Rozdział 55

163 15 2
                                    

- Amadea, nie możesz tam tak siedzieć przez cały wieczór - marudził po drugiej stronie drzwi. Szatyn siedział uparcie na zimnych flizach damskiej toalety, czekając aż w końcu wyjdę z kabiny.

- Jak najbardziej mogę - odparłam, zadzierając do góry nosa. - I jeżeli w końcu nie wyjdziesz, to tu zostanę do samego końca.

Uderzył pięścią o moje drzwi, na co podskoczyłam. Klnął na głos. Chyba po raz pierwszy był przy mnie tak wkurzony.

- Do cholery, nie możemy po pro-

- Harry, daj jej spokój. - Do łazienki wkroczyła Anna, której głos od razu rozpoznałam. Jednak z nią też nie miałam ochoty rozmawiać. Z nikim. Chciałam, żeby mnie po prostu zostawili samą.

- Siedzi tam już niemal godzinę - wtrącił szatyn i podniósł głos. - Jeżeli zaraz nie wyjdzie, to-

- Nie wyjdzie! - krzyknęłam, wchodząc mu w słowo. - Od niemal godziny tłumaczę ci, że chcę zostać sama.

- Przecież nie mogę cię tu po prostu zostawić - dodał zirytowany. - Anna, no powiedz jej coś.

- Nic jej nie będę mówiła. - Pod drzwiami przeleciała moja komórka, którą Anna musiała znaleźć na górze i zdecydowała się mi ją przynieść. - Jesteście oboje dorośli, a zachowujecie się jak dzieci.

- Po prostu zostawcie mnie w spokoju - poprosiłam, opierając brodę na swoim kolanie. - Chcę przez chwilę pobyć sama ze sobą.

- Ona nie może...

- Harry - przerwała mu Anna, zanim mógł dokończyć zdanie. - Daj jej chwilę. Ty też tego potrzebujesz.

Pociągnęłam nosem, wlepiając spojrzenie w białe drzwi toalety. Nie widziałam ich dwójki, ale wyobrażałam sobie, że Anna trzyma rękę na ramieniu Harry'ego, a on powoli próbuje znowu dojść do siebie. Faktycznie, słowa dziewczyny coś w nim ruszyły, bo minęło zaledwie kilka sekund, kiedy oboje opuścili pomieszczenie.

Przygryzłam wargę, opierając głowę o kafelki za mną i ciężko wzdychając. Przez godzinę musiałam mu tłumaczyć, że potrzebuję pobyć sama, ale Harry, będąc tak upartym jak ja, nie chciał mnie w ogóle słuchać. Za to po kilka razy próbował ze mną rozmawiać, ale tego znowu ja nie chciałam słuchać. Nie obchodziło mnie w tamtym momencie to, co miał mi do powiedzenia. Nie chciałam go ani widzieć, ani słyszeć.

Podniosłam z podłogi swoją komórkę i odblokowałam ją. Jedynym interesującym powiadomieniem była wiadomość od Anny, którą wysłała parę minut wcześniej. Otworzyłam ją, zaciekawiona tym, co mi napisała.

Od: Anna
Jeżeli chciałabyś się komuś wyżalić, jestem tu dla ciebie. Daj mi tylko znać, kiedy będziesz gotowa.

Od: Anna
Harry też pomału czuje się lepiej. Kiedy weszłam do łazienki dosłownie parował ze złości. Teraz jest okej. Po prostu się martwi.

Otarłam oczy wolną ręką. Mój makijaż prawdopodobnie wyglądał okropnie. Nawet nie dlatego, bo płakałam. Bo nie płakałam. Jednak byłam bliska płaczu i ciągle ocierałam oczy, albo pociągałam nosem lub wgryzałam się w swoją dolną wargę.

Spojrzałam jeszcze raz na swoją komórkę, zastanawiając się nad propozycją rozmowy Anny. Miałam wrażenie, że jest bardzo neutralnie nastawiona do tego wydarzenia. A właśnie tego chyba potrzebowałam. Oceny trzeciej osoby, która nie stoi po żadnej ze stron.

Zaczęłam pisać wiadomość, wciąż nie będąc pewna, czy naprawdę chcę, żeby przyszła. Jednak czułam się tak zagubiona i zmieszana, a prędzej czy później musiałam stąd wyjść. Może po prostu ktoś musiał mi pomóc.

Gra Przegranych ✔Where stories live. Discover now