Rozdział I

125 9 3
                                    

ANNABETH

Tego dnia pakowałam się na wyjazd. Miałam jechać z Percym do obozu herosów. Właśnie kończył się rok szkolny i miał po mnie przyjechać lada chwila, ale czułam, że coś nie gra. Wiedziałam, że musiało się coś zdarzyć. Coś niekoniecznie przyjemnego. Wyjęłam telefon z kieszeni i natychmiast zadzwoniłam do mojego chłopaka.

Nikt nie odbiera. Teraz to już wiem, że musiało się coś stać. Popatrzyłam na jego lokalizator (tylko nie mówcie mu o nim, on sam nic nie wie), zobaczyłam, że znajduje się jakieś 50 km stąd na drodze krajowej łączącej Manhattan z Nowym Yorkiem. Punkt na mapie nie przesunął się ani trochę od kiedy go włączyłam. Na szczęście zdałam prawo jazdy dobre dwa lata temu, ale nie miałam okazji naprawdę zaszaleć na drodze. Dzisiaj akurat nie było mojego taty w domu, ponieważ pojechał na jakiś zlot fanów II wojny światowej, a macocha razem z przyrodnimi braćmi pojechała na pokaz do ich szkoły. Tak więc zostałam sama.

Dobrze wiedziałam gdzie tata trzyma kluczyki od swojego nowego Fiata. Natychmiast pochwyciłam je i pobiegłam do garażu. Ostatniego lata miałam okazję poćwiczyć trochę bieganie. Spędziłam wtedy parę dni w Tatarze. Oj uwierzcie mi nie chcielibyście być tam ani minuty, ale nie pora na opowiadanie o ratowaniu świata i upokarzającej historii o tym jak złamałam kostkę.

Byłam już w samochodzie,gdy nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł...

Włączyłam na telefonie wiadomości z ostatniej chwili i zobaczyłam, że na drodze, na której znajdował się Percy była kolizja.

 ,,Może stoi w korku i czeka"- pomyślałam. Zaczęłam czytać artykuł:

,,Dzisiaj około 12:40 na drodze krajowej łączącej Nowy York z Manhattanem wystąpiła kolizja.         Ale nie taka zwyczajna. Myślę, że naukowcy nie wyjaśniliby takiego zjawiska. Czarne lamborgini jechało tak jak należy, a pędzący z naprzeciwka wielki wóz dostawczy nagle wypadł z drogi i uderzył w nie. Co najdziwniejsze w chwili kiedy ciężarówka rozbiła się i leżała na poboczu zaczęły wypływać z niej niezliczone ilości krwi, a zaraz potem dostawca siedzący za kółkiem wzniósł się i ni stąd ni zowąd jego zęby zamieniły się w kły. Dopadł się jezdni i pił krew, która szybko zaczęła znikać z powierzchni drogi. Dostawcy nie grozi utrata życia ani zdrowia, ale za to młody kierowca jest w ciężkim stanie. Zanim chłopiec zemdlał pod wpływem silnego bólu zdążył wypowiedzieć jedno imię: Annabeth. Oboje zostali umieszczeni w szpitalu św. Wandy w Nowym Yorku."

 -O nie!!! To Percy został potrącony! Co ja teraz zrobię?- wykrzyczałam, ale po chwili pomyślałam, że nic nie zdziałam płacząc samotnie w aucie. Wetknęłam kluczyki do stacyjki i nadepnęłam pedał gazu. Nie miałam pojęcia o tym, że opuszczam mój dom na zawsze...

♥Nadzwyczajni Herosi♥Where stories live. Discover now