2. Nowy początek.

70 17 7
                                    

Wokół mnie była ciemność. Nie wiem czemu, ale w ogóle się nie boje. Jest ona dla nie znajoma, lecz nie wiem czemu. Nagle ujrzałem w oddali światełko. Postanowiłem puść w jego stronę. W sumie, co innego miał bym tu robić? Podchodziłem dosyć powoli. Widziałem, że jakaś postać tam stoi. Czy właśnie tak wygląda przejście na drugą stronę? Heh, najwyraźniej tak. Podszedłem do niej i mocno się zdziwiłem. Ta istota wygląda tak samo jak ja! Tylko oczy ma inne. Całe czarne, mroczne i takie jakby bez duszy. No, to tera strach mną zawładną. Chcę spieprzać jak najdalej z tond, ale nie mogę. To coś się zbliża! Zacząłem płakać. To coś złapało za moją głowę i kazało się gapić w te mroczne gałki. Uspokoiłem się. Dziwne. Nagle usłyszałem szum. Spojrzałem na bok i ujrzałem wodę. Była dookoła mnie. Chciałem spytać drugiego mnie, o co tutaj chodzi, ale zniknął.
-Hej, młody żyjesz?-powiedział jakiś głos, który kojarzyłem.
Nagle coś zaczęło mną miotać na boki. Zacząłem się budzić. A już miałem nadzieję, że to koniec męczarni. Zacząłem otwierać oczy. Eh, no i już wiem kto mnie "uratował" od śmierci. Nie mógł być to nikt inny jak worek ziemniaków o blond włosach. Jak ja gościa nienawidzę.
-No nareszcie. Już myślałem, że żeś odwalił kite.-powiedział z dosyć dziwnym i nie znanym mi tonem głosu. To chyba był strach połączony z ulgą.
-Daj mi święty spokój!-wrzasnąłem zamykając z powrotem oczy.
-Chodź musisz coś zjeść.-powiedział tym razem z troską.
Postanowiłem nic nie mówić i odwrócić się na lewy bok. To był mój błąd.
-AŁAAAAA!-wrzasnąłem z bólu jednocześnie stając na równe nogi.
-Pfff! Ha,ha, ha...-zatykając dłońmi usta próbował powstrzymać śmiech. Nie wychodziło mu to najlepiej.
-Czy mógłbyś przestać!?-spytałem już całkiem wkurzony.
-Wybacz. Oh, gdzie moje maniery. Nazywam się Julian.-mówiąc to chciał mi podać dłoń.
Kusiło mnie aby powiedzieć mu, że jego maniery wyjechały na wakacje, albo coś w tym stylu. Musiałem się powstrzymać.
-Karol.-powiedziałem dosyć cicho, ale na tyle głośno by usłyszał, podając mu jednocześnie dłoń. Żeby nie było, że to moje maniery gdzieś spieprzyły.
Teraz dopiero widziałem, że jest ode mnie wyższy, tak o głowę. Ma krótkie włosy, zaczesane na boki, o blond barwie. Jego oczy przypominają mi błękit oceanu. Widać też, że musiał przez jakiś czas pakować. Cały czas się uśmiechał.
-To może jednak skusisz się na śniadanie?-spytał wciąż się uśmiechając.
-No, w sumie trochę zgłodniałem.-rzekłem z obojętnością w głosie.
Zasiedliśmy do posiłku. Julian musiał być jakimś myśliwy, albo coś bo złapał aż 5 królików. Zajadałem się jednym.
-Co żeś przeskrobał, że twój przyjaciel chciał cię zabić?-spytał blondyn.
-Chyba ja powinienem spytać, co ty zrobiłeś, że straż królewska cię goniła.-odpowiadając lekko się uśmiechnąłem.
-No dobra powiem ci jak ty odpowiesz na moje pytanie.-Powiedział znów z tym swoim uśmiechem.
-Eh, dobra. Więc w skrócie mówiąc wyparowałem żonę króla. Ale przysięgam, że nie chciałem tego! Ja tylko tak powiedziałem. A w tedy to się stało. -mówiąc to liczyłem na jakieś obelgi ze strony chłopaka, ale to co powiedział mnie mocno zdziwiło.
-WOW! Niesamowite!-mówiąc to miał takie jakby gwiazdki w oczach.
Zaczynam się go bać. Kto normalny by się ucieszył z powodu dziwnego morderstwa?
-Dobra to teraz moja historia w skrócie. Ja jetem istotą nadnaturalną.-rzekł jak gdyby nigdy nic.
-A czym ty jesteś?-zapytałem z ciekawością.
W tedy widziałem jak chłopakowi robi się smutno. Czy powiedziałem coś nie tak?
-Wybacz zamyśliłem się. Ja jestem zmiennokształtny. Moim amuletem przemiany było pudełko, które zgubiłem podczas ucieczki przed strażą.
No i zrobiło mi się głupio. Wiedziałem dobrze, że już go nie odzyska.
-A w co się zmieniałeś?-zadałem pytanie jak debil.
-W lisa.-powiedział z uśmiechem.
Julian jest dosyć dziwny. Raz się smuci a raz cieszy. Gdyby nie to, że jest chłopakiem, to bym powiedział, że jest w ciąży.
-Jak tam rany?-spytał blondyn.
Teraz dopiero zauważyłem, że mam opatrunki. Eh, po prostu brawo ja.
-Chyba dobrze, ale wciąż boli.-rzekłem dokańczając królika.
-Jak by coś to jutro wybieramy się do miasta nadnaturalnych.-mówił jednocześnie chowają resztę upieczonych królików.
Poszliśmy spać na ziemi obok rozpalonego ogniska.
~Timeskip~
Był już ranek. Gdy wstałem widziałem jak Julian pakuję resztę rzeczy.
-Choć, przed podróżą wypadało by się jakoć ogarnąć.-mówiąc to złapał mnie za rękę i zaczą ciągnąć.
Dotarliśmy w kończy nad jezioro. Stałem i się gapiłem w wodę.
-No co jest, mam ci pomóc się rozebrać?-spytał żartobliwie Julian.
-Co? Nie!-wrzasnąłem rumieniąc się.
Ja dopiero zacząłem ściągać koszulkę, a on już wchodził do wody. Po jakiś 5 minutach byłem zupełnie nagi. Zasłaniając się prawym skrzydłem wszedłem do wody.
-Co się tak krępujesz? Mamy przecież to samo.-powiedział znów z tym swoim uśmieszkiem.
Zaraz będę myślał, że to jakiś pedofil i mnie zgwałci. Dobra, koniec pesymistycznych myśli. Spojrzałem na niego. Wow, ma nieźle rozbudowaną klatę. Już czułem jak rumieńce oblewają moją twarz. Po jakiejś godzinie byłem już ubrany i gotowy do podróży. Jak chłopak zmieniał mi opatrunki, był dosyć zniesmaczony tymi ranami. Wiedziałem, że rany muszą się nie goić i babrać. Kurde oby tylko nie wydało się zakażenie. Szliśmy przez las rozmawiając ze sobą. Dowiedziałem się, że Julian lubi k-pop, a jego ulubionym zespołem jest BTS. Heh, no cóż ja tam wolę pop ale dobra lepiej się nie kłócić.
-To już tutaj!-krzyknął z optymizmem w głosie Julian.
Przeszliśmy przez bramę. Ta wioska była niesamowita! Wszystkie istoty nadnaturalne w jednym miejscu! Wilkołaki, wampiry, syreny, czarodzieje, wróżki, duchy! Łał, można by wymieniać te istoty w nieskończoność.
-Aaaaaaaaa!-zapiszczał mój kompan dziecięcym głośnikiem skacząc z radości.
-Co ci odbiło?-spytałem z zainteresowaniem.
-ZESPÓŁ BTS URZĄDZA WIELKI KONKURS ŚPIEWANIA!!!-wrzasnął ze wszystkich sił i to na jednym oddechu.
Nie sądziłem, że można być aż takim wielkim fanem. Julian zgarnął plakat i szliśmy dalej. Nagle jakiś gościu nas zaczepił.
-Julian, witaj! Dawno cię nie widziałem. A co to za mała istota?-zaczął konwersacje.
-Cześć Wiktor! Miło cię widzieć. To jest Karol.-odpowiedział Julian.
Zacząłem się chować za blondynem. Nigdy nie lubiłem być w centrum uwagi. Oni coś tam sobie gadali, a ja wciąż się chowałem. Nagle zaczęło się mi kręcić w głowie. Obraz zaczął się rozmazywać, a powieki zrobiły się ciężkie.
-Julian, źle się czuję.-mówiąc to upadłem na ziemię i oczywiście znów musiałem stracić przytomność.

~CDN~

Fallen Wings [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now