Rozdział 23.

2.3K 209 47
                                    

Draco obudził się z lekkim ćmieniem w głowie. Kolejny raz się nie wyspał, a jeśli tak daje pójdzie to jego worków pod oczami nie zamaskuje nawet zaklęcie. Niestety była szósta, więc musiał wstać czy mu się to podoba czy nie. Gdy człapał w stronę łazienki, zauważył, że jego pokoju śpi ktoś jeszcze. Przeszedł obok jak gdyby nigdy nic, ale po chwili się cofnął i zmarszczył gniewnie brwi. Przecież ma swoje własne dormitorium. Łapie w pośpiechu różdżkę i celuje w chłopaka. Podchodzi bliżej i kiedy zdaje sobie sprawę, że od wczoraj Potter jest Ślizgonem, wywraca oczami. Na jego twarzy wpływa złośliwy uśmiech, po czym wchodzi do łazienki. Po niespełna czterdziestu pięciu minutach wraca  i zatrzymuje się przed łóżkiem bruneta, po czym pochyla się lekko.

- WSTAWAJ POTTER! NIE MASZ CAŁEGO DNIA NA GNICIE W ŁÓŻKU!

Draco zaczął się śmiać gdy zobaczył, że były Gryfon nagle zrywa się i spada na zimną podłogę.

- Pojebało cię?! Mogłem dostać zawału przez ciebie! – podniósłszy się złapał za leżące obok okulary.

Malfoy w jego oczach dostrzegł błysk gniewu, a na twarzy miał grymas niezadowolenia.

- Język, Potter. Powinieneś mi dziękować, gdyby nie ja tobyś nadal spał, a ja nie pozwolę, żebyś się spóźnił na śniadanie i lekcje. – próbował być jak najbardziej poważny jednak kolejny wybuch śmiechu skutecznie mu to uniemożliwił.

Harry założył ręce na piersi i zwrócił uwagę na dźwięk, który usłyszał z ust blondyna. Draco bardzo rzadko się śmiał. Poczuł jak na jego policzki wpływa delikatny rumieniec. Próbował go powstrzymać, ale dzięki Merlinowi Draco nie był w stanie go zobaczyć. Otarł łzy rozbawienia.

- A ty to możesz bezkarnie przeklinać, hmm?

- Oczywiście. Malfoy'owie mogą wszystko, a uwierz mi robię gorsze rzeczy. – powiedział zaczepnie.

Zapalił światło, machnięciem różdżki i prychnął na widok zaróżowionej twarzy bruneta. – Oh nie rumień się tak, Potty. Ty też nie jesteś święty. Zbieraj się, będę czekać w Pokoju Wspólnym. – po czym opuścił dormitorium, zostawiając zmieszanego bruneta.

*****

- I co? Snape nie jest taki zły, prawda? – powiedziała Pansy stojąc pod salą od Transmutacji.

- No nie wiem, ale raczej to u niego norma, nie? – zapytał Harry, marszcząc lekko nos.

- Z pewnością. - uśmiechnęła się.

- O czym rozmawiacie? - zapytał Draco, kładąc torbę pod ścianę.

- A tak tylko plotkujemy - zaśmiała się Pansy.

Draco uniósł brew i sięgnął po torbę. Wyjął z niej podręcznik do Transumacji.

- Co robisz? - zapytał Harry.

- Uczę się, Potter. Nie widać?

- Ale... - nie dokończył, ponieważ nagle Pansy popchnął jakiś Krukon i wpadła na Dracona. Z jego rąk wyślizgnęła się książka, po czym próbując złapać równowagę, oparł dłonie po obu stornach głowy Harry'ego, nie dając mu możliwości jakiegokolwiek ruchu. Ich ciała stykały się, a pomiędzy twarzami były milimetry przerwy. Spojrzeli po sobie. Twarz Harry'ego ponownie tego dnia przypominała truskawkę, ale tym razem, nie tylko jego. Trwali tak w milczeniu, gdy dobiegł ich krzyk Pansy.

- Jak śmiesz tak na mnie wpadać?!... Nie obchodzi mnie to, że wkurzył cię jakiś koleś!... Jak Snape się o wszystkim dowie będziesz miał przejebane!

Zdając sobie sprawę z tego jak musi ta sytuacja wyglądać dla innych, Draco gwałtownie się odsunął i spuścił wzrok. Harry nadal oszołomiony wpatrywał się w blondyna. Obaj czuli się bardzo niezręcznie. Rozbrzmiał dzwon zwieszczający lekcje.

- A wy co tak stoicie? Idziemy na lekcje! - wrzasnęła Pansy cała wzburzona, złapała Dracona za rękę i pociągnęła do klasy.
Harry potrząsnął głową i myśląc o tym, że Draco ma zaskakująco ładny kolor oczu, zwinął jego podręcznik, po czym wszedł do klasy.

*****

Draco i Harry pomimo lekkiego chłodu siedzieli na Błoniach. Skończyli lekcje i zaczęło się ściemniać.

- Oh, Potter! Zamknij się w końcu, bo zaraz oszaleje od twojego marudzenia! - przerwał Harry'emu rozjuszony Draco.

- Ale to prawda! Po prostu nie mogę zrozumieć po co to komu i...

- Wiesz co? Chodź polatamy. - odezwał się wstając z ziemi i otrzepując ubranie. - Mam już dość twoich narzekań - dodał pod nosem.

Harry zmarszczył brwi, ale ruszył za blondynem.

- Gdzie dokładnie idziemy?

- Po nasze miotły. Nauczę cię latać. - odpowiedział oschle.

Kilkanaście minut później byli już na boisku Quidditcha. Malfoy wepchnął Harry'emu jego miotłę do ręki.

- Nie obiecuję, że nic ci się nie stanie, Potter - uśmiechnął się złośliwie. Harry wywrócił oczami.

Draco dosiadł miotłę i wzbił się w górę.

- Dawaj, Potty. Masz to we krwi. Wiem, że potrafisz. - wykrzyknął.

Harry przełknął głośno ślinę. Wziął głęboki wdech, zimne powietrze napełniło jego płuca. Podleciał do Malfoy'a i uśmiechnął się pod nosem.

- No widzisz. Nie takie trudne - okrążył go i poleciał trochę dalej. - Dawaj.

Harry szczelniej zacisnął dłonie na miotle. Przybliżył klatkę piersiową do rączki i uśmiechnął się chytrze. Puścił się pędem w stronę Dracona i w ostatniej chwili go wyminął. Blondyn prychnął, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Jak dziecko, Potter. Jak dziecko. - westchnął. - Co powiesz na mały wyścig?

Harry wyszczerzył się jeszcze bardziej.

- Nie licz, że wygrasz, Malfoy - spojrzał wyzywająco w stalowe oczy blondyna. Draco przeszedł dreszcz. Dawno nie słyszał swojego nazwiska z ust bruneta.

- Nie bądź taki pewny, Potter.

Po czym wzbił się jeszcze wyżej i zaczął okrążać boisko. Harry nie zwlekając dłużej, poszybował w jego stronę. Draco był dobre dziesięć metrów dalej, ale były Gryfon coraz szybciej go doganiał. Ich miny były poważne i skoncentrowane. Walczyli zaciekle o pierwsze miejsce. W końcu Harry wyprzedził Dracona i odwrócił głowę, aby posłać mu triumfujące spojrzenie. Akurat wchodził w zakręt i brunet nagle stracił kontrolę nad miotłą. Zdał sobie sprawę, że spada. Draco wstrzymał oddech i przyspieszył, żeby go dogonić. Zdążył złapać go za talię trzy metry od ziemi. Harry złapał się kurczowo jego ramienia. Spojrzeli po sobie i gdy wylądowali na ziemi nadal trwali w mocnym uścisku. Obaj oddychali płytko i gwałtownie, a pomiędzy ich ciałami nie było przerwy. Tak jak podczas przerwy przed Transmutacją. Rumieńce zlały się ze szkarłatnym kolorem z powodu niskiej temperatury.

- Dziękuję - odezwał się Harry.

- Nie ma za co - powiedział po chwili Draco.

Kiedy blondyn zdał sobie sprawę z sytuacji, w której się znajdowali odchrząknął i w końcu puścił bruneta.

- Wracajmy już. Zimno się robi - dodał po czym ruszył w stronę zamku, a Harry przełknął głośno ślinę i biorąc głęboki wdech, dołączył do Malfoy'a.

*****
Witam wszystkich! Przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, ale ten tydzień był istnym tornadem i brakiem weny. Są ferie, a akcja się rozwija, więc nowy rozdział powinien się pojawić w następnym tygodniu^^
Miłych ferii kochani!

Nox!

Potion of oblivion | DrarryWhere stories live. Discover now