8. Dwa dni sam na sam. (+18)

40 11 4
                                    

W skrócie mówiąc minął już miesiąc i chłopaki właśnie wyjeżdżają. Marysia przez ten czas dała mi spokój.
-Pa chłopaki! Bawcie się dobrze!-machałem im na pożegnanie.
Właśnie odjeżdżają. Nareszcie wolność, no prawie. Jest jeszcze Julek, ale on mi nie przeszkadza. Pójdę do siebie i coś tam poczytam.
-Może chcesz coś obejrzeć?-spytał blondyn zmieniając moje plany.
-Mm, no dobra. Czemu by nie.-odparłem.
Wchodzimy do domu i włączam telewizję. Eh, jedyne co leci to jakieś durne anime. Dobra widzę, że chłopaka to wciągnęło, więc zostawię ten kanał. Zaczynam zasypiać. W końcu oczy się mi zamknęły.
-Ratuj!-wrzasnął jakiś głos.
Gdzie ja w ogóle jestem? Chwilą! Znam to miejsce! To jest to durne laboratorium, gdzie próbują uzyskać anioły alfy!
-Proszę pomóż!-znowu jakiś głos.
Zaczęły się pojawiać w pomieszczeniu bezskrzydłe anioły. Tak jak je zapamiętałem. Poobijane, zakrwawione i gołe. We wszystkich płciach. Wszystkie to bety i omegi. Pragnę im pomóc, ale nie mam tyle mocy, aby pokonać demona żywiołów. Wszystko zaczęło znikać. Zacząłem się budzić. Ocknąłem się. Julian wciąż siedział na kanapie i oglądał anime.
-Karol! Ty jesteś uke, a ja seme!-krzyknął obracając się do mnie.
-Co?-zrobiłem zdziwioną minę.
-Mam ci pokazać?-po tych słowach rzucił się na mnie.
-Julek, co ty wyprawiasz!?-próbowałem go odepchnąć, ale bez skutecznie.
-No pokazuję. Ty jesteś uke, czyli dół, a ja seme, czyli góra.-zrobił lenny face (czyt. lenfejsa) i zaczął się do mnie przybliżać.
-Julian, proszę przestań. To nie jest fajne.-stawiałem opór.
-No dobra przestanę, ale mam jeden warunek. Pójdziesz ze mną na kolację.-uśmiechnął się.
-No dobra, tylko złaś ze mnie worku ziemniaków.-lekko się uśmiechnąłem, a blondyn zszedł ze mnie.
-No widzisz jak wspaniale się dogadujemy.-wstał z kanapy.
-To chyba szantaż, a nie dogadywanie się.-wstałem i się uśmiechnąłem.
~Timeskip~
Jesteśmy w restauracji. To jest jedna z tych droższych więc postanowiłem, że skoro Julek płaci to nie będę żałować. Tak wiem, jestem bardzo niegrzeczny. He, he. Zjadłem już homara i spaghetti, a do picia wziąłem całą butelkę Advocaatu. Nie ukrywam, że jestem piany i to po całości.
-Karol, myślę, że powinniśmy już wracać. Zanim całkiem stracisz kontakt z rzeczywistością.-mówiąc to pomógł mi wstać.
-No nie! Wiedziałam! Zdradzasz mnie z tym durnym zmiennokształtnym!-powiedział nikt inny jak Marysia.
-Mówiłem Ci, że ja jestem gejem. Julek jest o wiele fajniejszy od ciebie. Więcej czasu mi poświęca i w ogóle.-powiedziałem starając się utrzymać na nogach.
-Ah tak, to strzeż się mnie! Dorwę cię i się zemszczę! Zobaczysz! Mnie się od tak nie zostawia!-wykrzyczała mi w twarz.
-Eh, daj se w końcu z tym spokój. Mnie laski nie kręcą. Zrozum to i tyle, a jeśli nie chcesz to idź do psychiatryka. To tyle na ten temat. - zacząłem ciągnąć Juliana do domu.
W końcu dotarliśmy. Mam zamiar uwalić się na łóżko, ale blondyn mnie powstrzymał.
-Najpierw się umyj. Wali od ciebie procentami na kilometr.-powiedział.
-No dobra, ale jak mi pomożesz.-odparłem.
-No dobra. Niech Ci będzie, ale sobie nie pozwalaj na zbyt wiele.-zarumienił się.
Chyba to pierwszy raz jak ja sprawiłem, że to on jest postawiony w niezręcznej sytuacji. Zaczął mi pomagać przy rozbieraniu się, a potem przy myciu. Ze trzy razy próbowałem skraść mu buziaka, ale bez skutecznie. Po kąpieli pomógł się mi ubrać w piżamę i zaniósł do mojego łóżka.
-Co tak mnie unikasz, daddy?-spytałem seksowny głosem.
-Jesteś piany, a ja wolał bym, abyś później nie żałował. A teraz lepiej się prześpij.-wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Postanowiłem się dostosować do jego polecenia i zasnąłem.
~Timeskip~
Obudziłem się i poszedłem do kuchni. Łeb mnie napierdziela. Musiałem ostro przechować. Jestem już w kuchni i sięgam po tabletki na kaca. Popijam je wodą. Mam nadzieję, że nie zrobiłem jakiś głupot wczoraj.
-Witaj. I jak się spało?-zapytał Julek z uśmieszkiem na twarzy.
Oho, to znak, że coś durnego zrobiłem.
-Dobrze, a tak w ogóle możesz mi powiedzieć co wczoraj zrobiłem.-oparłem się o blat.
-W skrócie? To najpierw po upiciu pokłóciłeś się z Marysią, potem musiałem ci pomóc się umyć, a ty próbowałeś mnie pocałować, a potem jak zaniosłem cię do pokoju to nazwałeś mnie tatusiem i próbowałeś uwieść. Ale spoko do niczego między nami nie doszło. Wiedziałem, że był byś w tedy na mnie zły i mówił, że cię zgwałciłem.-podszedł do mnie i posadził na blacie.
-Jak dobrze mnie znasz.-objąłem jego szyję.
*Dryń, dryń*
Puściłem Julka i odebrałem telefon.
-Halo.-spytałem.
-No witaj. Mówiłam, że mnie popamiętasz? Bo właśnie w tej chwili jesteś moim celem! Widzę cię i wiem co robisz.-Marysia zaczęła się maniakalnie śmiać.
-Dobra dosyć tego, dzwonię na policję!-rozłączyłem się.
Nagle usłyszałem strzał. Julian padł na ziemię. Z jego klatki piersiowej leciały staruszki krwi. Szybko wziąłem ścierkę i kazałem mu przyciskać, aby zyskać na czasie.
-Marysia! Do cholerny, pokaż się!-wyszedłem na dwór, aby się z nią rozprawić.
-No jestem kochanie. I jak, teraz mnie kochasz?-spytała z maniakalnym uśmieszkiem.
Muszę się śpieszyć. Jeśli Julek przeze mnie umrze, to nigdy sobię nie wybaczę. Ja już wiem co muszę zrobić, aby wygrać.
-Moja droga Marysiu, masz rację. Byłem taki ślepy. Bardzo cię za to przepraszam.-złapałem ją za ręce.
Wykorzystując chwilę jej nie uwagi chwyciłem za jej broń i wymierzyłem w nią.
-No dawaj! Wiem, że się nie odważysz! Jesteś zbyt miękki, aby kogoś zabić!-zaczęła do mnie podchodzić.
I tu się myli. Ja już raz zabiłem. Wiem jakie to uczucie i jak to robić. Co prawda w tedy to było zabójstwo z zazdrości, a teraz będzie w obronie. Obronie siebie i Julka.
-Mam dla ciebie dobrą radę. Nigdy nie zadzieraj z upadłym aniołem, dzieckiem Lucyfera.-oddałem strzał, a dziewczyna padła na kolana.
Trafiłem ją w brzuch.
-Ty śmieciu, jak możesz! Jeszcze zobaczysz! Zemsta będzie słodka!-pobiegła w kierunku lasu, zostawiając za sobą ślady krwi.
No cóż to było całkiem przyjemne. Zobaczyć strach w oczach ofiary. Móc poczuć zapach krwi. Usłyszeć jak leci i miesza się z ziemią.
-Julian.-szepnąłem sam do siebie.
Pobiegłem do domu. Biedny jest ledwo żywy. Nie pozwolę mu umrzeć. Nagle poczułem, że muszę wziąć wodę. Więc poszedłem po nią do kuchni i przyniosłem w szklance. Położyłem jedną rękę na ranie, a drugą powoli zacząłem przechylać szklankę, tak aby wylewać ostrożnie wodę. Po 5 minutach spojrzałem na ranę, ale jej już tam nie było. Julian zaczął się budzić.
-Co... Co się stało?-usiadł i złapał się za głowę.
-Dostałeś z pistoletu, ale cię uratowałem.-pomogłem mu wstać.
-Mój ty bohaterze. -objął mnie w pasie.
Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. W końcu złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku. Oczywiście to Julian w tym dominował. Zaczął wbijać się w moje usta i badać językiem każdy ich skrawek. W tym samym czasie wsadził swoją rękę, pod moją koszulkę. Chwila! O nie, nie, nie, dziś jest ten dzień! Cholera zapomniałem o tabletkach na upał! Odsunąłem się od Julka i pobiegłem do swojego pokoju. Niech to, nie mam nawet jednej tabletki. Może u Kazimierza coś znajdę. Szukam po szafkach i nic. Świetnie i co teraz? Jeśli ich nie wezmę, to wszystkie Alfy w okolicy mnie wyczują, a ja będę jęczał jakbym dobre hentai oglądał. Eh, muszę to jakoś przeżyć. Mam nadzieję, że dam radę. Przesiedziałem tak w swoim pokoju z półtorej godziny. A upał zaczął się nasilać, a i bez najmniejszego powodu wydawałem od czasu do czasu niekontrolowane jęki.
-Karol, wszystko w porządku?-wszedł blondyn do mojego pokoju.
Cholera, że akurat drzwi nie zamknąłem. Wstałem i próbowałem udawać, że nic mi nie jest, ale nie wychodziło mi to najlepiej.
-T... Tak wszystko jest w... W porządku.-jąkałem się.
Chciałem wyjść, ale Julian mnie złapał za nadgarstki i przygwoździł do ściany. Świetnie! Omega domagająca się Alfy została właśnie przez nią złapana i przygwożdżona. Jeśli mnie nie puści to nie wytrzymam.
-P... Proszę... Puść mnie... Błagam.-zacząłem się wyrywać, ale bezskutecznie.
-Powiedz mi prawdę.-zacisnął uścisk.
Nie wytrzymałem. Nogi się pode mną ugięły i wydałem z siebie niekontrolowany jęk. Teraz każda Alfa może mnie wyczuć. Świetnie!
-Upał?-puścił moje nadgarstki i kucnął obok mnie.
-Mhm.-cicho wyjąkałem.
-Mogę Ci pomóc?-spytał z troską w oczach.
Z jednej strony tego nie chcę ze względu na traumę jaką mi zafundował Lucyfer, ale z drugiej to ostatnia deska ratunku dla mnie. Nawet nie wiecie jakie to uciążliwe.
-T... Tak. Proszę. Dłużej nie wytrzymam.-wyjąkałem.
-Jesteś pewny?-zapytał,pewnie po to, aby się upewnić.
-Tak. Błagam... Cię-wydukałem między jękami.
Julian wziął mnie i posadził na łóżku. Zaczął mnie rozbierać, aż byłem całkowicie nagi. Potem on się rozebrał. Położyłem się na łóżku, a on chwycił me biodra i lekko uniósł do góry.
-Na początku będzie trochę bolało, ale potem przywykniesz.-zaczął delikatnie we mnie wchodzić.
Miał rację. Bolało i to bardzo, ale po czasie zacząłem się przyzwyczajać. Julian musiał zauważyć, że sprawia mi to przyjemność, bo zaczął się we mnie ruszać.
-Szy... Szybciej.-wyjąkałem.
Od czasy do czasu trafiał w mój słaby punkt. Blondyn zaczął przyśpieszać i tak, aż do momentu, gdy obaj doszliśmy w tym samym czasie. Czuje się wspaniale. Nie mam już upału i jest mi dobrze. Chłopak położył się obok mnie. Obaj dyszymy ze zmęczenia.
-To co? Wypadało by się ogarnąć.-chłopak wstał i pomógł mnie się podnieść.
Mam teraz nogi jak z galarety, więc pomógł mi się doczłapać do wanny. Najpierw on wszedł, a później ja. Leżę na jego klatce piersiowej i tak sobie myślę, czy teraz oficjalnie jesteśmy parą?
Po kąpieli Julek zmienił prześcieradło i pościel i obaj położyliśmy się spać, tuląc się do siebie.
-Kocham cię.-powiedział blondyn.
-Ja... Ja ciebie też.-wtuliłem się w chłopaka.

~CDN~

Fallen Wings [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now