Game Start

7.7K 420 461
                                    

Levi Pov

Wielu ludzi określa mnie mianem Geeka, to termin który na przestrzeni lat, mocno się do mnie przyssał, jak pijawka, i nie wygląda na to by w najbliższym czasie mógłbym się go pozbyć. Jednak wcale mi to nie przeszkadza. Nie uważam tego określenia za obraźliwe i nie razi mnie gdy ludzie używają go by opisać moją osobę. To akurat mnie nie denerwuje, w przeciwieństwie do wielu innych zasranych rzeczy w moim marnym życiu.  

Uczniowie z mojej klasy widzą we mnie tylko maniaka komputerowego który już dawno zerwał kontakt z rzeczywistością. Moje oceny, z wyjątkiem informatyki, są na poziomie piwnicy, czyli niestety bardzo nisko. Moich przyjaciół znam tylko z wirtualnych gier, a moja jedyna 'dziewczyna', którą miałem w całym swoim życiu, nazywała się Piekielna_Masakra71. Byłem z nią, w grze online, w związku małżeńskim, dokładnie przez 2 miesiące, 3 dni, 5 godzin i 43 sekundy. Ale nawet ona mnie zostawiła, gdy pojawił się  ktoś z wyższym poziomem i lepszą zbroją.

Tak naprawdę mnie to nie zabolało. Wszystko co o niej wiedziałem to fikcyjna nazwa, która cały czas świeciła się na niebiesko, nad jej avatarem, i to że była trzy lata młodsza ode mnie, czyli miała15 lat. Ale i w tym wypadku mogła kłamać, kto wie, za jej delikatnym charakterem mógł się ukrywać jakiś dziad w podeszłym wieku, ale nawet gdyby okazało się to prawdą, to i tak by mnie to nie ruszyło. Przecież nie odgrywało się to w realu.

Bardziej niż fikcyjne rozstanie, zabolało mnie, związane z tym, wyrzucenie z gildii, nie licząc już tego całego złota które musiałem zapłacić za 'rozwód'. Można by pomyśleć, że koszt za to, poniesie ten jej nowy fagas ale i w tym wypadku się myliłem. Wygląda na to że, ani mój los tutaj, ani los w mojej grze, nie planuje mnie wesprzeć tylko daje kopa w dupę.

Wściekły, wyłączyłem monitor i rzuciłem mój nowy zestaw słuchawek, na biurko. Byłem gotów na poświęcenie mojego złota by zapłacić tej smarkuli, mając pewność że w końcu zostawi mnie w spokoju, ale tego że wyrzucą mnie z mojej własnej gildii, którą sam stworzyłem, to się nie spodziewałem. Po prostu wkurwiło mnie to na maksa.

Wiele osób powiedziało by że przesadzam. Uważają że od tych gier, totalnie wali mi na łeb. Niestety do tej grupy należą również moi rodzice. Nie rozumieją mojej pasji do grania i nazywają to moim 'głupim hobby' albo 'sposobem zmniejszenia stresu dla niedojrzałych chłopców', ale dla mnie jest to czymś więcej.

Dla mnie to świat, do którego mogę uciec, gdy tutaj w moim prawdziwym życiu wszystko wymyka się spod kontroli. W tej fikcyjnej oazie, w której nie ma codziennych problemów, jestem kimś więcej niż tylko outsiderem bez przyjaciół. Bynajmniej byłem kimś więcej, dopóki moi tak zwani przyjaciele nie wypierdolili mnie z tej usranej grupy. 

Przypomnę jeszcze że tutaj nie można mnie tak łatwo zranić.

Obelgi kierowane w moją stronę nie uderzają mnie tak bardzo jak w rzeczywistości słowa wypowiedziane prosto w twarz. Można tu łatwiej znaleźć przyjaciół. Ale co najważniejsze, nie jestem tutaj wyrzutkiem.

Jestem tam otoczony ludźmi, którzy mają tą samą pasję co ja, lubią te same rzeczy, i tak samo jak ja nie pasują do świata realnego.

W tamtym świecie nie czuję się tak bardzo samotny jak tutaj. Pomimo tego że i tak nie ruszam się z miejsca tylko patrzę w monitor uspokajam się, grając odcinam się od realnych problemów.

Mój wzrok pada na zegarek cyfrowy który znajduje się obok komputera. Znów nie zorientowałem się jak ten czas szybko leci, gdy siedzi się w prawie całkowicie przyciemnionym i zamkniętym pomieszczeniu, nawet gdy jest się w pełni świadomym tego, że następnego dnia pisze się bardzo ważny sprawdzian z matematyki. A w moim przypadku za niespełna dwie godziny.

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵWhere stories live. Discover now