Mam już przez to mętlik w głowie..

13 3 0
                                    

Twojego szefa? - wykrzyczałam dla lepszego efektu, aby się przestraszył I powiedział cis więcej na ten temat. W tamtym momencie poczułam czyjś dotyk na moim ramieniu. Gdy tylko lekko odwróciła wzrok, zostałam momentalnie odepchnieta od chłopaka i w tamtej chwili byłam tak samo przycisnieta do ściany jak mój więzień, tylko o e zdecydowanie mocniej. Syknełam z bólu który przeszywał moje ramię. Spojrzałam przed siebie i nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Przede mną stał kolejny człowiek, był nieco wyższy od poprzedniego. Tak samo ubrany, miał nawet ten sam kolor włosów co tamten delikwent tylko że był zdecydowanie mądrzejszy i silniejszy. Mądrzejszy bo miał przynajmniej dobrze założoną plakietke na której widniało imię "Patryck". Tamten drugi wstał po chwili.

Dzieki Pat - rzucił po czym podniósł swoją broń którą o dziwo wcześniej nie zauważyłam. Już po chwili obydwoje patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka, którym zresztą byłam.

Kim wy jesteście?! Skąd wyście się tutaj wzięli?! Nie mówcie, że spadliscie z tej głupiej góry - po tych słowach spojrzeli na siebie po czym na mnie i zrobili zdziowione miny

Nie wiem o czym ona mówi, ale bierzmy ją szybko i spadamy bo szef się wkurzy - rzekł ten niższy po czym dostał w łeb od Pat'a.

Nie widzisz ze ona nie jest obezwładniona?! Bierz line i ją związujemy no inaczej nam ucieknie

Racja racja... - po czym chwycił za line, którą mu podał Patryck i po chwili mnie związał. Pytanie, czemu się nie przeciwstawiałam? Po pierwsze, nie mogłam bo chłopak miał mocny ścisk, nie mogłam się nawet odrobinę ruszyć bez poczucia bólu w ramieniu, po drugie - byłam ciekawa gdzie mnie zaprowadzą I wreszcie się dowiem kto to jest ten "szef". Tak więc po chwili Pat puścił moje ramię, mogłam odetchnąć z ulgą bo nareszcie mnie nie bolało. Spojrzałam na nich. Chwycili mnie za ramiona i zaczęli prowadzić do dziwnego zauku w Waterfall. Przez tą całą drogę do docelowego miejsca panowała cisza, żaden z nich się nie odezwał, jedynie czasem na siebie patrzyli porozumiewawczo. Trochę mnie to niepokoiło, zresztą, I tak nikt nie zauważył mojego zniknięcia. Po chwili dotarliśmy na miejsce, rozejrzałam się ale niczego nie zauważyłam gdy nagle z ściany wyłonił się zielony portal, TAK PORTAL. Byłam w nie małym szoku widząc to. Takie rzeczy przecież dzieją się tylko w filmach sci-fi. Stałam jak wryta przez chwilę, jak widać o chwilę za długo bo chłopcy byli raczej niecierpliwi I popchneli mnie po prostu do portalu. Po chwili znajdowałam się w pokoju, rozejrzałam się ponownie ale nic szczególnego w nim nie było.

Paul, popilnuj jej tutaj, ja pójde do szefa powiadomić go o naszym przybyciu. - po czym Pat ruszył przed siebie i znikł za drzwiami pokoju. To była ta chwila abym mogła go popytać o co biega.

Ey, Paul, wiem że na początku nie byłam miła.. Ale powiesz mi do cholery o co biega tutaj?! Co to był za portal i dlaczego mnie porwaliście?! - chłopak spojrzał na mnie ale nic się nie odezwał, wyjął z kieszeni papierosy i po chwili zapalił jednego, tak jakby mnie tu nie było, unikał moich pytań.

Powiedz mi wreszcie do cholery! - wrzasnełam nagle, popatrzył się na mnie i westchnął

Dowiesz się w swoim czasie, albo ktoś inny ci to wytłumaczy, ja, nie jestem od tego, uwierz. - po czym chuchnął dymem w moją stronę. Właśnie w tym momencie wrócił Pat i skinieniem głowy oznajmił żeby poszedł za nim - oczywiście wraz ze mną. Po czasie chodzenia po wielu korytarzach, dotarliśmy we trójkę do ogromnego pokoju gdzie było widać przepych oraz to, że jest to pokój ich lidera czy szefa. Przed sobą ujrzałam sylwetkę nie wysokiego mężczyzny. Stał on przed oknem i spoglądał na okolice - było co jakiś czas słychać w oddali strzały. Gdzie ja trafiłam?!

Po chwili odwrócił się w naszą stronę i podszedł do nas. Zrobiło mi się gorąco i duszno gdy.. Gdy go ujrzałam. To był ten sam facet z mojego snu!

Zmieniła wygląd, tak jak przypuszczałem.. Ale to tylko skutek uboczny tego, przynajmniej jest teraz silniejsza i pod moją kontrola nie to co T1. - uśmiechnął się lekko do mnie.

Kim ty jesteś do cholery?! - wykrzyknełam pomimo tego, że mnie ściskało w gardle. Przewrócił oczami i zaczął się śmiać.

Jestem twoim właścicielem my lady, a raczej od dziś T2.

J a    n i e    n a l e ż ę    d o    n i k o g o  - powiedziałam to swoim creepy głosem, nie podejrzewałam, że nadal mogę go używać, nawet po genocide. Zaśmiał się jedynie, podszedł jeszcze bliżej do mnie i chwycił mocno za gardło.

To nie była prośba, tylko rozkaz T2. Dobra, zbrzydła mi ta rozmowa, wprowadzić ją do celi.

Tak jest szefie! - po czym wyprowadzili mnie z jego pokoju, prowadząc po wielu korytarzach do celu.
Nic mi narazie nie pozostało jak tylko iść z tymi dwoma głupkami do mojej celi. Nie powiem, po drodze już rozmyślałam nad planem ucieczki z tąd. Wpakowali mnie do dosyć wielkiego pomieszczenia, oczywiście nie że za kratami tylko za grubymi betonowymi ścianami. Jedynie co nie było betonowe to te metalowe drzwi, w których znajdowało się małe okienko - chociaż tyle. Spojrzałam przez nie, gdy tylko oddalili się, zaczęłam patrzeć na inne cele, a raczej na drzwi. Niczego ciekawego nie mogłam dostrzec, usiadłam opierając się o metal i nadal rozmyślałam nad planem ucieczki. Byłam w tamtej chwili taka.. Bezradna... Nie trudno było się domyśleć że zasnęłam bez problemu.

FRISK P.O.V

Gdy tylko przybyłam wraz z Toriel i cudem przyłapanym Asrielem, którego ciągle pilnowałam, do domu szkieletów od razu czułam że dzisiejsza wizyta nie będzie taka zwyczajna jak mi się wydawało. Obserwując mojego braciszka, zauważyłam, że przysiadł się do tej dziwnej dziewczyno - potwora. Konwersacja nie trwała długo więc albo ona go spławiła albo się umówili na spotkanie ale patrząc po minie nieznajomej to raczej drugi scenariusz był najbardziej prawdopodobny. Miałam już podejść do tej tajemniczej postaci gdy nagle Papyrus zagadał mnie. Gdy tylko oderwałam się od rozmowy z szkieletem, zauważyłam puste miejsce - dammit, ona już się ulotniła. Nie wiedziałam jak ona to zrobiła tak szybko ale byłam w pewnym sensie pod wrażeniem. Spojrzałam na Asriela badawczym wzrokiem po czym wstałam i grzecznie poprosiłam o rozmowę w cztery oczy w oddzielnym pokoju. Po chwili znajdowaliśmy się w kuchni, nie owijając w bawełnę zapytałam się :

Znasz ją? - Asriel spojrzał na mnie z kpiną po czym fuknął tylko wzruszając przy tym rękoma.
Dlaczego niczego nie chcesz mówić? Azzi, ja się martwię...a jeśli ona jest zła? Jeśli przez nią wpadniesz w jeszcze gorsze towarzystwo?

Ktoś mi tu kiedyś mówił, żeby nie oceniać książki po okładce.. I wiesz co, ty właśnie to robisz. Nie znasz jej tak naprawdę I nie zamierzam ci powiedzieć nic na jej temat. Wogóle, co cię to tak nagle interesuje? Jeśli chciałaś się czegoś o niej dowiedzieć to trzeba było do niej zagadać a nie udawać szczęśliwą podczas spotkania.

No właśnie tu jest problem.. Ona nagle znikła.. Chciałam zagadać ale rozpłynęła się w powietrzu.. Dlatego chciałam trochę pogadać o niej z tobą.

Przykro mi zatem, nie pogadasz bo ja już wychodzę. Nie zamierzam dłużej tu siedzieć. Żegnam - po czym ruszył do wyjścia

Zaczekaj! Asriel, nie zostawiaj nas proszę cię! Nikt nie chce Cię stracić tak samo jak Chare! - słysząc to imię przystanął, uśmiechnął się lekko i po chwili zniknął za drzwiami. Nie chciałam, aby się tak to wszystko skończyło.. Wróciłam po chwili do stołu, zobaczyłam że każdy się na mnie dziwnie patrzył, po chwili odezwała się do mnie Toriel :

Dziecko, czy wszystko w porządku? Nie wyglądasz dobrze...

Mamo nic mi nie jest.. - powiedziałam oschle, zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeździć widelcem po talerzu, od tracąc apetyt. Nie rozumiem już tu niczego. Ta dziewczyna ma jakis związek z nim, obydwoje się dobrze dogadują co mnie dziwi.. Może Asriel się w niej zakochał?.. Nie,myślę że to jednak co innego.. Chociaż.. Mam juz przez to metlik w głowie..

To był tylko jeden reset..Where stories live. Discover now