4. Wielka ucieczka. (+18)

117 30 4
                                    

Eh, no cóż mogę powiedzieć. Pewnie znów będę w tym mrocznym miejscu. Zaraz! Coś jest nie tak. Zaczynam się budzić? Otworzyłem powieki. Hm, dziwne. No dobra spróbuję ogarnąć, gdzie jestem. Ok, więc siedzę na jakimś metalowym krześle i jestem do niego przypięty pasami. Nad moją głową jest lampa, która rozświetla pomieszczenie. Przede mną są jakieś drzwi z metalu. Na szczęście mam na sobie ubrania. Zacząłem się szarpać.
-Nawet nie masz co próbować ptaszynko.-rzekł jakiś gościu wchodząc do pokoju.
-Czego chcesz deklu!?-zacząłem się bardziej miotać.
Gość wziął do ręki jakąś strzykawkę i zaczął się do mnie zbliżać.
-Wiesz, czym jest genotyp nadnaturalnych?-zaczął krążyć wokół krzesła z wielkim bananem na mordzie.
-Nie.-zacząłem się bać.
-Już Ci tłumaczę. Jest to pewnego rodzaju część genu, która pozwala nadnaturalnym odziedziczyć podział na klasy. Konkretniej na alfy, bety i omegi. Niestety anioły to jedyne istoty będące zbyt ludzkimi, aby go posiadać. Ale moi naukowcy odkryli sposób na stworzenie genotypu nadnaturalnych, który można przekazać aniołom. Muszę Ci powiedzieć, że efekt tego jest niesamowity.-zaczął się śmiać jak maniak.
-O co ci do cholery chodzi!-wykrzyczałem zdenerwowany.
-Wprowadzić obiekt C14!-Wrzasnął gościu.
Nagle wszedł jakiś żołnierz z... O mój borze! To była istota podobna do ludzkiej, ale tylko z kształtu. Jest ona o wiele wyższa ode mnie. Ma ostre szpony o czarnej barwie, a na głowie ma parę czarnych rogów zawiniętych na boki, a na plecach ma jakieś dziwne ślady. Zaraz, zaraz. To są ślady po skrzydłach! No po prostu świetnie. Julian! Do cholerny gdzie ty jesteś, jak cię potrzebuję!
-Jak widzisz efekt jest zadowalający, ale tylko w tedy, gdy anioł jest alfą.-kucnął przede mną tak, że nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.
-Jak mój przyjaciel cię znajdzie, to tak ci dupę skopie, że już w życiu nie usiądziesz!-splunąłem mu prosto w ryj.
-Zobaczymy, kogo będzie dupa boleć. Chyba, że okażesz się alfą, ale szczerze w to wątpię. -mówiąc to wytarł się z mojej śliny i wbił mi igłę w ramię.
Skrzywiłem się, ale nie chciałem okazać mu słabości. Nagle, jak mi wyją igłę, poczułem się jakoś dziwnie. Zaczęło się mi robić gorąco. Chyba bardzo szybko zadziałało. Nagle ten stwór zaczą mnie wąchać. Już wiedziałem, że szykują się kłopoty.
-Oh, no proszę. Omega. Wspaniale! Wrzucić go do reszty!-rozkazał żołnierzowi.
Ten mnie rozpiął i zaczął prowadzić. Po chwili byłem znów zamknięty w jakimś pomieszczeniu, ale tym razem z 3 innymi aniołami. Jeden miał 3 pary przepięknych, białych skrzydeł. Drugi miał takie skrzydła jak ja ale w białym odcieniu. Trzeci miał również kształtem skrzydła podobne do moich, ale w brązowe ciapki i w czarne ciapki.
-Witaj. To ty jesteś tym upadłym aniołem?-spytał ten z 3 parami skrzydeł.
-Tak sądzę. A wy jesteście zwykłymi aniołami?-zapytałem.
-Ja jestem zwykłym aniołem.-odezwał się ten o parze białych skrzydeł.
-Ja jestem archaniołem.-rzekł ten o 3 parach skrzydeł.
-A ja jestem zwierzęcym aniołem.-powiedział ten o ciapatych skrzydłach wskazując kciukami na siebie.
Nagle jakiś żołnierz wparował do pokoju. Kazał nam wyjść. Szliśmy za nim, aż dotarliśmy do jakiegoś innego pomieszczenia. Weszliśmy do środka. Widzę  masę przyrządów. Zapewne służą do obcinania skrzydeł. Cholera. Nie podoba się mi to. Przypięli nas do ściany.
-No proszę, proszę. Moje kochane omegi. Co tam u was?-znów zaczął się szczerzyć.
-Pierdol się.-odezwał się archanioł.
-Takie słowa z ust archanioła. Nie ładnie. Za te odzywki będziesz pierwszy.-powiedział wskazując palcem na niego.
Nagle żołnierz go zabrał i przygwoździł do stołu. Wziął wielkie szczypce i... No nie mogę. Uciął jego 3 pary skrzydeł. Biedak jedynie mógł wrzeszczeć z bólu. Nagle wlazł jeden z tych mutantów, ale był to inny. Miał pomarańczowe barwy. Wzięli archanioła i zaczęli go rozbierać z szat. Był już zupełnie nagi. Nagle potwór wziął i przygwoździł go do ściany. To było straszne. Wbił się w niego swoim wielkim kutasem. Ten tylko wrzeszczał i płakał. Stwór się nie cackał. Rżnął go równo. My musieliśmy na to patrzeć przez jakieś 15 minut. W końcu monstrum w nim doszło. Brzuch archanioła stał się 2 razy większy. Pewnie złożył w nim jaja, albo coś w tym stylu. Kurna nie wyrobię! Zabrali dyszącego archanioła do innego pomieszczenia, dosłownie go ciągając po ziemi.
-No, to kto następny?-zapytał z wielkim bananem na mordzie.
-Ty popierdolony zboczeńcu! I tak karzesz tym monstrom nas wszystkich wyruchać!-wrzasnął anioł.
Zabrali go i ucięli mu skrzydła. Potem zaatakował go ten sam potwór co archanioła. Rozebrał i przygwoździł go do podłogi, tak, że był odwrócony plecami do potwora. Tym razem istota postanowiła się nim pobawić. Oblizywał wejście od jego odbytu. Wpychał w niego język. Potem dopiero w niego wszedł. Tego biedaka również zaczął rżnąć. Anioł dyszał. W końcu w nim, doszedł. Biało skrzydły miał również powiększony brzuch. Zabrali go. Nie mogłem wytrzymać.
-Jesteś nienormalny! Debil, dupek i pedał! Jak może cię zadowalać gwałt niewinnych omeg!-wrzasnąłem płacząc.
W tej chwili zrozumiałem, że to był mój błąd. Ten cały "przywódca" szczerząc zęby wskazał na mnie. Żołnierz mnie rozpiął z kajdanek i zaczął ciągnąć do stołu. Szarpałem się z całych sił, ale bezskutecznie.
-Uwolnij mnie!-usłyszałem jakiś głos.
-Daj mi wolność!-i znów.
Zacząłem się zastanawiać z kąt ten dźwięk dochodzi. Na pewno nie powiedział tego ktoś z tego pomieszczenia. Nagle zrozumiałem, że leżę już na stole. Poczułem coś na moich skrzydłach i zaczął oblewać mnie zimny pot. Poczułem jak coś dosłownie ściska moje kości. Słyszałem jak pękają. Potężny ból przeszył moje ciało. Wrzeszczałem i płakałem jednocześnie, aż w końcu one odpadły.
-Nie! Proszę przestań! Nie krzywdź!-odezwał się zwierzęcy anioł.
Ten debil tylko się uśmiechnął.
-Mój drogi, mam dla ciebie niespodziankę. Pójdziesz ze mną upadły aniołku.-mówiąc to pokazał żołnierzowi jakiś znak, a ten wziął ciapato skrzydłego. Ja zostałem zaciągnięty przez przywódcę i nie widziałem co z nim robią. Domyślam się, że to samo co z resztą. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Było to biuro tego gnoja. Zamknął drzwi na klucz i kazał się mi rozbierać. O chuj! Moja psychika tego nie wytrzyma! On mnie zgwałci!
-Zostaw mnie w spokoju.-powiedziałem bardzo cicho, bo nie miałem zbyt dużo sił.
On wiedział, że sam tego nie mam zamiaru zrobić, więc wziął sprawy w swoje ręce. Gdy obaj byliśmy nadzy, mogłem mu się przyjrzeć. Ma długie czarne włosy spięte w kitkę, oczy w zielonej barwie i na plecach miał ślad najprawdopodobniej po skrzydłach. Usiadł na swoim biurku.
-Ssij.-powiedział wskazując na swojego nie małych rozmiarów penisa.
O cholera! On chyba żartuję! Ja to nawet gdybym chciał, to bym tego czegoś nie zmieścił w buzi, a co dopiero w dupie.
-No co, na zaproszenie czekasz?-zapytał znów z tym durny uśmieszkiem.
Wziął moją głowę i wsadził mi to bydle do ust. Zacząłem się dławić. Jeździł moją głową w górę i w dół. Tak na zmianę i jednocześnie przyśpieszając. Płakałem i miałem nadzieję, że w końcu się wykrwawię, albo coś.
-Uwolnij mnie!-kurna znowu ten głos.
Gdy ten chuj doszedł w moich ustach ja starałem się wypluć jego spermę. Dławiłem się i wciąż płakałem. Mam ochotę przeklinać cały świat!
-Szefie!-zaczął ktoś walić w drzwi.
Nagle coś wystrzeliło. Było słychać huk, a tym debilem tak walnęło, że aż wbił się w ścianę. Do pokoju wparował mój kochany worek ziemniaków o blond włosach.
-Julian!-wrzasnąłem z radości.
-Hej młody. Nic ci nie jest?-spytał z troską.
-Nic, tylko mi skrzydła odrąbali i przywódca tych szmat chciał mnie zgwałcić. A i widziałem jak gwałcą innych. Wszystko jest w normie.-powiedziałem z sarkazmem.
On mnie tylko okrył kocem i przytulił.
-Tak mi przykro. Przepraszam.-zaczął płakać.
Chcąc go pocieszyć odwzajemniłem przytulasa.
-Ej, gołąbeczki idziecie?-powiedział zwierzęcy anioł.
Nie mogłem w to uwierzyć! Chociaż jemu nic się nie stało. Julian wziął mnie na ręce i zaczął biec. Teraz dopiero mogłem zobaczyć, że jesteśmy w podziemiach. Wsiedliśmy do auta. Ciapato strzydły je odpalił. Zaczęliśmy jechać. Nareszcie będziemy w domu! Mam straszną ochotę na kakałko!

~CDN~

Fallen Wings [ZAKOŃCZONE]Место, где живут истории. Откройте их для себя