Rozdział 13.

3.6K 250 215
                                    

Chłodniejsze już wrześniowe powietrze muskało jego policzki, a słońce dawało blasku. Harry właśnie siedział na ławce przy Jeziorze. Nie był głodny, więc postanowił odpuścić sobie dzisiaj śniadanie. Już prawie miesiąc nie wiedział kim tak naprawdę jest. Nie pamiętał nikogo. Tak jakby narodził się na nowo. Źle się z tym czuł. Zwłaszcza, że podobno Ron i Hermiona byli jego przyjaciółmi od siedmiu lat, a Draco wrogiem. Teraz... wszystko jest odwrotnie. Nie pamięta też swojej rodziny, co jest lekko przytłaczające. Nie ma nikogo. A najgorsze jest to, że nawet nie wie, kiedy stracił pamięć. Jakby to się stało tak nagle. Wszystko prysnęło jak bańka. Z dnia na dzień.

Z zamyśleń wyrwała go blondwłosa postać, która jak gdyby nigdy nic usiadła obok.

- Witaj, Harry. - rzekła jak zwykle beztroskim głosem.

- Cześć, Luno. - odpowiedział markotnie.

- Stało się coś? Wyglądasz jakby zaatakowały cię nargle.

- Co takiego? – zapytał zdziwiony. Nigdy nie słyszał o... czymś takim, cokolwiek to jest. Dziewczyna już otwierała, aby zapewne mu wytłumaczyć, lecz nie miał najmniejszej ochoty tego słuchać. – Wszystko w porządku. – dodał.

- Hmm, skoro tak twierdzisz... - uśmiechnęła się ciepło. – W takim razie ja idę poszukać pufków. Do zobaczenia później. – i odeszła. Harry pomachał z bladym uśmiechem. Westchnął i objął spojrzeniem jeszcze raz miejsce, w którym się znajdował. W Zakazanym Lesie pospadały już niektóre liście. Woda w Jeziorze lekko falowała, kłaniając się przed wiatrem. Błonia oświetlały promienie słoneczne, a zamek wydał się Harry'emu bezpieczny, lecz tajemniczy. Powoli wstał, otrzepał szatę i wrócił do środka.

*****

Ron Weasley siedział przy biurku w salonie Gryffindor'u i próbował naskrobać coś sensownego na pergaminie. Głupia numerologia, zaklął w duchu.
Cisnął piórem w kawałek papieru, powodując granatowe plamy atramentu. Najwyżej Hermiona coś za mnie napiszę. W końcu jest moją dziewczyną, pomyślał. Jednak ostatnimi czasy czasami wypłakiwała się w jego ramię i trajkotała o Harry'm Potterze. Tym obrzydliwym zdrajcą. Woli Malfoy'a od nich. Też coś. Ale wracając do Hermiony. Więc, ich związek już nie był taki jak w wakacje. Przynajmniej dla Rona. Zdecydowanie za mało pocałunków, pieszczot, nie to co było w nowo wynajętym mieszkaniu Hermiony. Tam to dopiero się działo. Uśmiechnął się na tę myśl i lekko zaczerwienił. Miał wrażenie jakby jego uczucia do niej stopniowo wygasały. Dzień, po dniu. Mimo kilku łóżkowych epizodów tutaj, cóż brakowało mu czegoś. Czegoś, czego ona nie miała, nie mogła mu dać. Nie do końca wiedział co to było, lecz napewno nie to co jest w tej chwili. Nagle jego przemyślenia zostały przerwane przez stukanie za oknem. Gdy ujrzał Errola przewrócił oczami. Nie minął nawet miesiąc, a mama już do mnie pisze, pomyślał, otwierając okno. Odwiązał od jej nóżki kopertę. Dał przysmak i niemalże od razu poszybowała w górę. Usiadł na krześle i rozwinął list.

Witaj braciszku!

Jak tam mija ci nowy rok w Hogwarcie? Trochę to smutnę, że po wygranej bitwie nie dali wam spokoju. A mówiliśmy, żebyś rzucił to w diabły i pracował u nas w sklepie. Nadawałbyś się na pierwszorzędnego układacza naszych genialnych produktów. Chociaż gdybyś coś przez przypadek zniszczył lub stłukł... wyleciałbyś prędzej niż Umbrige w piątej klasie. Tak czy inaczej, jak się ci się układa z Hermioną, lovelasku? I jak się trzyma Harry? Mamy nadzieję, że wtegoroczne święta zabierzesz go ze sobą, bo mama osobiście głowy nam ukręci, jeśli nie pojawi się u nas w Norze. To raczej wszystko co chcemy wiedzieć, więc trzymaj się tam i nie daj się owinąć wokół palca swojej dziewczynie!
F & G Weasley

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz