

-Sory-powiedział ledwie słyszalnie w moją stronę.

-Luz-odpowiedziałam i podeszłam do swojej ławki, przy której po chwili usiadłam.

W połowie lekcji do klasy wleciały moje przyjaciółki. Oli zaczyna historią, więc nie ma go z nami na pierwszej lekcji. Uprzednio przepraszając za spóźnienie, usiadły na swoich miejscach. Zapytałam Sophie czemu się spóźniły i było tak jak się domyślałam. Nie nastawiły budzika i zaspały.

Dzień minął mi jak zawsze, bez żadnych nowości. W sumie moje życie w tygodniu to rutyna, no ale cóż. Jak się okazała Olivier się przeziębił, więc właśnie z Sophie wracałam do domu. Vanessa miała zajęcia taneczne, dlatego została dłużej i nie mogła z nami iść.

-Hej co ty na to, żebyśmy poszły jutro po szkole do Oliviera zobaczyć jak się czuje?-zapytała, a ja już miałam się zgodzić, ale przypomniałam sobie, że jutro mam spotkanie z Nathanem.

-Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Obiecałam mamie, że spędzę z nią trochę czasu.

-A no oki, to może Van z mną pójdzie-uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam. Na szczęście nie drążyła tematu i resztę drogi omawiałyśmy plotki ze szkoły.

Walka o marzeniaWhere stories live. Discover now