Chapter 1

25 3 3
                                    

Właśnie jesteśmy na stołówce i rozmawiamy. Siedziemy przy jednym ze stolików dla „popularnych". No tak nie powiedziałam, że u nas są dwie takie grupki, więc są też dwa główne stoliki. Jedną jesteśmy my, a więc kto należy do drugiej? Już wam mówię. Jest to Mike i Vickey Steele wraz ze swoimi przyjaciółmi Amy Blue i Oscarem Tompson'em. Kiedyś byliśmy jedną zgraną ekipą, ale dużo się zmieniło. Amy i Vickey stały się szkolnymi „plastikami", a Mike i Oscar? No cóż tam gdzie jeden to i drugi. Wszystko skończyło się 2 lata temu. Wraz z czymś jeszcze.

- Nat patrz - powiedziała do mnie szeptem Van. Odwróciłam się w stronę wejścia i kogo zobaczyłam? Jak to się mówi o wilku mowa.

Na samym przodzie oczywiście nie kto inny jak wysoki, bardzo dobrze zbudowany blondyn, a obok niego długowłosa, wychudzona blondynka. Zaraz za nimi potulnie jak baranki szli ich przyjaciele. Wysoki, ale bardzo chudy szatyn i niska również wychudzona blondynka.

Jak codziennie skrzyżowaliśmy ze sobą spojrzenia i wróciliśmy do poprzednich zajęć.

Aż mi ich szkoda, gdy na nich patrze - powiedziała z obrzydzeniem Sophie.

A mi nie. Sami wybrali taką drogę a nie inną - wzruszyłam ramionami i dalej jadłam swoją sałatkę z kurczakiem.

Ale przecież to nie musiało się tak skończyć. Mogliśmy dalej...

Soph skończ! Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu! Zrozum to wreszcie! - wybuchnął Oli.

Prawda jest taka, że nasza paczka skończyła się głównie z mojej, Mike'a i Oliviera winy. Ja i Mike byliśmy razem, ale na jednej z imprez, gdy graliśmy w butelkę, Oli mnie pocałował. Oboje byliśmy wstawieni. Była to nasza pierwsza impreza. Żadne z nas nic do siebie nie czuło i nie czuje. Wszystko to wina alkoholu płynącego w naszych żyłach. Mike strasznie się wkurzył, bo od dawna uważał, że mam dużo lepszy kontakt z moim przyjacielem niż z nim, ale to nie była prawda. Próbowałam mu to wytłumaczyć, jednak na darmo. Dziewczyny do tej pory nie do końca wiedzą co się stało, że zerwaliśmy, ale niech tak zostanie.

Gdy zadzwonił dzwonek, ruszyłam w stronę sali. Nagle poczułam, że ktoś idzie obok mnie.

Nie przejmuj się. Kiedyś wszystko się naprawi - powiedział Olivier.

Ale chodzi o to, że ja nie wiem czy chce, żeby to się naprawiło.

Co ty mówisz? Ale dlaczego? Przecież cały czas mówiłaś, że tęsknisz za tamtymi czasami - powiedział niedowierzając.

Bo tęsknie nadal, ale może tak jest lepiej. Coś się kończy, coś się zaczyna. Trzeba żyć dalej - westchnęłam.

Może i masz racje.

*********

Nareszcie weekend! - krzyknęła Van, stojąc na dziedzińcu po skończonych lekcjach.

To co jakaś impreza? - zapytała, jak to miała w zwyczaju, Sophe.

Haha, a co znowu szukasz nowej zdobyczy? - zaśmiałam się, a reszta wraz ze mną.

Oj Natalie przesadzasz. Dobrze wiesz, że dawno tego nie robiłam - powiedziała ruszając zabawnie brwiami, czym wywołała kolejną falę śmiechu.

Dobra, ale ja mam inną propozycje. Może wybierzemy się na weekend do Los Angeles? Moja ciocia wyjechała w delegację i możemy zostań na noc u niej w apartamencie. Co wy na to? - zaproponował Oli.

Mi pasuje - powiedziałam, a reszta mi przytaknęła.

No to super! Jutro po was przyjadę. Bądźcie gotowi na 9! - krzyknął i już go nie było, więc razem z dziewczynami też się pożegnałyśmy i ruszyłyśmy w stronę domu.

Po wejściu do domu przywitałam się z mamą. Jest to szczupła, czarnowłosa kobieta z ciemną karnacją. Figurę odziedziczyłam po niej, ale jeśli chodzi o resztę to jestem pomieszana z nią i tatą.

Hej mamuś - powiedziałam gdy weszłam do kuchni.

No cześć. Jak tam w szkole?

Nic ciekawego się nie działo, ale jutro jedziemy do LA na weekend do apartamentu cioci Oliviera - oznajmiłam.

Ooo, to super. Wiem, że masz 18 lat, ale mimo to uważaj tam na siebie dobrze?

Jasne mamo. Przecież to jest oczywiste. Czyli mam rozumieć, że moge, tak?

Tak, ale pod warunkiem, że zadzwonisz chociaż raz dziennie.

Dziękuje! - krzyknęłam i popędziłam do pokoju.

Jestem bardzo zmęczona, ale postanowiłam, że spakuję się dzisiaj, żeby jutro dłużej pospać.

Wyjęłam z szafy małą walizkę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne kosmetyki, a zaraz potem wzięłam się za przygotowywanie ciuchów.

Pakowanie zajęło mi około 1,5h, ale tylko dlatego, że w miedzy czasie tata wrócił z pracy i bardzo przypominał mi o swojej obecności, ciągle mi przeszkadzając. Wzięłam piżamę i poszłam w stronę łazienki. Tam zmyłam makijaż i wzięłam długi prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, była 19. Zeszłam na dół i wzięłam coś do jedzenia, bo z tego wszystkiego zjadłam tylko dwa naleśniki, które mama przyniosła mi do pokoju, gdy się pakowałam. Teraz postawiłam na owsiankę z bananem i wiórkami czekolady. Z gotowym posiłkiem wróciłam do pokoju i tam go zjadłam.

Jak to miałam w zwyczaju, przed snem włączyłam telewizję. Obejrzałam kilka odcinków jakiegoś programu, przejrzałam media społecznościowe i wcześniej nastawiając budzik, zasnęłam.

Walka o marzeniaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu