Rozdział 4

6 1 0
                                    

Alice obserwowała z ukrycia policjantów zainteresowanych ciałem Amy. Siedziała obok ostrokrzewu oparta o ścianę jakiegoś domu. Słyszała rozmowę pomiędzy policjantem a konduktorem.

- Widziałem dziewczynę leżącą na torach. Chciałem zatrzymać pociąg ale nie zdążyłem i uderzyłem w nią sporą siłą. - mówił konduktor.

Policjant zapisywał coś na kartce z wyraźnym zamyśleniem na twarzy. Inni policjanci zdjęli ciało Amy z torów i włożyli je do dużej czarnej torby.

Alice nadal siedziała w tym samym miejscu z uśmiechem na twarzy. To co teraz widziała było bardzo ciekawe. Uwielbia patrzeć na ludzi którzy nie zdają sobie sprawy z niczego. Ale z drugiej strony musi się śpieszyć gdyż niedługo będzie mieć okazję do morderstwa.

- Zabierzemy pana na komisariat. - mówił policjant. - Ale najpierw musimy zebrać jak największą ilość świadków całego zdarzenia.

- Dobrze, dobrze.

Przestraszony konduktor usiadł za ziemi opierając plecy o ścianę domu. Policjant podszedł do innego i zał mu kartkę z zapiskami.

- Coraz więcej osób umiera. - mówił. - To miasto jest nawiedzone!

Coś tam jeszcze gadali ale po cichu. Alice już i tak nie słuchała. Bawiło ją wszystko. Niedługo będzie tego tyle, że nie nadążą i sami zginął. Chyba, że Alice nie dostanie polecenia od tajemniczej postaci która pojawia się jej w snach. Nagle zobaczyła pewnego chłopca na torach. Nazywał się Lary i ma 11 lat. Pomaga w policji gdyż jego tata jest policjantem i chce aby jego syn poszedł w jego ślady. Znalazł kartę która należała do Amy. To tak która wleciała jej przez okno do pokoju. Przyglądał się jej przez chwilę a potem podszedł do swojego ojca i dał mu kartę.

- Dziękuje Lary. Idź do Pery, ona się tobą zajmie. - powiedział policjant.

Pery to młodsza siostra jego ojca czyli ciocia Larego. Ma długie, brązowe włosy do łokci z idealnie obciętą grzywką. Miała na sobie sukienkę w maki i białym paskiem. Alice nigdy jej nie lubiła mimo tego, że nie nie znały. Obserwowała ją kilka razy gdy podsłuchiwała rozmowy policjantów. Denerwowało ją jej zachowanie.

- Może ją zabić? - szepnęła do siebie Alice.

Nie wiedziała czy będzie mieć okazję by ją zamordować gdyż jest bardzo towarzyską osobą i musiała by ją zaciągnąć do jakiegoś miejsca gdzie nikt je nie będzie widział. Przynajmniej Alice będzie miała co robić.

Policjanci nadal zbierali ślady lecz dziewczyna wiedziała, że na próżno. Nie zostawiła żadnego śladu po sobie i do tej pory nie wiedzą o tym, że to ona zabiła te wszystkie osoby a nawet o jej istnieniu. To zabawne.

- No cóż. - szepnęła do siebie. - Muszę znaleźć kolejnego Asa.




Kocham to :D Ta tajemniczość xD Już wiem co zrobić pod koniec książki po tych wszystkich morderstwach ^^ Ale najpierw zajmę się osobami z kartami ;)

AliceWhere stories live. Discover now