Rozdział 24.

2.5K 210 78
                                    

Draco przekręcał się z jednego boku na drugi przez całą noc. Nie zmrużył oka nawet na kilka minut, choć bardzo tego chciał. Cały czas jego głowę zaprzątały wydarzenia z poprzedniego dnia. Zresztą nie tylko z poprzedniego dnia, ale od początku roku. Mineły dopiero prawie dwa miesiące, a tyle rzeczy uległo zmianie.
Zauważył, że Blaise ostatnio dziwnie się zachowywał, jakby coś ukrywał. Owszem wybaczył mu, bo rzeczywiście obrażanie się o tak głupią rzecz jak wplątanie ich w szlaban ze Snape'em, nie jest w stylu Malfoy'ów.
Pansy złapała wręcz bardzo dobry kontakt z Potterem co go trochę irytowało i nawet nie wiedział dlaczego.
A jeśli chodzi o samego Pottera. Cóż, przeniesienie go do Slytherinu utwierdziło jedynie Draco w przekonaniu, że stary Potter zniknął bezpowrotnie. Dlatego też postanowił spuścić trochę z tonu, choć bardzo się starał to zrobić wcześniej. Draco miał prawdziwy mętlik w głowie i nie wiedział już co mówić i jak się zachowywać. Tylko nie noś więcej tej obrzydliwej maski, rozbrzmiało w jego głowie. Może nowy Potter ma rację. Rodzice już dawno przepadli, jego jedyną rodziną jest Snape, który twierdzi, że Draco jest dorosły i czas decydować o sobie, więc dlaczego nadal miałby się przejmować reputacją? Już i tak wszyscy wiedzą, że był Śmierciożercą i tylko dzięki ojcu chrzestnemu i McGonagall nie został skazany na Pocałunek Dementora. Nagle w jego głowie pojawiło się wspomnienie pewnego dnia w Pokoju Życzeń kiedy Draco nie wytrzymał już dłużej i nawrzeszczał na Pottera, a ten zamiast go uderzyć albo krzyknąć, żeby się zamknął - co by z pewnością zrobił stary Potter - przytulił go. Nie miał siły ani go odepchnąć, ani odwzajemnić uścisku. Resztkami silnej woli powstrzymał się tylko od płaczu. Później pojawiła się scena, w której niewiadomo jak Potter znalazł się u niego w dormitorium bardzo pijany i usnął na jego łóżku. Draco uśmiechnął się na wspomnienie miny Pottera, gdy wmówił mu, że się przespali. Choć przez kilka dni go unikał, zdecydowanie było warto.
Draco przekręcił się na brzuch i oparł brodę na złączonych dłoniach. W pewnym monecie na jego policzki wypłynął rumieniec. Wczoraj przed salą od Transumutacji byli tak blisko siebie, że Draco czuł oddech Pottera na swojej skórze. Potem jeszcze ten incydent z wyścigiem. Gdyby nie Draco, Potter napewno miałby pogruchotane kości i spędziłby dobre dwa miesiące w św. Mungu. Od zawsze umiał trzymać rękę na pulsie, choć wewnątrz targało nim ogromne tornado. Także teraz nie mógł sobie pozwolić na podobne zdarzenia. Musi wprowadzić dystans, ponieważ czuł się nieswojo z takimi wydarzeniami.
Westchnął i podniósł się do siadu. Spojrzał na zegarek i okazało się, że jest szósta. Wstał, po czym przywował ubranie i poszedł do łazienki.
Gdy był w pełni wyszykowany, spakował torbę na dzisiejsze zajęcia i podszedł do łóżka Pottera.

- Wstawaj, Potter - powiedział.

Brunet mruknął coś pod nosem i bardziej zakrył się kołdrą. Draco wzniósł oczu ku niebu.

- Wstawaj gnoju albo następnym razem nie złapię cię gdy będziesz sobie spadał z miotły.

Miałeś być miły, usłyszał w swojej głowie. Nabrał sporą ilość powietrza w płuca, przymykając oczy.

- Następnego razu nie będzie - odpowiedział Harry i usiadł. - To było nierozsądne z mojej strony. Przeprosiłem już.

Draco z trudem przełknął ślinę, patrząc w zaspane oczy bruneta. Czuł się bardzo nieswojo gdy miał mu nie odpyskiwać, a na jego usta już cisnęła się cięta riposta. W porę się jednak powstrzymał.

- Wiem. Ja też prz... - odchrząknął. - Ja też po części zawiniłem. Nie powinienem był proponować wyścigu gdy po raz pierwszy wsiadłeś na miotłę.

Avadooki uśmiechnął się i wstał z łóżka. Nie odezwał się więcej tylko wyjął ubrania i zniknął za drzwiami łazienki. Draco przez sekundę jakby zobaczył na jego twarzy rumieniec.
Mam już chyba jakieś omamy. Zdecydowanie potrzebuję więcej snu, pomyślał.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz