Game Fortynine

1.1K 173 113
                                    

Eren Pov

W milczeniu wpatruję się w szklankę whisky w mojej dłoni , poruszając zawartością szkliwa w tę i z powrotem, patrząc jak, znajdująca się w niej, kostka lodu staje się coraz to mniejsza. To moja szósta szklanka najlepszej whisky jaką znam, w najlepszym barze w Trost, a jednak nie odczuwam żadnej satysfakcji ani radości. Oczekiwałem, że wypity alkohol, kiedyś zacznie działać, rozproszy i przyćmi wszystkie moje myśli i uczucia, niestety się tak nie dzieje. Procentowa ciecz, zamiast sprawić bym o wszystkim zapomniał, wdziera się do mojego mózgu, by zrobić tam jeszcze więcej chaosu.

Minęły cztery godziny, odkąd zadzwoniłem do Ackermana, tutaj z tego baru, z tego samego stolika, przy którym nadal siedzę wraz z Arminem i Jeanem. Od tego czasu nie udało mi się wypowiedzieć ani jednego słowa. Obaj dokładnie mnie obserwują, czuję na sobie ich wzrok. Czekają na jakąkolwiek reakcję z mojej strony, ale nawet gdybym chciał o tym wszystkim porozmawiać, to nie wiedziałbym jak zacząć. 

Jak mam usprawiedliwić to co zrobiłem? Sam nie wiem co skłoniło mnie do tego bym zakochał się w tym chłopaku, prawdopodobnie największym błędzie mojego życia. Przed dzisiejszym dniem rzeczą której najbardziej żałowałem to rozpoczęcie tej gry, ale w porównaniu z tym co zrobiłem dziś Leviemu, jest to błahy powód.

Odstawiam szklankę na stół i ukrywam twarz w moich dłoniach. Cały ten wieczór, a raczej wszystkie ostatnie dni poświęciłem na rozmyślanie nad tą sytuacją, ale dopiera teraz zdaję sobie sprawę z tego co zrobiłem. Ufał mi na tak wielu płaszczyznach, a nadużycie tego zaufania co właśnie zrobiłem, należałoby nawet uznać za przestępstwo.

Uprawialiśmy seks i już wtedy  wiedziałem, że nie jest to zasługą alkoholu. Chcieliśmy tego oboje, pragnęliśmy nawzajem naszej bliskości, a nawet więcej. Wtedy nie znałem jeszcze tego uczucia, teraz już wiem, że jego miłość, jego ciepło i dotyk jest tym czego potrzebuję do mojej marnej egzystencji. Chciałem by widział tylko mnie, by zapomniał o wszystkim innym, choćby tylko na ten jeden krótki moment.

Nie tylko pokazał przez swoje zachowanie jak bardzo mi ufał, również osobiście to powiedział. Dla niego nie byłem mordercą, tak jak inni uczestnicy tej gry, w jego oczach byłem inny. Nie zabijałem ponieważ sprawiało mi to przyjemność, tylko dlatego że musiałem. Był pierwszą osobą, obok Armina, która widziała we mnie więcej pozytywnych cech, przewyższających te negatywne. To nie tak że próbował zignorować, zakamuflować te wszystkie rzeczy które robiłem źle, po prostu ponownie nie rozdrapywał tych wszystkich niewłaściwych wyborów których dokonałem w życiu. Widział też we mnie dobro, którego sam nie potrafiłem w sobie dostrzec.

Z tego dobra którym emanuje Levi, prawdopodobnie po dzisiejszym dniu, już nic nie zostanie. On mnie znienawidzi, sama wzmianka o moim imieniu przypomni mu o nienawiści którą będzie wobec mnie żywił. A jeśli kiedykolwiek, jeszcze raz się spotkamy, to wątpię by próbował się powstrzymać by mnie nie zabić, tak jak przy tym chłopcu. Prawdopodobnie z przyjemnością wyceluje we mnie bronią i pociągnie za spust.

A ja...

...nie mam zamiaru go zatrzymać.

Wiem że nadal żyje, gdyby było inaczej, gra by już dawno nas o tym poinformowała. I myślę iż sam ten fakt już dobrze wróży. Zeke od początku chciał mieć go żywego, więc na pewno ma wobec niego jakieś plany. Nie zabije go, a to da mi możliwość ponownego spotkania się z nim, przeproszenia go i wyjaśnienia jakie uczucia mną w tym momencie targają. Upadł bym przed nim nawet na kolana i sam strzelił bym sobie kulkę w łeb, gdyby tylko to oznaczało że mi wybaczy.

''Nie wyglądasz, za bardzo, na szczęśliwą osobę, która już niedługo odzyska wolność.'' Mówi Jean i pomimo że nie patrzę na jego twarz, to wiem że spogląda na mnie z pogardą w oczach. Robi tak już przez cały wieczór, i również przez cały czas rzuca we mnie głupimi komentarzami właśnie takimi jak ten, które wcale mi się nie podobają.

Znów biorę do ręki whiskacza, mając nadzieję że w końcu J-horse zamknie tą swoją końską mordę i przestanie wypominać mi to co zrobiłem, ale marna moja nadzieja. Jean sam jest graczem i nie trafił tutaj przez przypadek ma czarną przeszłość, a cały czas zachowuje się jak obrońca niewinnych. Kurwa, jak jakiś rycerz na białym rumaku ratujący biedne księżniczki z opałów. (XD)

''Jak myślisz co Zeke zrobi temu chłopakowi? A raczej co po nim zostanie jak Zeke już z nim skończy?''

''Zamknij w końcu ten swój  wredny ryj Kirschtein!'' Po raz pierwszy, odkąd usiedliśmy w trojkę przy tym stole, spoglądam bezpośrednio w jego oczy, gdzie widzę swoje własne żałosne odbicie.

''Zdrada zmienia ludzi, sprawia że stają się chorzy.'' Pochyla się w moją stronę, ignorując przy tym Armina, który po raz setny próbuje powiedzieć mu, że już wystarczy tych kąśliwych uwag. ''Czy to wszystko było tego warte? Było dla ciebie ważniejsze od miłości?''

Odpowiedź jest jasna, nie ma co do tego wątpliwości. Nie było warte, nie można nawet tego do siebie porównać. Teraz, z perspektywy minionego już czasu, zamieniłbym swoją wolność nawet za jego życie, ale co mam teraz zrobić? Posiadam zdolność teleportacji, ale nie potrafię cofnąć czasu i wszystko co mi teraz pozostaje to udawać, że mnie to nie obchodzi, a tak naprawdę rozrywa duszę od środka.

Jednym zamachem obalam resztkę alkoholu, pozostałą w mojej szklance i połykam kostkę lodu w całości , poprzednio jej nie rozgryzając, tylko po to by poczuć ten otępiały ból w gardle, spowodowany przez lód, by przypomnieć sobie że zasłużyłem sobie na o wiele więcej goryczy. Wstaję z krzesła by opuścić lokal. W tej chwili wolę być sam na sam, z swoim nędznym 'ja', niż z tą dwójką, ale zanim znikam w otchłani nocy, odwracam wzrok w stronę Jeana.

''Nie.'' Mówię odpowiadając mu na poprzednie pytanie. ''Ale czasami sama miłość nie wystarcza.''

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵDonde viven las historias. Descúbrelo ahora