Rozdział 23

208 15 4
                                    

- Podjadę samochodem. To będzie bezpieczniejsze - tłumaczył mi Harry. Miał być pod uczelnią jakieś dziesięć minut temu. - Kupiłem już kawę, więc zaraz będę.

- Czekam - oznajmiłam, rozłączając się i idąc w stronę ulicy, oddalając się równocześnie od uczelni.

Nie byłam w humorze, ponieważ zaskoczyła mnie o czwartej nad ranem miesiączka, która spowodowała u mnie niezłe bóle głowy przez resztę poranka. Po małym śniadaniu trochę mi przeszło, jednak wciąż czułam się tak, jakbym dostała w twarz.

Przynajmniej wiedziałam już, co było odpowiedzialne za moje wczorajsze załamanie nerwowe. Niemal zawsze płakałam tuż przed okresem i często nie wiedziałam nawet dlaczego. Stwierdziłam, że będę musiała Harry'ego przeprosić za męczący telefon. Wciąż go podziwiałam za niesamowity spokój, jaki zachował.

Nim się obejrzałam, ujrzałam podjeżdżający samochód szatyna. Zatrzymał się, a ja podeszłam, żeby otworzyć drzwi.

Usiadłam w śroku na czarnym siedzeniu, które było dla mnie już bardziej znajome niż jakiś czas temu. Czułam się dobrze po stronie pasażera, mając u swojego boku Harry'ego.

- Za chwilę się zatrzymam - oznajmił chłopak, nawet nie spoglądając na mnie, lecz skupiając się od razu na drodze. Ruszył dalej, wrzucając kierunkowskaz. - Nie chciałem parkować na głównej ulicy.

- To nie problem - powiedziałam, układając ręce na swoich kolanach.

- Zazwyczaj by mi to nie przeszkadzało, ale jeżeli otworzysz schowek przed sobą, zobaczysz, o co mi chodzi - dodał, na co zmarszczyłam brwi.

Rzuciłam krótkie spojrzenie w stronę szatyna i odblokowałam zapięcie, które było częścią schowka. Ujrzałam leżącą w nim gazetę, którą wzięłam ostrożnie do ręki.

- Strona 13. - Wskazał mi ręką, że mam przewrócić kartkę.

Gdy znalazłam się na odpowiedniej stronie, natychmiast rzuciło mi się w oczy zdjęcie wychodzącego z teatru szatyna, a zaraz obok nieco ciemna fotografia, która ukazywała mnie przed teatrem w swoim mundurku. Stałam tam na przerwie wraz z Niną, ale zdjęcie było sprzed kilkunastu dni. Miałam wtedy perłowe kolczyki w uszach, które nosiłam od święta.

- Styles i jego normalna dziewczyna - przeczytałam na głos tytuł krótkiego artykułu. Nie był on może najlepszy, ale przykuwał uwagę.

- Ktoś musiał się dowiedzieć, gdzie pracujesz - rzekł Harry, zaciskając dłonie na kierownicy. - Dupek czekał na ciebie, żeby zrobić ci zdjęcie.

Zwęziłam usta, zamykając gazetę. Schowałam ją spowrotem, nie chcąc siedzieć i studiować dwa przypadkowe obrazki.

- Nie jesteśmy na nich razem - uznałam, starając się spojrzeć na to wszystko z innej strony. - To jeszcze nic nie znaczy.

- Jeżeli wplątasz między dwa zdjęcia parę zdań, oznaczają one więcej niż ci się wydaje - powiedział Harry i zaczął parkować. Wjechał w jakąś boczną uliczkę, która wydawała się być o tej porze dosyć pusta.

Kiedy szatyn wyłączył silnik, od razu sięgnął za swoje siedzenie i wyłonił zza niego dwa papierowe kubki z kawą. Wzięłam od niego jeden z nich, uśmiechając się. Harry także zmusił się do delikatnego uśmiechu, ale zdawał się być wciąż rozproszony nowym artykułem.

- Ej, nic nie zrobisz - mruknęłam nieśmiało. - Wiem, jak bardzo się starasz. Doceniam to.

- Po prostu jestem zmęczony - stwierdził, wzdychając i przykładając kubek do ust.

Gra Przegranych ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora