Drazan z niecierpliwością wyczekiwał wjazdu ojca do Orlego Grodu. Stał dumnie na dziedzińcu zamku wraz z rodzeństwem, Akkurem Naydenem, Kovenem i Gojmirem, Lorganem, ciotką Ado i resztą dworu, ciągle obserwując Bramę Główną.
Ubrał się w czarną tunikę sięgającą do pasa, wziął gorącą kąpiel, zgolił zarost i kazał sobie uczesać włosy. Okazja była wyjątkowa, a dzień niewątpliwie jeden z najważniejszych w historii Skelvenii. Dawno nikt nie odniósł tak wielkiego zwycięstwa, które odbiłoby się echem na obu kontynentach i Drazan dziękował Herosom, że pozwolili mu żyć w tak świetnych dla jego kraju czasach.
W końcu po niemal godzinie oczekiwania, jego ojciec wjechał do stolicy w samo południe, otoczony swymi drużynowymi trzymającymi powiewające sztandary Skelvenii, oraz trzystoma najlepszymi wojami. Prości ludzie z miasta stali tłumnie przy drodze głównej, wiwatowali, rzucali płatkami kwiatów, nasionami roślin i drobnymi monetami na szczęście i pomyślność, co w Skelvenii było tradycją kultywowaną od zarania dziejów.
Wielki Książę Bratislav w końcu spokojnie przekroczył bramę zamku i zatrzymał swego konia na środku dziedzińca. Rześko z niego zsiadł, ściągnął jeździeckie rękawice i powolnym krokiem skierował się w stronę syna.
Drazan poczuł ucisk w żołądku i wziął głęboki oddech. Cieszył się, że ojciec wrócił cały z wojny oraz z tego, że on sam władał w Skelvenii bez jakichkolwiek większych problemów i mógł z dumą przekazać ojcu władzę w stolicy.
Jednak jego widok sprawiał, że Drazan tracił pewność siebie i czuł się przy nim słaby i kruchy, jak małe pisklę, które spotyka dorosłego i potężnego orła. Jego stanowcze ruchy, postawa i potężna postura sprawiały, że kolana poddanych same się uginały, a nikt nawet nie myślał o jakimkolwiek nieposłuszeństwie czy sprzeciwie wobec jego woli.
Chłopak zawsze czuł do niego ogromny szacunek, nawet jeśli ojciec bywał surowy i rzadko poświęcał mu swój czas, tak samo jak Nevennie, czy Radovanowi.
— Witaj w domu, ojcze — zaczął Drazan. — Cieszę się, że wróciłeś do nas cały i zdrów. Orli Gród znów jest pod twoją władzą.
— A ja jestem rad, że dałeś sobie ze wszystkim radę, Drazanie — odparł ojciec i mocno uścisnął jego dłoń. — Herosom dzięki za Akkura Naydena, który nad wszystkim czuwał.
Wielki książę kucnął i przywitał się z Nevenną i Radovanem.
— Jak się miewa moja mała księżniczka? — zwrócił się czule do córki.
— Dobrze — odparła trochę nieśmiało Nevenna, która uśmiechnęła się lekko i spuściła wzrok.
— A ty? — Bratislav spojrzał na Radovana. — Zachowywałeś się tak jak należy? Nie sprawiałeś problemów i słuchałeś brata i Akkura?
— Tak, słuchałem — powiedział Radovan, nawet na niego nie patrząc. Chłopak jak zwykle błądził wzrokiem i patrzył w niebo, jak gdyby widział tam coś niezwykłego.
Bratislav zmierzwił jego włosy.
— Zachowywał się nadzwyczaj spokojnie — powiedziała Ado. — Być może w końcu dorasta i się zmienia.
— Najwyższa pora... — powiedział Bratislav.
— Musimy pomówić, mój książę... — wtrącił Akkur Nayden, który wyglądał na dość zniecierpliwionego. — Pod twoją nieobecność wydarzyło się sporo rzeczy wartych twej uwagi.
— Najpierw zjemy, wypijemy i porządnie uczcimy zwycięstwo. — Bratislav podniósł się i powolnym krokiem skierował w stronę Gniazda. — Mam nadzieję, że się przygotowaliście, bo zwycięstwo było wielkie, a apetyt nie został nasycony.
YOU ARE READING
Wiosna Królów
FantasyNa gruzach niegdyś potężnego Imperium Roemii, cztery obce sobie narody próbują odbudować dawną potęgę kraju. Książę walecznego ludu zawiera niebezpieczny sojusz z wrogim cesarstwem w celu zdobycia korony królewskiej, wnuk prawowitego następcy tronu...