Kiedy kapitan Piett widzi za wiele

1.4K 128 26
                                    

Pół roku później Leia wiedziała, że pomoc nigdy się nie zjawi.

To zaś prowadziło do drugiego faktu: jej rodzina była martwa. Chłopcem, którego słyszała tamtego dnia, faktycznie był Luke. A jej mama... cóż, zapewnie zginęła w eksplozji budynku, podobnie jak wuj Ben czy ciotka Reneé.

Bowiem gdyby żyli, Leia już dawno byłaby przy nich.

Dziewczynka straciła nadzieję. Cały czas tęskniła za rodziną, ale nie mogła na to nic poradzić. Jedyne, co miała, to swojego nauczyciela – nauczyciela, który powinien być jej wrogiem. Jakąś częścią siebie Leia wiedziała, że to źle tak mu ufać, ale równocześnie jakaś inne jej część przylgnęła do niego.

I to było złe, ponieważ Vader był tym złym, a Leia była tą dobrą.

Jednakże... Dla niej Vader zawsze był dobry. Nigdy jej nie skrzywdził, a nawet, jeśli okrzyczał, robił to nie bez powodu.

Leia nie rozumiała, jak ktoś tak dobry jak on może równocześnie bez wahania krzywdzić tak wiele niewinnych osób.

Leia nie rozumiała i nie chciała rozumieć.

Tego nigdy jej nie powiedziała mama czy wuj. Gdy mówili o Vaderze, mówili tylko, by na niego uważała i nigdy, przenigdy nie zbliżała się do niego. Gdy inni rebelianci wspominali o nim, nazywali go potworem bez serca i życzyli mu śmierci. Świat obawiał się go i nie bez powodu.

A jednak Leia znalazła się tu, gdzie była i nadal była bezpieczna.

Tak, Leia nie rozumiała i nie chciała rozumieć.

–––

Kapitan Piett był zdenerwowany i miał ku temu dobre powody.

Właśnie spadło na niego nieprzyjemne zadanie przekazanie wiadomości od Imperatora do Lorda Vadera, który odbywał lekcję ze swoją uczennicą.

Wszyscy na Egzekutorze wiedzieli, że wtedy pod żadnym pozorem nie wolno mu przeszkadzać.

Kapitan Piett nie chciał tego robić, ale nie miał wyboru. Imperator chciał przedyskutować jakieś niesamowicie ważne sprawy, a najwyraźniej komunikator Lorda Vadera był wyłączony i nie dało się z nim połączyć.

Imperator był wściekły, musząc dzwonić do admirała Ozzela, by ten skontaktował się z Vaderem. A ponieważ admirał lubił swoją szyję, zwalił zadanie przywołania do porządku Sitha Piettowi.

Piett nie był z tego faktu zadowolony.

Jednakże stanął przed zamkniętymi drzwiami, zbierając się na odwagę, by zapukać. Nie miał zbyt wiele czasu.

W końcu odważył się zapukać.

Za cicho. Brak odpowiedzi.

Ponowił pukanie, tym razem trochę głośniej.

Znowu nic.

– Lordzie Vader? – podniósł głos. – Mam dla pana wiadomość.

Nic.

Piett zacisnął usta.

Oj, chyba wkrótce pozycję kapitana zajmie ktoś inny.

– Lordzie Vader, czy słyszy mnie pan?

Jedyny przypadkowy przechodzień przyspieszył kroku, rzucając Piettowi współczujące spojrzenie.

Niezbyt pomocne.

– Lordzie Vader, Imperator czeka na kontakt.

Cisza.

Piett przeklął w myślach i spróbował otworzyć drzwi.

Oczy PadméOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz