38. I feel that everything is lost...

117 8 18
                                    

9 września

Perspektywa Michała

Nie wiem co mam robić. Czuję się zdruzgotany. Wszystko wydawało się wracać do normy. Kornelia wróciła do domu, przez kilka dni było cudownie jednak teraz... Widzę to...Ona ma ciężką depresje, boję się cokolwiek powiedzieć, nie chce jej skrzywdzić. Nie wiem jak znaleźć wyjcie z tej sytuacji. Jest mi ogromnie przykro. Gdybym tylko wiedział...Gdybym tylko wiedział, że to się tak skończy, uważałbym bardziej, nigdy bym nie dopuścił do takiej sytuacji. Co mam zrobić? Co mam teraz zrobić? Kornelia nie chce tego dziecka. Ciężko jest jej zaakceptować że go nie chce ale też nie może zaakceptować tego że się pojawiło. Widzę, że to ją wyniszcza, jest bez życia, ciągle płacze. Bardzo ją kocham, ale mnie też to wykańcza...

Podchodzę wolno do łóżka w którym leży dziewczyna i siadam na jego brzegu. Chce jakoś zacząć rozmowę i rozluźnić atmosferę która od paru dni jest bardzo napięta.

-Jak się czujesz kochanie?

-Beznadziejnie - Odpowiedziała cicho nawet na mnie nie patrząc. W jej oczach była pustka.

-Kornelia może wyjdziemy na spacer? Przewietrzysz się.

-Nie mam sił

-Kochanie no chodź - złapałem ją za ręce uśmiechając się - Wyjdźmy choć na balkon, spójrzmy jaki piękny jest dziś dzień

Dziewczyna powoli podniosła się z łóżka. Jest taka słaba... Wziąłem ją na ręce i delikatnie zakołysałem. Po chwili postawiłem ją  na ziemi i pocałowałem w policzek.

-Dlaczego ja taka jestem - Zaczęła mówić łamiącym głosem

- Jaka skarbie?

-Okropna dla ciebie - Zaczęła płakać

-Nie mów tak nawet . Ciii spokojnie - Próbowałem ją uspokoić.

-Przepraszam, że ja ci to robię Michał - Łkała a z jej oczu wylatywały strumienie łez - Pewnie wolałbyś mieć normalną dziewczynę, która na wiadomość o ciąży nie będzie histeryzować tylko cieszyć się razem z tobą. Pewnie masz mnie już dość. Zrozumiem... Ale ... Michał ja dalej tego nie wytrzymam... - Płakała coraz bardziej

-Kornelia...proszę nie mów tak. Kocham cię...

-Cały czas cię ranię - Zanosiła się płaczem, cała się trzęsąc. Nie mogłem jej uspokoić.

-Kochanie ...

-Nie...-Zaczęła, jednak nie dokończyła zaczętego zdania.

Kornelia osunęła się na ziemię. Zemdlała. Byłem przerażony...Próbowałem ją ocucić jednak nic to nie dawało. Szybko zadzwoniłem po karetkę, która na szczęście szybko przyjechała i zabrała moją ukochaną.


W szpitalu

Byłem roztrzęsiony nie potrafiłem się zebrać w sobie. Co z nią będzie? Co z Kornelią? Moim całym szczęściem.

Kiedy Kornelia została zabrana do sali na badania podszedł  do mnie lekarz.

-Czy pana narzeczona na coś choruje? Coś jej dolega?

-Nie. Ale jest w 11 tygodniu ciąży. Była bardzo roztrzęsiona w ostatnich dniach. Przeżywała silny stres. Czy będzie z nią dobrze? - Pytałem przerażony.

-Zrobimy co w naszej mocy.

Doktor po zadaniu kilku podstawowych pytań wrócił do gabinetu a ja siedziałem jak na szpilkach czekając na wyniki. Za każdym razem kiedy ktoś wychodził z sali podskakiwałem nerwowo. Kiedy wreszcie doktor podszedł do mnie, od razu zapytałem:

-Co z nią doktorze?

-Już się wybudziła. Jej stan jest stabilny. Z pana narzeczoną będzie wszystko dobrze ...jednak... - Zawahał się lekarz

-Jednak? - Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi.

-Serce dziecka nie bije. Obumarło na skutek silnych emocji. Bardzo mi przykro.

 Byłem jak otępiały. Nie wiedziałem jak mam się teraz zachować. Co powiedzieć. Strata dziecka  nie jest tematem do radości ... jednak, dla Korneli chyba będzie tak lepiej... Może lepiej, że tak się stało? Choć ja bardzo chciałbym zostać tatą, muszę też myśleć o niej. Ona nie jest na to gotowa. Nie mogę patrzeć jak płacze i się męczy. Serce mi wtedy pęka. To ją wyniszczało... Wszedłem wolno do sali w której leżała moja ukochana i usiadłem na skraju łóżka. Nie spała, patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowę. Złapałem ją delikatnie za dłoń i lekko się uśmiechnąłem.

-Lepiej się teraz czujesz kochanie? - Zapytałem

***

Przeskok do pov. Korneli

TERAZ . Pytanie Michała ukuło mnie w serce. Może i nie miał tego na myśli, ale ja poczułam się okropnie, jak gdyby wytykał mi to, że nigdy nie chciałam tego dziecka. TERAZ. Mam TERAZ czuć się lepiej? Jak gdybym  tylko czekała na jego śmierć? Nie! Może i nie chciałam dziecka ale nigdy nie chciałam go zabić.

-Lepiej? Teraz!? Lepiej!? - Podniosłam głos -  Czy musisz mi wypominać to, że nie chciałam tego dziecka?

-Kochanie nie miałem tego na myśli.

-Wiesz jak okropnie się z tym czuję? Wiesz co ja musiałam przejść? Nie! Nie czuję się absolutnie lepiej! Czuję się cholernie źle! Nigdy nie chciałam usunąć ciąży, choć bardzo cierpiałam!

-Kochanie uspokój się ciiii - Szeptał Michał próbując mnie objąć - Nie chciałem nic takiego powiedzieć

-Gdybyś wtedy trochę pomyślał i użył zabezpieczenia nie było by teraz takich problemów! - Podnosiłam głos odsuwając się od niego - Musiałeś myśleć tylko o swoich potrzebach!?


Pov. Michała

Mimo złości i roztrzęsienia Korneli starałem się ją nadal objąć. W końcu mi się to udało. Objąłem ją mocno i zacząłem ją kołysać.

-Uspokój się Kornelia, uspokój, proszę...- Szeptałem jej do ucha - Wiem, że popełniłem błąd i bardzo cię przepraszam za to. Wiem, że jesteś na mnie zła ale cię teraz nie zostawię, nawet o tym nie myśl...

Dziewczyna powoli zaczęła się uspokajać, jej oddech wyrównywać, przestała płakać. Rozluźniłem ramiona i spojrzałem jej w oczy.

- Już dobrze skarbie - Pocałowałem ją w czoło - Już dobrze


Pov. Korneli

Emocje powoli opadały. Uspokoiłam się w ramionach Michała. Nie powinnam wybuchać złością. Nie jest niczemu winny. Przytuliłam go do siebie. Nadal czułam się jednak okropnie... Bezradnie...Pusto...

Po chwili do sali wszedł lekarz.

- Bardzo mi przykro pani Kornelio...Współczuję państwu... Jest pani w dobrym stanie, jutro rano może pani wrócić do domu. Do tygodnia powinno wystąpić krwawienie, pani organizm sam się oczyści, w przeciwnym wypadku konieczny będzie zabieg usunięcia...


Doktor wyszedł zostawiając nas samych w sali. Czułam się tak źle... Ukryłam twarz w ramieniu Michała i po prostu się rozpłakałam. Uczucie pustki, bólu i wyrzutów sumienia było nie do zniesienia. Chodź od początku kiedy dowiedziałam się o ciąży płakałam, nie chciałam tego dziecka, chciałam zniknąć,  cofnąć czas, nigdy nie pomyślałam z radością o tej ciąży to teraz... wcale nie czuję się lepiej i... jak na ironię losu...To czego najbardziej bym teraz chciała to ... właśnie być w ciąży...



Także tak... komentujcie

Drama znów...




Motyle / M.Sz fan fictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz