Smaug

412 50 50
                                    

-Niezbyt przyjemna okolica -stwierdził Legolas rozglądając się wokół.

-Co racja to racja -zgodziła się autorka. -Totalne pustkowie.

Totalne pustkowie to jedyne wyrażenie, jakim możnaby było opisać tą okolice. Była to jakby ogromna łąka, tyle że bez trawy. Wielkie połacie popękanej ziemi, co jakiś czas urozmaicone były spalonym drzewem lub budynkiem. Niebo miało szary odcień i chyba zanosiło się na deszcz.

-No to idziemy -mruknęła półelfka i ruszyła przed siebie, chowając telefon do torebki.

Szli w kompletnej ciszy przez dobre pół godziny, aż stanęli przed olbrzymią górą, któtej szczyt ginął w chmurach. Przed nimi ziało mrokiem wejście do przeogromnej pieczary.

-I co teraz? -spytał blondyn.

Na to rudowłosa wyciągnęła z torebki telefon i głośnik. Po chwili rozległ się najstraszliwszy, najgłośniejszy i najbardziej rozdzierający dźwięk całego wszechświata.

Budzik.

Tak, dźwięk budzika, włączony na pełnym regulatorze głośności.

-Co ty robisz?! -wrzasnął elf, by stojącą obok dziewczyna go usłyszała.

-Improwizuje! -odwrzasnęła.

W tej samej chwili rozległ się głośny ryk i do uszu naszych początkujących reporterów dobiegł błagający głos.

-WYŁĄCZCIE TO DO CHOLERY!

Blejz wyłączył budzik i zapadła głucha cisza.

-NARESZCIE -dobiegło z jamy.

-Też miałem to powiedzieć -odetchnął z ulgą Legolas.

-Kto tu jest?! -znowu zaryczał głos.

-Ja, PolishBlaze. mam przeprowadzić z tobą wywiad -powiedziała ruda.

-To wiem, chodzi mi o tego drugiego. Kto tu jest?!-zaryczał tak, że aż Blejz się wywalił, a Legolas ledwie utrzymał równowagę.

-J... Ja? -blondyn przełknął ślinę.

-Czyli kto?!

-Bez nerwów!-wrzasnęła dziewczyna podnosząc się z ziemi.- To jest Legolas, syn Thranduila, syna Orophera i tak dalej i tak dalej. Wyłazisz?

Chwilę później z jamy wychylił  się ogromny, czerwony łeb smoka, a za nim cała reszta jego ciała.

-Kuźwa... -westchnął Blejz, broniąc się przed atakiem fangirlu jak tylko mogła. Gdyby tego nie zrobiła, zapewne już pięćset razy zdążyłaby zapytać smoka czy może go przygarnąć i wziąść do domu.

-A on nie był przypadkiem mniejszy? -spytał jej na ucho jej towarzysz.

-A ja wiem? -wzruszyła ramionami, po czym wyjęła megafon. -ZARAZ ZACZNIEMY WYWIAD, MUSZĘ SIĘ TYLKO PRZYGOTOWAĆ.

Smok nic nie odpowiedział, tylko ospale kiwnął głową. Prowadząca wyciągnęła z torebki dwa fotele i stolik kawowy.

-Jak to ci się tam zmieściło?! -wrzasnął Legolas patrząc na jej malutką torebkę.

-Potem ci wytłumacze, a teraz siadaj- wskazała na fotel po lewej stronie, a sama usiadła na drugim. -Tylko się nie ruszaj.

Legolas nie zdążył spytać dlaczego, bo fotele jak i stolik poderwały się w góre z ogromną prędkością, wciskając go w siedzenie. Po jakimś ułamku sekundy wysieli w powietrzu przed pyskiem smoka.

-Zanim zaczniemy... -zaczęła prowadząca wpatrując się jak urzeczona w zęby smoka (które tak z innej beczki były jej wielkości). -Dasz mi później autograf? Albo łuskę? Albo...

Wszystko o wszystkim | Wywiady ze ŚródziemiemOnde histórias criam vida. Descubra agora