rozdział 4

0 0 0
                                    

- Podsłuchiwałaś nas ?
- Ja?.. Nie, przechodziłam dość szybko i po prostu wypadło mi z rąk.
Uwierzyli...
W sumie to nie wiem czemu ich okłamałam. Mogłam wyskoczyć i się o wszystko spytać , to było jakby odruchowe. Kaj pomógł mi pozbierać broń i skierowaliśmy się na podwórko.
Ubrali mnie jak kosmite, białe ubranie było dość grube ale przewiewne.
Albert pokazał mi jak się robi pchnięcia, odparcia,bloki.
- wyglonda że masz to we krwi, nie widziałem jeszcze osoby która tak szybko uczy się sztuki miecza, nawet twojemu przyjacielowi to o wiele dłużej zajęło.
Chwila... co? Kaj się uczył szermierki? I to jeszcze od Alberta no nie wierzę. A ja to króliczek wielkanocny.
- jak to ? Uczyłeś kaja ?
- owszem , jego rodzice o to prosili, był pojętnym uczniem.
- ładnie o mnie muwisz Albercie A jak mnie uczyłeś , to wyzwiska leciały.
Wtrącił się Kaj rozsiadajac się na krześle w cieniu drzewa.
- Pokaż co zapamiętałeś. Odparł Lokaj rzucając mu szpadę. Ironiczny uśmieszek jakby dodawał mu odwagi bo zerwał się z krzesła i do nas pobiegł przyjmójac pozycje.
- Będę dla Ciebie delikatny. Oznajmił chłopak.
- szybciej wygram.
Zaczęła się walka , kaj był zwinny i szybki ale za pewny siebie. Mój mózg przestał pracować włączył się instynkt. Wszytko robiłam automatycznie. Wiedziałam gdzie i jaki będzie następny ruch mojego przeciwnika. Szczerze trochę mnie to przerażało ale czułam się niesamowicie.
Atak z góry od strony chłopaka , nie musiałam nawet patrzeć by wiedzieć że zaraz zrobi krok w przód A następnie dwa w tył. Wykorzystałam to. Momentalnie się uchyliłam i wykonałam cięcie na brzuchu. Jak narazie miałam szpadę ćwiczebną więc nic się nie stało ale moja satysfakcja rosła.
- nieźle ale drógi raz Ci się nie uda. Usprawiedliwił się, A ja czekałam . Tym razem cios w bok, A jednak nie ...moje oczy się rozszerzyły bo dostałam w nogę A następnie cięcie w rękę. Jednak te nauki nie poszły dla niego na marne.
- jeden/ jeden. Oznajmiłam uśmiechając się.
Spielam wszystkie mięśnie . Przez chwilę staliśmy bez ruchu czekając aż przeciwnik zaatakuje pierwszy. W jednej chwili jak w filmie wystrzeliliśmy na siebie z podniesioną bronią , ale mój instynkt mnie nie zawiódł. Kaj się popisywał A ja chciałam tylko wygrać to była moja przewaga. Jego wysoki skok i moja szybka szpada spotkały się w jego nogach , podciełam to gdy skoczył , A następnie dotknęłam szpada w jego mostek
- wygrałam , baletnico .
Nie spodziewał się tego. Był naprawdę dobry. Ja chociaż nie wiem czemu byłam lepsza i to po jednym dniu , jak by włączyła się ta część umysłu której nie używałam bo jeszcze nie potrzebowałam.
Albert stał nad nami z kamienną twarzą.
Gdy spojrzał na mnie w jego oczach ujrzałam strach.
- Nie będę Cię więcej uczył szermierki.
To był dla mnie cios.
- Przecież dopiero zaczęliśmy.
- Wiem , ale z tego co widzę to wiesz jak się używa broni. Jestem ciekawy czy tylko z tą umiesz się tak posługiwać.
Kaj spojrzał na niego z ukosa. Albert chyba nadepną mu na odcisk, bo wyglondał tak jak by chciał to zabić
- Myślę że nie musimy tego sprawdzać.
Dodał przez zaciśnięte zęby.
- Niech Monika zdecyduje.
Czekaj... Monika to ja ! A mnie zabrakło języka w gębie.Prawde mówiąc sama byłam ciekawa może mam jeszcze jakieś ukryte talenty.
- Chętnie.
Kaj się minimalnie podłamał . Nie wiedziałam czemu przecież jakoś sobie radzę z mieczem to czemu nie spróbować z czymś innym. Albert wrócił do domu zostawiając nas samych
- ty naprawdę chcesz się bawić w maszynkę do zabijania ?
Spytał
- no proszę Cię , co ja mogę tu zabić? Drzewo ? Czy może chwasty , no nie przepraszam zostało jeszcze powietrze.
Czemu on był przeciwny .Sam lubił przecież broń.
- Dobrze... ale ja też chcę się posprawdzać przynajmniej będę na Ciebie uważał żebyś nie zabiła tego biednego drzewa.
Uśmiechnął się ja też.
Nadszedł wieczór , było dość chłodno i księżyc został zasłonięty przez chmóry.
Siedziałam na parapecie przy oknie wpatrując się w to stare magiczne drzewo.
Miałam gdzieś taką cichą nadzieję że coś się stanie. Np że kwiatki zaczną tańczyć albo że moja koleżanka z książki przyjdzie i mi wytłómaczy to i owo. Zawiodłam się minęło już pół nocy i nic się nie stało. No ale czego ja oczekiwałam , dostałam miecz to powinno mi wystarczyć. Przypominając sobie o mieczu zwróciłam się w jego stronę. Umiałam się nim posługiwać , co było widać na moim treningu. Wzięłam to do ręki, był idealnie wyważony , tak mi się przynajmniej zdawało. Dopasowany do dłoni układał się tak jak chciałam. Zrobiłam parę ataków do niewidzialnego przeciwnika. Jestem pewna że z nim wygrałam.
- No nieźle widzę że się już obudziłaś.
Usłyszałam kobiecy głos z prawego rogu mojego pokoju. Na fotelu siedziała zakaptórzona kobieta.
- wiedziałam że się zjawisz.
Powiedziałam dość niepewnie.
- Doprawdy ? A skąd ?
- Przeczucie
Wstała i zbliżyła się do mnie zdejmójac kaptór. Jej twarz miała dość ostre rysy, zarysowane kości policzków oraz szczękę, przez lewe zbialałe oko przechodziła długa blizna kończąca się na policzku. Włosu długie i czarne zostały schowane za płaszczem.Wyróżnialy się białe zęby jak śnieg z trochę dłuższymi kłami. Ogólnie mówiąc , gdyby nie ta blizna była by śliczna. Z blizną jest niepowtarzalna.
- możemy się spróbować zobaczymy jak sobie radzisz.
Nie czekała na moja odpowiedź , od razu zaatakowała. Ja się kompletnie nie spodziewałam ale jakoś uniknelam pierwszego ciosu. Następny i następny . Uchyliłam się rozpaczliwie. Ona była o wiele lepsza od kaja i Alberta. Co ja miałam zrobić zaczęłam z nią walczyć .Skakałam po meblach bawiąc się w uniki zaskoczyła na ziemię i skrzyżowałyśmy miecze. Rozległ się huk po całym pokoju A ostrze aż zadrżało. Cieszyłam się że mój instynkt się włącza automatycznie i nie muszę nic robić tylko się mu poddać. Ona znała ciosy jakich nigdy nie widziałam. Ci prawda ćwiczyłem jeden dzień ale takich wymyślnych ciosów to bym nie wymyśliła, walczyliśmy tak krótko czas raz ona mnie uderzyła raz ja ją. Widziałam że jej nie zawodze swoimi umiejętnościami , pochlebiało mi to. Ona odskoczyla i schowała miecz.
- No no całkiem nieźle.
- Dziękuję. Odparlam prawdziwie zadowolona.
- A jak ze światłem? Spytała majsteujac przy schowanym mieczu. To pytanie trochę zbilo mnie z tropu. Ze światłem? Chodzi jej o lampkę ? Pojawia się w nocy więc myślałam że lubi ciemność.
- Jakim światłem ?
Przeciwniczka zetknęli na nie zaskoczona.
- Nie powiedzieli Ci jeszcze...
Stwierdziła
- yyy...Nie , A co , kto miał mi powiedzieć?
- skoro Ci jeszcze nie powiedzieli to znaczy że ja też nie mogę , więc żegnam .
Machneła ręką i zniknęła

MrocznaWhere stories live. Discover now