rozdział 7

0 0 0
                                    

Nadal siedzę na drzewie, już tak prawie od godziny. Nie należę do osób cierpliwych więc mocno mnie to irytowało. Może kaj miał rację i nic mi nie zrobi. Nie chciało mi się w to wierzyć no ale nocami przychodzi do mnie dziewczyna z książki daje mi miecz z drzewa, a nie zapominajmy o moim dzikim instynkcie który prowadzi mną jak walczę. Dużo dziwnych rzeczy w tak krótkim czasie. Zaczęłam się powoli zsuwać z dzrzewa. Gdy stanęłam na ziemi wilk podniósł się ale nie warkną usiadł i patrzył się na mnie.
- witaj ...Wilku.Jestem Monika. Nie zrobisz mi krzywdy prawda?
Mówiłam niepewnie.Wilk ani drgnął.Postepujac według instrukcji teraz powinnam podejść do niego i to pogłaskać. Okropnie się bałam on może mi odgryść rękę A ja co mu mogłam zrobić ? Pogłaskać.
Z szybkością ślimaka zaczęłam się zbliżać. Wilk nadal siedział jak posąg. Już prawie go dotknęłam A on się poruszył przyspieszając moje zadanie. Podłożył mi się tak bym bez strachu mogła to pogłaskać.
Czy ktoś to widzi?
Dzikie zwierzę, ogromny czarny wilk należy do mnie. Gdy go dotknęłam z mojej ręki zaczął wydobywać się czarny dym. Jak jakieś macki tylko że w lotnej wersji. Po czym poczułam powiązanie z wilkiem. Przed moimi oczami błysnąły obrazy. Z różnych czasów i wielu różnych miejsc.
Ale w każdym z nich była zamaskowana kobieta z czarnym zwierzęciem. Raz to był koń raz lew raz smok.
Oderwałam się od zwierzęcia, przerażona.
Nie mogłam złapać tchu przewróciłam sie na plecy i nie mogłam wstać.Nademną stanął wilk
Nie mówił do mnie ale wiedziałam  co ode mnie chciał. Czułam jego myśli.
Podniosłam sie do siadu i zwróciłam spojrzenie w ziemię. Co to było ? Co się dzieje? Rozpaczliwe pytania plątaly mi się w głowie. Wilk wstał i zwrócił się w stronę lasu spoglądając na mnie. Chciał bym na niego wsiadła. Powoli wstałam i zrobiłam to czego ode mnie oczekiwał. Jego futro było miękkie w dotyku. Przytulilam się do niego A on zerwał się do biegu. Był niewyobrażalnie szybki , nawet jak na zwierzę. Biegł i się nie męczył. Podświadomie wiedziałam że czekał na to długi czas. Czekał na mnie. Biegł w stronę posiadłości minęło jakieś dwadzieścia minut i dotarliśmy. Na skraju lasu czekał Kaj. Oczywiście rozsiadł się na trawie pod drzewem. Czemu się o mnie nie martwił. Powiedziałam mu przecież przez telefon że spotkałam na swojej drodze wielkiego wilka  A on sobie Po prostu leży?
Zaczęliśmy się wynużać z lasu. Kaj spostrzegl nas i od razu się zerwał. Z gracją zsiadłam z mojego nowego przyjaciela i podeszłam w stronę kaja. On jak by nie zwrócił na mnie uwagi tylko podszedł do wilka przyłożył głowę do jego głowy.
- Witaj... Bracie.

MrocznaWhere stories live. Discover now