Rozdział X

44 3 0
                                    

Biegliśmy przez mgłę. Była strasznie ciężka i wilgotna. Biegłam jak najszybciej mogłam, ale widziałam, że Percy i Andy są znudzeni tępem jaki narzucałam ja i pani recepcjonistka. W pewnym momencie mgła koło nas zrobiła się gęstsza. Usłyszeliśmy szmer. To był ten sam, który słyszeliśmy z Percy'm dzień wcześniej. Nagle coś wystrzeliło z oddali i pochwyciło rękę recepcjonistki.
- Pomocy!!!- zdążyła wykrzyczeć
Chwyciłam jej rękę i pociągnęłam ją do siebie. Niestety nic nie zdziałałam, ale nie miałam zamiaru rezygnować.
- Pomóżcie jej!- błagałam, głos mi się załamał, a po policzku zaczęły spływać łzy
Percy podbiegł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
- Chodź Annabeth! Jej już się nie da pomóc.- nie przestawał mnie ciągnąć
Nie chciałam opuszczać tej kobiety. Pomyślałam o jej rodzinie, o przyjaciołach. Co oni powiedzą, jeśli mnie zobaczą. Uznają mnie za winną jej śmierci. Miałabym wielkie wyrzuty sumienia.
-Nie mogę jej tak zostawić!-rozpłakałam się
- Annabeth, nie chcę cię stracić - jemu też po policzku spływały łzy - Proszę cię chodź.
Sieć, która pochwyciła rękę kobiety pociągnęła ja do tyłu. W tym momencie dało się słyszeć jej ostatni krzyk. Chwilę potem na asfalcie zobaczyłam powiększającą się z sekundy na sekundę kałużę krwi. Pisnęłam cichutko. Chyba mój chłopak to usłyszał, bo chwycił mnie w talii i pociągnął za sobą.
-Jeszcze tylko około 100 metrów - zawołał biegnący przed nami Andy
- Czekajcie!-krzyknął Percy - Tu coś jest.
Miał rację. W tej samej chwili coś przed nami się ruszyło. Odepchnął mnie za siebie i wyciągnął swój Orkan. Nagle coś ochydnego wyłoniło się z mgły. Wyglądało jak człowiek, tylko był cały we krwi. Jakby obdarty ze skóry. Jak na ,,to" popatrzyłam, zachciało mi się wymiotować. Rzuciło się na nas, ale Percy w samą porę zareagował.
Zamachnął się mieczem i przepołowił ochydnego zombie na pół.
- Annabeth, nie!!!- usłyszałam za sobą paniczny głos mojego chłopaka
Nogi się pode mną załamały. Upadłam na zimny od mgły asfalt. Teraz to wokół mnie powiększała się kałuża krwi. Spojrzałam na dół. Moja koszulka była cała czerwona. Położyłam się na jezdni. Było mi bardzo słabo, a do tego doszedł teraz straszny ból klatki piersiowej. Zwinęłam się w kłębek. Jak przez ,,mgłę" widziałam przebieg wydarzeń. Teraz już wiedziałam dlaczego leżę w kałuży krwi. Jak widać kolega naszego zombie przyszedł mu z pomocą. W ułamku sekundy została z niego tylko miazga. Percy naprawdę był wściekły.
- Percy, chodź już! Zaraz zjawi się ich więcej!- krzyczał Andy
Chłopak podniósł mnie z ziemi. Nie miałam siły powiedzieć mu jak bardzo to bolało. Nie chciałam żeby zamartwiał się z mojego powodu. Niewiele byłam w stanie zobaczyć. Wszystko zamazywało się i co chwilę było widać czarne plamki. Czułam tylko rytmiczne kołysanie. Tak dobrze było mi w ramionach Percy'ego. Już nawet nie czułam bólu. Czułam za to, że umieram. Weszliśmy do galerii. Poczułam straszliwe ukłucie bólu. Popatrzyłam ostatni raz na piękną twarz mojego chłopaka i zamknęłam oczy. Powieki były takie ciężkie, że nie miałam siły ich podnieść.
- Percy- wyszeptałam ostatkami sił
-Tak kochanie?- słychać było, że płakał
Bardzo lubiłam jak zwracał się tak do mnie
-Przepraszam...- powiedziałam - Wybacz mi...
Zapadła ciemność.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Sep 05, 2018 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

♥Nadzwyczajni Herosi♥Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt