Rozdział VI

47 4 3
                                    

                                                              ANNABETH

Biegliśmy po korytarzu w milczeniu
i po drodze zatrzaskiwaliśmy wszystkie napotkane szpary. Zablokowaliśmy drzwi i sprawdziliśmy co dzieje się w recepcji. Podeszłam do pani zza lady, a ona ucieszyła się na nasz widok. Na plakietce dostrzegłam napis: Megan.                         

-Dobrze, że jest tu ktoś oprócz mnie- sądząc po jej minie, ona tez nie wiedziała co się dzieje.        

- Próbowałam dodzwonić się do ratusza. Nic. Nie ma zasięgu, a w radiu słychać tylko szum.- powiedziała po chwili milczenia.- Może wy coś zauważyliście?                      

 Spojrzałam na chłopaków, a oni znacząco pokiwali głowami.                                                   

-Znaleźliśmy ciało... W tym samym miejscu była ta dziwna mgła. Po grodze zamknęliśmy drzwi      i okna.- opowiedziałam jej.    

Wszyscy czekaliśmy na jej reakcję. było tak jak myślałam. Jej ręce zaczęły się trząść, a twarz nabrała panicznego wyrazu. Popatrzyła na nas z niedowierzaniem i właśnie w tej chwili przyszedł mi do głowy pomysł. Złapałam Percy'ego za rękę i pociągnęłam go w kierunku toalet. 

- Niech pani spróbuje jeszcze raz zadzwonić - krzyknęłam, a Andy podejrzliwie na nas popatrzył.  

Oddaliliśmy się, ale czuliśmy obecność chłopaka idącego za nami. Percy obrócił się gwałtownie    i powiedział do niego:  

-Ty masz ty zostać chłopaczku.              

Może to było nawet trochę dziwne. Andy wydawał się być starszy od nas. Poza tym miał już narzeczoną. Ale zrobił tylko urażoną minę  i spuścił wzrok. Dopiero teraz zauważyłam, że jego cera jest strasznie blada, a nawet powiedziałabym, że porcelanowa. Włosy miał kręcone i ciemne. Kolor oczu, który przedtem wydawał mi się równie ciemny, jak jego włosy, teraz przybrał kolor miodowy. Był niższy od Percy'ego, ale nie za niski. Nie miał okazałych mięśni ani bicepsów, ale mimo tego wyglądał ślicznie. Tylko nie pomyślcie sobie teraz, że się zakochałam. jedyną osobą, którą darzyłam takim uczuciem był Percy.                                                  

 - Proszę cię, zostań tutaj- powiedziałam do niego, a on skinął głową.

Odwróciłam się do Percy'ego i weszliśmy do łazienki.  

-Masz drachmy? - zapytałam.

Wyjął z kieszeni parę złotych monet i wręczył mi je. Uruchomiliśmy iryfon, ale pokazywał nam tylko obóz herosów pogrążony we mgle. Po chwili zobaczyliśmy Hejrona.

-Annabeth!!! Percy!!! 

- Hejronie, czy ty wiesz co tu się dzieje?!- zapytałam, a on tylko pokiwał przecząco głową, po czym powiedział:

- Reyna tez nic nie wie. Gdzie wy jesteście?

- W szpitalu w Nowym Yorku. Miałem małą stłuczkę- przyznał zawstydzony Percy.

- Jak tylko będziecie coś wiedzieć, macie natychmiast zadzwonić- zakończył Hejron, po czym się rozłączył.

Podeszłam do drzwi i chciałam je pchnąć, ale Percy złapał mnie za rękę.

-Annabeth, czekaj.- powiedział krótko, a ja popatrzyłam na niego podejrzliwym wzrokiem.

- Może powiesz mi coś o nim? - zapytał po czym dodał - Z kąd ty go wogóle znasz?

- No dobra... Wygrałeś... Poznałam go zaledwie godzinę temu. Właśnie tu, po prostu na niego wpadłam - skłamałam i ciągnęłam dalej- Ja nie wiem jak ci to powiedzieć... On jest wampirem.

Percy wybuchnął śmiechem.

- Ten cienias jest wampirem, a ja jestem królową Anglii.- zakpił, ale po tym jak zobaczył, że momentalnie zbladłam, a do oczu napłynęły mi łzy zapytał-To prawda?

- Ja chyba wiem skąd masz te rany na szyi...

Podeszłam do niego i oparłam się o jego klatkę piersiową. Spojrzałam na niego chcąc wyczytać jego emocje, ale jego twarz była pozbawiona czegokolwiek. Podszedł do drzwi, a ja złapałam go za rękę i wykrzyczałam:

- Percy! Co ty chcesz zrobić?!

- Chcę to wyjaśnić-  wskazał na ranę na szyi.

Pchnął drzwi i stanął naprzeciw chłopaka. Wyglądało to strasznie, miałam wrażenie, że zaraz się na siebie rzucą...

♥Nadzwyczajni Herosi♥Where stories live. Discover now