33. Tak bardzo Cię kocham a tak bardzo tego nie chce...

163 10 21
                                    

24 sierpnia 2016


Ranek. Godzina 10. Zmierzam cała rozedrgana w kierunku budynku w którym mieści się gabinet lekarski. Umówiłam się dziś na wizytę. Wciąż mam nadzieję, że testy się mylą. Ale... kogo ja próbuję oszukać. Poranne mdłości nie ustają, częściej muszę odwiedzać toaletę, mam wyostrzone zmysły i drażnią mnie niektóre zapachy ... Wszystko to ciążowe dolegliwości. Jestem w rozsypce, jest mi z tym naprawdę źle. Nic jeszcze nie mówiłam Michałowi, chcę to zrobić dopiero po wizycie u lekarza. On zauważa zmianę w moim zachowaniu i złe samopoczucie. Przed nim trudno ukryć emocje. Zna się na nich jak nikt inny. Wszystko tłumaczę po prostu tym, że źle się czuję. Jeśli moje obawy się za chwilę potwierdzą, a niestety pewnie tak będzie ... powiem mu.  Wciąż głowię się w jaki sposób mogło do tego dojść. Fakt, robimy to naprawdę często ale przecież zawsze się zabezpieczamy, pamiętałabym gdyby było inaczej. Nic nie mogło zawieźć. Jak? Jak to się stało. Przecież nie jest to możliwe...

-Pani Kornelio, zapraszam - Usłyszałam głos lekarki.

Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, z nogami jak z waty weszłam do gabinetu. Powiedziałam o co chodzi po czym pani doktor przystąpiła do badania. Byłam roztrzęsiona. Za chwilę miałam usłyszeć wyrok lub słowa wybawienia. W co ja jeszcze wierzę...

-Pani Kornelio, tak jest pani w ciąży. Gratulacje - Powiedziała z uśmiechem lekarka - Co więcej to już prawie 9 tydzień ciąży. Maleństwo wgląda na zdrowe. Ma już serduszko i rączki. Proszę spojrzeć i posłuchać - Pokazała mi ekran pani doktor.

Spojrzałam na ekran gdzie na badaniu USG widać było maleńką kropkę, która była moim dzieckiem. Po chwili usłyszałam równomierne uderzenia serca. Był to dla mnie szok. Zaczęłam ciężko oddychać, w gardle miałam gulę a do oczu napłynęły mi łzy. Jestem w ciąży. To fakt. Pani doktor lekko się do mnie uśmiechnęła. Za pewne myśli, że płaczę ze wzruszenia. Jednak nie. Są to łzy lecz nie szczęścia a mojej rozpaczy.

-Maleństwo mierzy teraz około 2 centymetry. Ma już wykształcone ... - Opowiadała dalej lekarka, jednak jej słowa przestały do mnie docierać. Nie słuchałam. Byłam oszołomiona. 

Po wizycie wyszłam z gabinetu patrząc przed siebie tępym wzrokiem. Wsiadłam do samochodu po czym wybuchnęłam rozpaczliwym płaczem. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Teraz wychodzą na jaw moje najbardziej mroczne lęki. Przeraźliwie boję się ciąży. Dobrze wiedziałam, że Michał chce mieć dużą rodzinę. Dobrze, wiedziałam, że ten temat się prędzej czy później pojawi. Dobrze wiedziałam, że Michał chce ze mną spędzić całe życie, co ostatnio zadeklarował, ja zresztą też tego chce. Nikomu nie mówiłam na głos o swoich lękach. Czy nie byłam szczera z ukochanym? Ja nie byłam szczera sama ze sobą. Jest we mnie konflikt pomiędzy ogromną miłością do Michała a niechęcią do owocu naszej miłości jakim jest dziecko. Jest we mnie konflikt pomiędzy potrzebą miłości i bliskości a samotniczymi przyzwyczajeniami i introwertyczną duszą, mroczna duszą. Jest mi źle z tym, że nie chce tego dziecka, ale to wszystko mnie przerasta, panicznie boję się ciąży i porodu, boję się zajmowania się dzieckiem. Nie jestem na to gotowa. Mam również dużo planów zawodowych z których nie chcę teraz rezygnować. Jako młodsza dziewczyna czasem mówiłam o tym, że nie chce mieć dzieci w ogóle. Nikt nie brał tego zbytnio poważnie. Potem sama nie wiedziałam czego chce. Jednak moje lęki zawsze były gdzieś w mojej podświadomości. Gdy z Michałem zostaliśmy parą sądziłam, że być może założymy rodzinę. Teraz cały strach wypełzł na wierz. Boję się. Tak bardzo się boję... Nie chce tego. Nie chce... Ja zwariuję.


***

Wolno otworzyłam drzwi naszego mieszkania, weszłam do środka i zdjęłam czerwoną kurtkę oraz białe buty. Michał był w sypialni, słyszę jak ćwiczy utwory przed występem. Zmęczona skierowałam się w stronę skąd dobiegał śpiew, otworzyłam drzwi i stanęłam w progu pokoju, opierając się o futrynę drzwi. Powiem mu...Muszę mu powiedzieć...

- Cześć Koki - Przerwał śpiewanie Michał i spojrzał na mnie z uśmiechem, który jednak szybko zszedł mu z twarzy kiedy na mnie spojrzał - Co się stało kochanie? Płakałaś? Co się stało? - Pytał zaniepokojony.

- Michał ... Powiedziałam cichym słabo słyszalnym głosem podchodząc bliżej niego - Musimy porozmawiać.

- Co się dzieje? - Siedząc na łóżku, wziął mnie za obie dłonie i spojrzał w oczy, widać było przerażenie na jego twarzy.

- Michał ... ja ... jestem w ciąży - Powiedziałam ze łzami w oczach.

- Kochanie ... tak się cieszę - przyciągnął mnie bliżej i oparł głowę na moim brzuchu całując go i obejmując moje nogi - Będziemy mieli maleństwo. Nasze maleństwo... - Mówił wzruszony nadal całując mój brzuch

- Michał ... - Szepnęłam lekko się odsuwając - Jak do tego doszło? Kiedy my to robiliśmy bez zabezpieczenia? Nie przypominam sobie? To już 9 tydzień ciąży - Mówiłam ze smutkiem ale i lekkim zdenerwowaniem. Ten moment jest dla mnie rozdzierający. Boli mnie serce widząc jak on się cieszy. Widzę, że pragnie tego dziecka...W przeciwieństwie do mnie.

Widziałam lekką konsternację na twarzy chłopaka. Po czym po chwili wypalił:

-Skarbie pamiętasz ten leniwy dranek po nocy świętojańskiej w czerwcu? Oboje byliśmy wtedy jak w letargu. Tacy zaspani. Obudziłem cię ... No miałem na to ogromną ochotę - Zarumienił się - Pamiętam, że potem mówiłaś, że ci się śniło jak to robiliśmy. Nie zrozumiałem dokładnie. Myślałem, że potem ci się jeszcze śniło.

-To wtedy się kochaliśmy naprawdę? Cholera! Ja naprawdę byłam przekonana, że to był sen! ...Michał! Nie użyłeś zabezpieczenia?! Jak mogłeś zapomnieć?! - Unosiłam głos, choć tak bardzo nie chciałam na niego krzyczeć, jednak zdenerwowało mnie to.

-Kochanie przepraszam ... - Przytulił mnie czule i posadził na swoich kolanach

- Michał ... jeśli mam być szczera jest to dla mnie ogromny szok. Nie jestem gotowa na dziecko, Jestem w rozsypce. Czuję się jakby zawalił mi się świat. Reaguję płaczem. jest mi z tym źle, że nie potrafię się cieszyć razem z tobą, bo wiem że ty chcesz tego dziecka. Przykro mi, że ja... - Nie chciałam tego powiedzieć. Wiem, że zabolą go te słowa - ... nie chcę go. Michał wiedz, że kocham cię najbardziej na świecie i to nie ma nic wspólnego z tobą. To jest coś mrocznego we mnie. Moje lęki. Lęki do których bałam się przyznać przed samą sobą. Do tego, że ja panicznie boję się ciąży i porodu. Czuję, że moja depresja powraca. Czuję się sama dzieckiem, małym bezbronnym i słabym. Jak mogę zaopiekować się swoim? Zawsze gdzieś to we mnie było, myślałam, że teraz jestem silna, że będę potrafiła stworzyć z tobą rodzinę której pragniesz ale nie potrafię... - Łkałam - Przepraszam, że nie potrafię.

-Michał, kochanie moje - Objęłam jego twarz dłońmi. Oczy miał pełne łez - Wiedz, że cię bezgranicznie kocham. Nie wiń siebie. Wiem, że nie chciałbyś zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy. Oboje byliśmy w letargu. A wtedy... wiesz...miałam sen... Ale prawdziwy sen ... Śniła mi się muzyka... Był piękny...


Pozostawiam bez komentarza te smutki :(





Motyle / M.Sz fan fictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz