Game Two

3.4K 375 186
                                    

Levi Pov

Walę pięścią w szkolną szafkę, tak długo, aż w końcu to 1000-letnie badziewie się otwiera. Już dawno przestałem liczyć ile razy informowałem o tym woźnego i zarząd szkoły. Usłyszałem tylko że się tym zajmą a i tak ignorują moją prośbę już od ponad roku. 

To jest właśnie głównym powodem dlaczego nie trzymam tam swoich ważnych rzeczy, wystarczy tylko trochę 'pomocować' się z drzwiczkami i już można brać w łapy wszystko co się tam znajduje. Jedyną rzeczą którą tam pozostawiam, to książka z matmy. Bądźmy szczerzy tego dobrowolnie nikt nie ukradnie, a jeśli nawet tak, to był bym tej osobie, za ten szlachetny czyn, bardzo wdzięczny. Wtedy miał bym konkretny powód , by pojawić się w klasie bez tego gówna. Już dłużej nie dam rady patrzeć na te przeklęte formuły, literki i cyfry które są z sobą połączone niezniszczalną więzią miłości, jak jakieś OTP.     

Ten kto wymyślił liczby, twierdząc że ludzkość będzie się z tego cieszyć, był w wielkim błędzie. Jedyne cyferki, na których widok nie dostaję okropnego bólu głowy lub nie dopada mnie pragnienie wbicia sobie długopisu do mózgu, to liczby na mojej klawiaturze. W innych dziedzinach mojego życia mogą sobie one po prostu nie istnieć. Tak, jeśli chodzi o matematykę to jestem totalnie tępy. Chyba gdzieś w drugiej klasie gimnazjum mój umysł przestał przyswajać informacje dotyczące tego jakże wspaniałego przedmiotu. 

Angielski, historia i w-f to lekcje z których moje oceny są nawet dobre, reszta mnie nie interesuje. Moja nauczycielka z matmy błaga mnie żebym podciągnął swoje stopnie ale ja i tak mam to gdzieś.

''Levi.''

Słysząc jak ktoś wypowiada moje imię, wystraszony trzaskam drzwiczkami  szafki i wpatruję się w twarz Farlana, który stał centralnie za nimi. Nie mam pojęcia jak długo już znajdował się w tym miejscu, ale jego obecność prawie doprowadziła mnie do zawału. Jasne że na korytarzu jest głośno, ale jak mogłem nie zauważyć tego że ktoś stoi tak blisko mnie, zasłonięty tylko tymi cholernie małymi drzwiczkami? Chyba spostrzegłby to każdy, tylko ja głupi idiota nie, bo musiałem być myślami  w swoim własnym świecie.   

Sam fakt jego obecności klasyfikuję jako zjawisko nadprzyrodzone, przecież do mnie jeszcze nikt nie zagadał. Bynajmniej nikt z tej szkoły. Jedyne osoby które mianowałem nazwą 'przyjaciel' byli wojownicy z mojej gildii, co podkreślam już chyba z setny raz, wywalili mnie z niej na zbity pysk.

To że Church, jeden z najpopularniejszych uczniów w budzie, odezwał się do mnie graniczyło z ósmym cudem świata. Nie umiem sobie tego normalnie wytłumaczyć.

Zanim otworzył usta i cokolwiek do mnie powiedział, na myśl przyszła mi tylko jedna rzecz o którą mogłoby mu chodzić. I oczywiście się nie pomyliłem. 

''Czy otrzymałeś już moje powiadomienie?'' Pyta, patrząc na mnie nerwowo, miętoląc dłońmi skrawek swojej koszuli. Nie kumam czemu trzęsie się jak galareta, dlaczego się tak denerwuje? Pierwszą rzeczą którą biorę, w tej sytuacji, pod uwagę to strach przed przyłapaniem na tym że ze mną gada. Ludzie zaczęliby plotkować a to pozostawiłoby rysy na jego idealnej reputacji. Popularni nigdy nie zwracali uwagi na margines szkoły. No chyba że mieli ochotę się dobrze zabawić kosztem słabszych.       

Ale to co  wyczuwam w tonacji jego głosu, to nie tylko zwykłe poddenerwowanie, bardziej przypomina mi to jakąś panikę i to do tego już w stopniu mocno zaawansowanym.  

''Jeśli chodzi ci o WOF to tak.'' Dobrze pamiętam jak bardzo byłem zaskoczony gdy przeczytałem że zaproszenie wysłał mi ten przystojny blondyn. Obstawiałbym że mogłaby to zrobić każda inna osoba z szkoły, nawet któryś z nauczycieli, ale nie  Farlan Church. On nie wygląda mi na kogoś kto swój wolny czas poświęca na gry komputerowe a tym bardziej na te typu tajemnica+przetrwanie. 

Niepewnie kiwnął głową. W jego oczach widzę strach. Ale czego on się w ogóle boi? Co napawa go tak ogromnym przerażeniem? Znam go tylko z strony cool chłopaka który idąc korytarzem przyciąga magicznie wzrok uczniów jak magnes.

''Ok, Levi. Nie chciałem wysłać tego zaproszenia. Ta gra sama wylosowała sobie ciebie jako, nowego, potencjalnego gracza. Ale to nie znaczy że musisz stać się jej częścią. Zrób sobie sam przysługę i za żadne skarby nie odpalaj tej gry. Rozumiesz? Przyciśnij 'nie' gdy się zapyta czy chcesz zagrać. Po prostu zamknij to okno i od razu wszystko wykasuj. Dopóki jej nie uruchomisz, możesz ją zakończyć.''

Doprawdy nie tylko jego zachowanie, ale również jego słowa, które wypływały z jego ust tak szybko jak wodospad, były pełne rozpaczy. To prawie tak, jakby błagał mnie, żebym nie rozpoczynał tej gry. Ale co w ogóle miał na myśli mówiąc że gra sama wybrała mnie jako gracza? Przecież to on napisał moje imię, nazwisko, wiek i to że jestem uczniem. On wysłał mi to zaproszenie, a nie gra.

I dlaczego przychodzi teraz do mnie i mówi mi żebym trzymał od tego ręce z daleka? Po pierwsze, to jego wina że w ogóle dowiedziałem się o istnieniu tej gry, po drugie przecież nie może być aż tak zła skoro on sam w nią gra.

''Już ją odpaliłem i chcę właśnie dokończyć mojego pierwszego questa.'' 

Nadal nie wiem co myśleć o WOF i szczerze mówiąc 24 godziny na przygotowanie się do walki to już lekka przesada, no cóż później zadecyduję czy będę w to grać czy odinstaluję te pierdoły. Po zakończeniu dzisiejszych lekcji, zobaczę kto jest moim przeciwnikiem w końcu to moja pierwsza walka i chcę być na nią przygotowany. Aby ukończyć questa i przejść do drugiego, muszę wygrać moje pierwsze starcie. Quest numer 1 brzmi: Wygraj twój pierwszy pojedynek.

''Kurwa...'' Syczy przez zaciśnięte zęby i kopie mocno w jedną z dolnych szafek. ''Kurwa, kurwa, kurwa!''

Wszyscy obecni na korytarzu obrócili się w naszym kierunku i zaczęli taksować nas wzrokiem. Normalnie Farlan jest nie naganie zachowującym się uczniem wzorem i przykładem do naśladowania dla innych, ale chyba w tym momencie mało go obchodziło, co dzieje się dookoła niego. 

''Kiedy zaczyna się twoja walka?'' Pyta i patrzy na mnie tak jakby od tej odpowiedzi zależało moje dalsze życie. Rzucam okiem na mój zegarek znajdujący się na nadgarstku i ponownie kieruję wzrok w kierunku blondyna. ''Za 12 godzin.''

Mój quest zaczyna się o 23.00 ponieważ wystartowałem z nim wczoraj wieczorem i od tego momentu timer w moim komputerze jest uruchomiony. Mam tylko nadzieję że moja matka go nie wyłączy bo w takim wypadku będę musiał od nowa odczekać te 24 godziny.

''Przepraszam.'' Jego głos, w porównaniu do poprzedniego wybuchu wściekłości, stał się strasznie cichy, taki jakby bardziej nieśmiały i do tego można w nim wyczuć wyrzuty sumienia. Wpatruję się w niego marszcząc czoło. Teraz to nie rozumiem już kompletnie niczego. Farlan przechodzi obok  zostawiając mnie w szoku ale po trzech krokach zatrzymuje się, znów obraca w moją stronę i mówi mi coś jeszcze na pożegnanie.

Właśnie to wypowiedziane przez niego, ostatnie zdanie, sprawia że zastygam w bezruchu a na całym moim ciele pojawia się gęsia skórka.

''Mam nadzieję, że jutro nadal... obaj będziemy żywi.''

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵWhere stories live. Discover now