Rozdział 22

2K 136 26
                                    

Nastolatka usiadła na fotelu w mieszkaniu swojego niebieskookiego przyjaciela. Wiedziała, że powinna powiedzieć mu prawdę, inaczej wszystko co zbudowali przez te wszystkie lata rozpadnie się jak domek z kart. Ich więzi, znikną. Bała się tego momentu, ale Aomine wiedział i potrafił ją zrozumieć, więc czemu z Tetsu miałoby być inaczej? Z drugiej strony wiedziała, że działa na oślep, bo Akashi mógł nic do niej nie czuć. To mógł być tylko chory wymysł Daikiego i jej, ale nie chciała sprawdzać czy to prawda.

- Przepraszam. - Powiedział Kuroko swoim bezbarwnym tonem. - Powinienem jakoś do ciebie dotrzeć, w końcu znam cię jak nikt inny, zamiast tego oczekiwałem odpowiedzi na srebrnej tacy.

- To ja źle się zachowałam. Powinnam ci powiedzieć dlaczego tak dziwnie się zachowuje. - Mruknęła, czując na swoich piersiach przytłaczający ciężar zaręczynowego pierścienia.

- Dlaczego odsunęłaś się od nas? Od drużyny? Akashiego? - Niebieskowłosy wyczuł, że to może być jedyna szansa, jedyny moment słabości kiedy dziewczyna złamie się i powie mu prawdę.

- Nie chciałam odsuwać się od drużyny. Chciałam odsunąć się od Seijuro.

- Myślałem, że... ty go lubisz. - Kiedy to mówił na jego bladych licach pojawiły się małe rumieńce. Sama Fujimoto spuściła wzrok, starając się unikać jego pytającego wzroku.

- Bo lubię. Problem jest taki, że mogę go polubić trochę za bardzo i to z wzajemnością.

- Nie rozumiem. Co w tym złego? Rozumiem, że Aomine-kun mógł by być złym wyborem ze względu na twojego tatę, ale rodzina Akashi pasuje chyba do wymogów.

- Naprawdę nie rozumiesz. - Stwierdziła, a jej błękitnych tęczówek pociekły łzy. Włożyła rękę pod koszulkę i wyciągnęła łańcuszek, na którym znajdował się bogato zdobiony pierścień. - Jestem zaręczona. Nie mogę być... zakochana. - Ledwo wykrztusiła ostatnie słowo, jednak udało się.

- Teraz rozumiem, ale unikanie Akashiego to nie sposób na stłumienie uczuć. Jeśli teraz tego nie załatwisz, będziesz żałować. Zawsze gdy spojrzysz na swojego... męża będzie żałować, że to nie Seijuro. Załatw to inaczej.

- Dziękuje, bałam się, że nie zrozumiesz. A teraz przepraszam bo muszę załatwić coś z Ryotą.

- Nie masz za dużo tych najlepszych przyjaciół? Ja, Ryota, a teraz jeszcze Aomine. Zaczynam się bać, że spadnę w rankingu.

- Jakim rankingu?

- Twoich przyjaciół. Prawdę mówiąc to dziwne, że otaczasz się samymi chłopakami. Nie masz żadnej przyjaciółki. Tworzysz sobie harem? - Spytał prosto z mostu.

- Oczywiście, że tak. Chociaż pomysł męskiego haremu nie spodoba się Daikiemu. - Zaśmiała się i wyszła, kierując się do pokoju Kise. Nie wiedziała, jednak co mu powiedzieć. Przepraszam Ryota, ale czy masz inną przyjaciółkę, która wygląda podobnie do mnie? To nie przejdzie.

Wiedziała, że musi zabrać się do tego inaczej. Na pewno inaczej. Stanęła przed jego drzwiami i zapukała, jak przykładna gospodyni. Nie wbiła mu do pokoju.

- Asacchi? - Mruknął otwierając drzwi. - Co ty tu robisz?

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale pomyślałam, że moglibyśmy spędzić ze sobą trochę czasu. Tak dawno nie tego nie robiliśmy. - Na koniec posłała mu swój firmowy uśmiech. - Nie masz nic przeciwko?

- Oczywiście, że nie, Asacchi.

- Wiesz... byłam ostatnio w Tokyo. - Oznajmiła czekając na jego reakcję.

Absolutnie Idealna [Akashi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz