8, czyli WYCIECZKI

17 2 3
                                    

Zawsze byłem grzecznym dzieckiem. Nigdy nie chodziłem na wagary ani nic takiego, ale dzięki Emo spróbowałem i tego. Nie mam żadnych pretensji, jestem nawet wdzięczny. Inaczej pewnie całe życie nie poszedłbym na wagary, a było warto, bo mame tylko chwile przysapała, a za to spędziliśmy miło dni. Były takie 2 nielegalne i jeden za przyzwoleniem. Pierwszy taki dzień nadarzył się niedługo po rozpoczęciu naszego związku. Było zimno. Nie padał śnieg, ale jego niezbyt grube połacie leżały wszędzie dookoła. Panowała szarówka. Ogólnie był to taki dzień, w który NIKOMU nie chce iść się do szkoły. Jednak ja, grzeczne dziecko, trochę bałem się iść na wagsy. Jednak dzięki temu, że dzień był taki, a nie inny, nie trzeba było mnie długo naciągać. A, no i był PONIEDZIAŁEK. 

Gdyby to nie był poniedziałek, prawdopodobnie z miejsca przystałbym na propozycję niepójścia do szkoły. Jednakże w poniedziałki Emo miała informatykę. Czemu ma to znaczenie? No, na tej informatyce była może ze 3 razy w tym półroczu. Jak można się w związku z tym domyślić, jej sytuacja z tego przedmiotu nie była zbyt optymistyczna. A ja wolałbym, żeby trochę się poprawiła. 

Teraz pojawia się argument, który mnie przekonał do naszej małej wycieczki. Długo zastanawiałem się, czy umieszczać tutaj tę scenę, ale doszedłem do wniosku, że tak. Nikt w sumie nie jest wymieniany z imienia, a co będziecie myśleć o mnie, mam w sumie gdzieś. Z resztą są tu inteligentni ludzie, więc raczej tak czy siak nie mam powodów do obaw przed negatywną opinią. W każdym razie; kiedy ja stałem przy śmietniku i się namyślałem, Ptaszyna gadała mi, że nasza inna koleżanka, Mała, wyjedzie niedługo i mamy okazję się z nią teraz fajnie pożegnać, Emo stanęła na palcach i wyszeptała mi do ucha:

"Nie będę już więcej się ciąć, jak pójdziesz"

Stanąłem, zamyślony bardziej. Ufałem Emo, ale brzmiało to dla mnie trochę jak manipulacja. W sensie, to jest obietnica, której nie składa się ot tak. I na pewno trudno jej dotrzymać, a jeszcze trudniej bez pomocy psychologicznej czy żadnych przygotowań. Tak... Po prostu? To trochę dziwne. Ale ten dzień był taki leniwy...

Po tej obietnicy zgodziłem się. 

A, no bo ja wcześniej nic nie wspomniałem o tym, że Emo się samookalecza? No tak. Ogólnie wyszło to niedługo po tym, jak zaczęliśmy ze sobą chodzić. (Dodam jeszcze, że takie pierwsze szczere "Kocham Cię" zostało wypowiedziane dwa dni po pierwszym całusie. Śmieszna sytuacja ogólnie, bo Emo stała ze mną pod (inną tym razem) ścianą bidula i wtulała się we wnętrze mojej kurtki; powtarzając; że ma na myśli 4 słowa. Zastanawiałem się, jak "Kocham Cię" mieści się w 4 słowach, ale po 3 godzinach okazało się, że to było po prostu "Zakochałam się w Tobie" xD)

W każdym razie, pomyślcie sami:

Dziewczyna z domu dziecka, bez opieki rodziców, wcześniej była w dwóch (ZŁYCH) rodzinach zastępczych. Zamknięta w domu dziecka, w którym okrada ją sprzątaczka i taka jedna głupia suka. Wszędzie biegają dzieci, drące się dzień i noc. Nie dziwię się jej. Szczerze, podziwiam ją. Ja bym chyba zwariował. Poza tym wszystkim, Emo to była bardzo ładna dziewczyna, w związku z czym jej znajome ze szkoły bywały zazdrosne. No a wszyscy wiedzą, jak to jest z dziewczynami wieku 15-16 lat. Z zazdrości robią czasem idiotyczne rzeczy, no to zaraz wyślizgnie się niemiłe słówko tu i tam. Jak łatwo dojść do tego wniosku, przez takie właśnie sytuacje Emo nie miała także najłatwiej w szkole. Mimo to rzadko kiedy użalała się nad sobą i ogólnie, była dość silna. Ja bym oszalał. 

Co do wagarów, było naprawdę fajnie. Poszliśmy nad wodospad kamieńczyka, popisaliśmy białą koszulkę pisakami i daliśmy Małej, wróciliśmy potem wszyscy do bidula, gdzie jeszcze długo poprzytulałem się z Emo, a nawet dostałem zezwolenie, żeby złapać ją za tyłek. Jedyna chujowa część dnia: Mame wbija mi pod prysznic z laptopem i pytaniem, gdzie byłem dziś na lekcjach. No. 

DRAMATYCZNY ROMANTYCZNY DRAMAT, czyli CO ROBIŁEM OSTATNIE 2 LATAWhere stories live. Discover now