* XI *

11 4 0
                                    

  Władca energicznie wyszedł z lochu i skierował swoje kroki na rozległy taras. Musiał się uspokoić. Zacisną dłonie na balustradzie tak mocno aż pobielały kłykcie. Dawno nie był taki wzburzony. Mroźny wiatr od północy smagną go w twarz i załopotał jego płaszczem, przeszedł go dreszcz zimna, ale nie zwrócił na to uwagi. I tak czuł lodowaty chłód w okolicy serca. Mimo iż wiedział, że uczynił słusznie wydając na czarodziejkę wyrok śmierci to i tak czuł wyrzuty sumienia. Wiesz, że nie możesz postąpić inaczej, pomyślał w duchu, widziałeś jaka jest niebezpieczna.

Gdy usłyszał zbliżające się czyjeś kroki zacisną usta w wąską kreskę, nie potrzebował w tej chwili niczyjego towarzystwa.

- Ojcze - usłyszał głos syna.

- Odejdź - polecił zimno nie odwracając się nawet w jego stronę. Lecz Tamer nie posłuchał. Władca odwrócił się powoli w jego stronę. Tamer ujrzał lodowato zimną twarz króla i poczuł dziwny niepokój. Ojciec wyglądał strasznie. Był bardzo blady, jego oczy lśniły dziwnym blaskiem a usta były zaciśnięte w wąską kreskę.

- Co się stało? - spytał.

- Ależ jeszcze nic - odparł Torden lodowato. - Dopiero się stanie.

- Nie rozumiem - jego syn pokręcił głową.

- Dzisiaj w południe odbędzie się egzekucja Auriny. Osobiście zetnę jej głowę.

- Co takiego? - z zaskoczeniem spojrzał na ojca. - Dlaczego? Jakiego czynu się dopuściła, że zostanie publicznie stracona?

Władca przez chwilę zastanawiał się czy nie powiedzieć synowi całej prawdy, ale odrzucił ten pomysł.

- Dopuściła się zdrady stanu i to przed nią ostrzegała mnie Doeth, że zagrożenie nadejdzie ze Slotten Dragen. Porozumiewała się mentalnie z moimi wrogami a poza tym użyła przeciw mnie zakazanej mocy. Jest niesłychanie silną czarownicą i nie zamierzam ryzykować niczyjego bezpieczeństwa.

- I tylko z tego powodu zostaniesz mordercą? - spytał go Tamer z obrzydzeniem na twarzy, ojciec spojrzał na niego ze złością. - Co innego zabijać w walce a co innego bezbronną osobę.

- Ona nie jest bezbronna. Jest niebezpieczną czarodziejką i nie oceniaj mnie. Ja to robię dla dobra naszej krainy. Tak trzeba - to mówiąc ominą syna i sobie poszedł.

Tamerowi nie spodobało się to, co zamierzał ojciec. Poza tym nie wyobrażał sobie, w jaki sposób czarodziejka siedząca za kratami może zagrozić bezpieczeństwu państwa. Tym bardziej, że podobno przyszła po pomoc do jego ojca. Za dużo tu było niedopowiedzeń i tajemnic. Niewiele myśląc skierował swoje kroki w kierunku lochu.

Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to były wyrwane z muru kraty od celi, w której do tej pory przebywała czarodziejka. Zaś ona sama znajdowała się w celi obok i skulona siedziała na kamiennej ławie.

Podniosła głowę, gdy poczuła, że ktoś na nią patrzy. Tamer ujrzał ciemne oczy pełne łez. Wydawała mu się krucha i bezbronna. Jakim cudem mogła komukolwiek zagrażać? Już miał się do niej odezwać, gdy podszedł do niego jeden ze strażników

- Panie - zwrócił się do niego. - Bezpieczniej będzie, jeśli opuścisz lochy i nie będziesz drażnił czarownicy. Ona jest niebezpieczna - kiwną głową w kierunku wyrwanych krat. - Posługuje się zakazaną magią i to ona wyrwała te kraty. Ojciec waszej wysokości mało przez nią nie zginą, dlatego ta cela jest chroniona magią, aby czarownica ponownie nie wyszła.

Tamer w zaskoczeniu szeroko otworzył oczy.

- Ale jakoś jest cały. Poza tym sam powiedziałeś, że cela jest chroniona - zauważył. - A ja sam też potrafię się obronić - odparł hardo. - Chcę z nią porozmawiać. Bez świadków - odezwał się z naciskiem, gdy strażnik wrócił na swoje miejsce.

Światło i Mrok. CzarodziejkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz