ninth wave

1.2K 206 12
                                    

Hoseok nie był osobą, której wypowiedzenie słowa "nie' nie sprawiało żadnych problemów, to też pod wpływem namów i próśb ze strony Jimina dał się zaciągnąć na jak to ujął blondyn "małą poprawę humoru". Chłopak zaprosił go na lody, ale po piekle, które sam przeżył (zwykle nazywanym przez turystów budką z lodami), wolał skusić się na jakąś mrożoną herbate.

Siedzieli przy jednym z wielu stolików w odcieniu ciemnego brązu. Ukryci pod ogromnym parasolem, nie mogli narzekać na bezlitośnie palące słońce. Miejsce było naprawdę przyjemne i gdyby tylko buzia Jimina częściej się zamykała, byłoby niemal idealnie.

- no i co, znalazłeś tego swojego przyjaciela?

- tak jakby... ale to już nie ważne - próbował zręcznie zmienić temat na bardziej dla niego wygodny.

- szukałeś go tak długo i nieważne?

- robią tu dobre lody, prawda Jimin? - wskazał palcem na deser blodyna.

O ile coś przyjemnie chłodzącego w  tak upalny dzień było na prawdę miłe to sama konwersacja niezbyt poprawiało mu humor. Zwłaszcza lekko wyczuwalna wścibskość podczas tej rozmowy ze strony Jimina, a raczej przesłuchania.

- wiesz... czas zmienia ludzi... - urwał - no czy inne syreniaki.

Zirytowany zachowaniem blondyna zaczął gryźć zieloną słomkę swojego napoju.

- Jimin, nie chce o tym rozmawiac - starał ująć się jak najbardziej dosadnie to, co chodzi mu po głowie. Nie przejmował się nawet jak źle i niegrzeczne mogło to zabrzmieć. Chciał, choć na krótki moment zapomnieć, a towarzysz mu w tym z całą pewnością nie starał się nawet pomóc.

- no dobra, nie musisz odpowiadać, w końcu to nie przesłuchanie - zaśmiał się cicho.

***

Rezygnowanie z dnia na dzień ze swoich nawyków było znacznie trudniejsze niż mogłoby się kiedykolwiek wydawać Hoseokowi. Sam nie wiedział, dlaczego po tym wszystkim wciąż ciągnie go w stronę tego słonecznego oceanicznego brzegu. Nie miał przecież tam już czego szukać, Yoongi tym razem z całą pewnością odszedł już bezpowrotnie.

Rozłożył niedbale ręcznik i usiadł na nim, by po prostu podziwiać niespokojne poranne fale. Chodziło tylko i wyłącznie o widok, przyjemny i relaksujący szum wody. Bez jakichkolwiek innych ukrytych celów.

Przesypując gorący złocisty piasek w dłoni, starał się odgonić wszystkie niepożądane myśli. Nie chciał przyznać, że Yoongi był całym jego życiem, dosłownie całym. Każda wolną chwilą i myślą od tak długich lat. Czując, że to wszystko nie pomaga wstał i zaczął iść brzegiem, w zupełnie innym kierunku niż w tym, który prowadził do skał, na których Yoongi tak bardzo uwielbiał się wygrzewać.

Odruchowo wsadził dłonie do kieszeni, czując w niej jakiś przedmiot, wyciągnął go. Łuska. Piękna opalizująca delikatnymi niebieskimi barwami, zupełnie jak ogon ukochanej syreny. Hoseok głośno westchnął. Kieszeń jego starych jeansowych spodenek była w końcu ostatnim miejscem, gdzie by się spodziewał znaleźć, choć odrobiny Yoongiego. Ale on był wszędzie, nie tylko w jego myślach.

Teraz sam już nie był w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy postąpił słusznie. To wszystko nie miało tak być. Nigdy nie chciał go odtrącić ani tym bardziej skrzywdzić. Chciał tylko chronić. Prócz Yoongiego nie miał dosłownie nic. To on był całym jego życiem.

W ułamku sekundy znów podjął ryzykowną decyzję. Odwrócił się i zaczął biec w kierunku skał, między którymi zwykł spotykać się z niebieskowłosym. Mimo że nie był w stanie go dostrzec wzrokiem, po prostu czuł, że nie wszystko jest jeszcze stracone, czuł, że Yoongi gdzieś tu jest. Miał w sobie tyle nadziei jak jeszcze nigdy wcześniej, wiedział, że to wszystko po prostu nie mogło się tak skończyć. Musiał naprawić to, co z taką łatwością własnoręcznie spieprzył.

Zmierzał coraz głębiej w ocean. Wołając tylko jedną osobę, osobe, która była każdą pojedynczą myślą i szczęśliwym wspomnieniem. Kimś, kogo nie pozwoli sobie już nigdy więcej bezpowrotnie stracić. Zdzierając sobie gardło, wypatrywał między falami jego mokrych posklejanych turkusowych kosmyków.

silky waves | yoonseok | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now