25

3.3K 92 0
                                    

Elizabeth

Tej nocy ciężko było mi zasnąć, gdyż moje myśli cały czas krążyły wokół sytuacji z Danem. Wzdycham na samą myśl, że nie jestem w stanie mu pomóc, bo nic mi nie mówi. Odstawił mnie na drugi plan i nie jestem pewna czy aby na pewno kiedyś powrócę na pierwszy. 
Oddałabym dla niego wszystko, żeby tylko był szczęśliwy. Tak chyba robią zakochane osoby, prawda?
Mozolnie wywlokłam się z łóżka, uważając aby przypadkiem nie obudzić chłopaka. Gładząc jego policzek żałowałam, że jestem typem dziewczyny, której jak widać nie chce przekazać swoich męczących myśli i problemów. Chciałabym być osobą godną zaufania, ale trudno o to w sytuacjach taka jak ta. Zauważając leżący na szafce nocnej telefon postanowiłam, że muszę sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Zapewne będę czuła się fatalnie sprawdzając jego wiadomości, ale muszę to zrobić dla własnego spokoju. Obeszłam łóżko, po czym uznając, że chłopak śpi jak zabity i nie nakryje mnie na tym czynie, sięgnęłam po urządzenie. Na moje szczęście nie musiałam znać kodu, aby odblokować ekran, więc szybko zajrzałam do połączeń.
Zero. 
Teraz przynajmniej wiem, że coś niedobrego się dzieję, i że coś ukrywa. Westchnęłam, bo tylko tyle w tym momencie mogłam zrobić.


Przywitałam Dana ciepłym uśmiechem na przywitanie. Siedziałam w kuchni i aby zabić trochę czasu przeglądałam stare gazety, które znalazłam na biurku w sypialni mamy. I nie, w tym wypadku nie gmerałam w jej szafkach, tak jak w telefonie Dana. Porostu musiałam skupić swoje myśli na czymś innym. Nie zamierzałam mu dawać znać, że zorientowałam się o jego tarapatach czy problemach, ani o telefonie i usuniętych wiadomościach.
Spojrzał na mnie a kąciki jego ust lekko się podniosły. Nalał sobie soku do szklanki i usiadł obok mnie bez słowa. Jego zachowanie było dość dziwne, i choć chciałabym z nim o tym porozmawiać, boje się. Wczorajszy wieczór na prawdę mnie zaniepokoił i sprawił, że chce Dana otoczyć miłością i zrozumieniem, ale jak kiedy nie ma w naszej relacji żadnej szczerości? 

-Przepraszam. - wyszeptał pod nosem prawie niesłyszalnie. - Za wczoraj. Po prostu miałem ciężki i zabiegany dzień. 

Jego dłoń leżała luźno na stole, więc złapałam ją swoją i lekko uścisnęłam, żeby wiedział, że rozumiem i nie mam do niego wyrzutów. Chwilę później powiedział, że musi jechać załatwić parę spraw, o które oczywiście nie miałam odwagi, by zapytać. 

-Odezwę się wieczorem. - powiedział a drzwi się zamknęły. 

***

Już od samego rana wiedziałam, że ten dzień nie będzie należeć do najlepszych. Idąc przez park prawie potrącił mnie rower, potem auto wjechało w kałużę i oblało moje spodnie i buty. To się nazywa szczęście. 
Idąc znanymi ścieżkami w parku mogłam odetchnąć świeżym powietrzem, a także pomyśleć. Ludzie skupiali swoje spojrzenia na mój niezbyt czysty ubiór, ale nie za bardzo przejmowałam się ich wymownym wzrokiem. 
Siedząc na pobliskiej ławce dosiadła się do mnie jakaś osoba, która okazała się być Codym. Na początku byłam zdezorientowana i nie poznałam go, lecz po krótkiej chwili od razu zwróciłam uwagę na jego różowe włosy, które sobie zapewne niedawno zrobił. Uśmiechnęłam się, wyglądał lepiej niż w swoim naturalnym blondzie. 

-Dlaczego? - spytałam ogólnikowo, ale chłopak od razu wiedział o czym mówię. Nie często widzi się mężczyznę z różowymi włosami, dlatego pochlebiam jego odwagę. Niektórym osobom może to niekiedy nie pasować, tym bardziej, że żyjemy w czasach kiedy ludzie stają się bardziej nietolerancyjni na decyzje innych. A przecież trzeba się cieszyć, że inni coś w sobie zmieniają i zaczynają się sobie podobać, akceptują nowych siebie. 

-Chciałem zaszaleć, bo w końcu co mi szkodzi? Chyba nie zepsułem sprawy co? - od razu zaprzeczyłam i zapewniłam go, że wygląda świetnie. Można powiedzieć, że różowy kolor jest przeznaczony dla jego osoby.  Lekko potargałam jego fryzurę, po czym wstałam i zaproponowałam, żebyśmy poszli na spacer lub na kawę. Ostatnio bardzo często bywam w rejonach kawiarni i myślę, że chyba odwiedzanie tego miejsca weszło mi w nawyk. |

  Ja i Cody spędziliśmy miło czas przy naszym ulubionym cieście i kawie. Ostatnio w moim życiu brakuje mi takich właśnie chwil, które mogłyby mnie podnieść na duchu i dać kopa energii do dalszego działania. Każdy człowiek potrzebuje takich dni i takich osób, które podczas najgorszych chwil dadzą siłę i nadzieję.   

Cody to osoba, która bardzo dobrze rozumie innych ludzi. I choć znam go dość krótko to i tak ufam mu jak komuś bliskiemu. Myślę, że nasza relacja z dnia na dzień staje się coraz lepsza, a moje poczucie humoru przez spotkania z nim jest o wiele lepszy.
Przykro mi, kiedy ktoś kogo znam bardzo krótko staje się lepszym towarzyszem niż osoba, która kocham. Mój związek z Danem przechodzi przez kryzys, który mam nadzieję przezwyciężymy. Ciężko jest zrozumieć potrzeby drugiej osoby, jeśli nie jest się wobec siebie szczerym w każdej sprawie. Myślę, że szczerość to najważniejsza wartość w relacji pomiędzy dwoma ludźmi i wierzę, że  jeszcze jej zaznam.


***

Chłopak odprowadził mnie do domu upewniając się tym samym, że nic złego mi się znów nie stanie, zważając na moje opowieści o rowerze i kałuży. 

-Może wejdziesz do środka? - zapytałam, na co chłopak zrobił minę jakby się zastanawiał.

-Czekaj, muszę sprawdzić w moim grafiku. - spojrzał na wyświetlacz telefonu, który wyjął z kieszeni. - Myślę, że znajdę jeszcze trochę czasu. - zaśmialiśmy się oboje. 

Wyjęłam klucze z torebki, po czym otworzyłam drzwi mieszkania. Zaprosiłam Cody'ego, aby wszedł pierwszy. Kiedy to zrobił rozejrzałam się jeszcze po okolicy, chyba tylko dlatego, że chciałam zauważyć auto Dana. Tak jak się spodziewałam nie przyjechał, nie odezwał się, a ja cały dzień spędziłam z kolegą, będąc szczęśliwsza niż byłabym w towarzystwie tajemniczego i pogrążonego w myślach Dana.

Czy ja w ogóle jestem szczęśliwa?


I'm ur teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz